Stranger Things

Powrót "Stranger Things" z dwoma nowymi odcinkami to najważniejsza wiadomość na piątek, 1 lipca. I choć trudno nie cieszyć się z dwóch potężnych epizodów 4. sezonu, to trudno oprzeć się wrażeniu, że lista nowości na początek tego miesiąca wygląda dziwnie skromnie. Kiedyś raczono nas kilkudziesięcioma premierami na start. Dziś serwis powiększył się o zaledwie siedem tytułów.

Bracia Duffer nie mają zamiaru patyczkować się w finale "Stranger Things 4". Ostatnie dwa odcinki, które pojawiły się dzisiaj na platformie Netflix mają być niezwykle krwawe i pełne śmierci ważnych bohaterów. Można zakrzyknąć: "Nareszcie!", bo popularna produkcja potrzebowała takiego wstrząsu od dawna. Kto jest szczególnie zagrożony?

Ci z was, którzy widzieli 4. sezon "Stranger Things", z pewnością pamiętają więzienie na Kamczatce, w którym osadzono Hoppera. Więzienne sekwencje realizowano w prawdziwym zakładzie karnym na Łukiszkach. Litewski obiekt był miejscem kaźni, w którym mordowano m.in. Żydów i Polaków. Już blisko 29 tys. osób podpisało petycję, której twórcy żądają od Netfliksa przeprosin.

Mówiąc nieco żartobliwie, robi się to już trochę nudne. Polskie kino ma kolejny globalny hit, dzięki platformie Netflix. Pod koniec czerwca furorę robi komedia romantyczna "Parada serc". Również na krajowym podwórku, choć my od Michała Czerneckiego wolimy jednak Chrisa Hemswortha. Dlatego to "Pajęcza głowa" ścigała się ze "Stranger Things" o zwycięstwo w TOP 10.

Spin-off to od wczoraj słowo dnia. Najpierw George R.R. Martin potwierdził prawdziwość serialu "Snow", który będzie rozgrywać się po wydarzeniach z "Gry o tron". A niedługo później nowe informacje w temacie spin-offa "Stranger Things" przekazali bracia Duffer. Wczesne prace nad produkcją ruszą już wkrótce i nawet Netflix nie wie, o czym ona opowie.

Już tylko 10 dni dzieli nas od premiery dwóch ostatnich odcinków 4. sezonu "Stranger Things". Do sieci trafił właśnie dwuminutowy zwiastun, który zapowiada ogrom akcji i wielkich wydarzeń. Czeka nas imponujący finał.

Finałowe odcinki 4. sezonu "Stranger Things" już za chwilę pojawią się na Netfliksie. W dotychczasowych epizodach bracia Duffer pokazali już, że są odważniejsi niż wcześniej. Czy pójdą o krok dalej i uśmiercą któregoś z bohaterów serialu? Joseph Quinn, czyli ekranowy Eddie zapowiada istną rzeź.

Dobiegający końca tydzień był szczególny dla Polaków, bo przyniósł upragnioną premierę Disney+. Wielu z nas poświęciło ostatnie dni wyłącznie na przeglądaniu oferty nowej platformy, ale nie wszyscy poszli tą drogą. Dużo osób zostało z serwisem Netflix, który w międzyczasie wypuścił m.in. "Pierwsze zabójstwo" i finałowy sezon "Peaky Blinders".

Nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że nowy sezon "Stranger Things" wywindował najsłynniejszy serial Netfliksa na czoło wszystkich streamingowych rankingów. Produkcja zwyciężyła ze wszystkimi konkurentami również w Polsce. Najpopularniejszym filmem było z kolei "Przechwycenie" z Elsą Pataky w roli głównej.

4. sezon "Stranger Things" Netfliksa był dla mnie olbrzymim zaskoczeniem - po poprzednich odsłonach, które obejrzałem z rosnącą obojętnością, wreszcie otrzymałem potężny zastrzyk emocjonującej rozrywki. Oczekiwania względem dwóch ostatnich odcinków są spore - co w nich zobaczymy? W sieci pojawił się pierwszy zwiastun finału.

Nowy sezon "Stranger Things" wniósł wiele wyczekiwanych i bardzo potrzebnych zmian do formuły, która pierwotnie przyniosła wielką popularność temu serialowi. Matt i Ross Duffer nadal nie poszli jednak wystarczająco daleko. Grają zbyt bezpiecznie, gdy chodzi o główne postaci. Któryś z młodych bohaterów "Stranger Things 4" musi zginąć. Tylko czy Netflix odważy się na taki ruch?

Nowe "Stranger Things" już obejrzane? No, ba. Wszyscy tłumnie odpaliliśmy Netfliksa, aby zobaczyć kolejną odsłonę przygód dzieciaków z Hawkins. Bardzo dobrze zrobiliśmy, bo platforma nie zna litości i szybko zaczęła dodawać do swojej biblioteki kolejne nowości. Wśród premierowych seriali mijającego tygodnia znalazł się "Rząd", a już niedługo Adam Sandler wykona w serwisie "Rzut życia".

Tegoroczny maj zaskoczył dwoma rzeczami. Po pierwsze piękną pogodą, a po drugie kilkoma serialowymi nowościami. Choć pewnie obstawiacie, że to właśnie "Stranger Things" jest najbardziej oczywistym wyborem, ale nie to nie do końca prawda.

Spodziewałem się odgrzewanego kotleta oraz festiwalu żenady i krindżu, a przez cały ubiegły weekend nie mogłem odkleić się od telewizora. Najnowsze siedem epizodów "Stranger Things", składające się na pierwszą część 4. sezonu, przywróciło mi wiarę w Netfliksa. Największa platforma VOD na świecie bierze to, co najlepsze z "Harry'ego Pottera" i trzymam kciuki, żeby zakończenie tej produkcji utrzymało poziom.

Wydana 37 lat temu piosenka Kate Bush pt. Running Up That Hill znów bije rekordy popularności - a wszystko za sprawą 4. sezonu "Stranger Things", w którym ten numer odegrał znaczącą rolę. Bardzo mnie to cieszy - choć to przecież niejedyny znakomity element soundtracku serialu, który może zaznajomić kolejne grona słuchaczy ze znakomitymi artystami (albo po prostu przypomnieć o ich istnieniu).

"Stranger Things" z założenia było popkulturowo nadświadomym serialem, który nie stronił od nawiązań, cytatów, smaczków i innych easter eggów. Postanowiliśmy sprawdzić, co tym razem bracia Duffer przemycili specjalnie dla oglądających serial geeków w 4. sezonie serialu Netfliksa.

Netflix ma na swoim koncie naprawdę świetne produkcje. Zaczął z grubej rury, bo od "House of Cards", gdzie kinowi aktorzy i uznany reżyser robili naprawdę doskonałą robotę, tworząc (tak naprawdę) film w odcinkach. Potem serwis szedł szeroko, dostarczając propozycje dla niemal każdej grupy swoich widzów. "Stranger Things" to jeden ze starszych seriali platformy z czasów, gdy produkcje oryginalne były jeszcze nieliczne i cały czas to jeden z najlepszych seriali od Netfliksa.

Zapowiada się deszczowy weekend i choć z pewnością kolejny tydzień przyniesie więcej słońca, to możecie wykorzystać ten weekend, żeby nadrobić nowości, ciągiem obejrzeć „Stranger Things” lub obejrzeć jeden z usuwanych filmów.

Przyznam szczerze, że nie wiązałem z 4. sezonem "Stranger Things" dużych nadziei. O ile pierwsza seria serialu Netfliksa wydawała mi się czymś w swoich trawestacjach świeżym i kupiła mnie po pierwszej godzinie, o tyle już w seans trzeciej nie potrafiłem się zaangażować - stwierdziłem, że braciom Duffer skończyły się pomysły. To jeden z tych przypadków, w których naprawdę cieszę się, że byłem w błędzie.

Nikt, kto obejrzy "Stranger Things 4", nie będzie mieć wątpliwości, że to wielki powrót do formy dla tego serialu Netfliksa. Produkcja jest straszniejsza, bardziej emocjonalna i posiada zdecydowanie więcej świeżych elementów od dwóch poprzednich odsłon razem wziętych. Nie wszystko udało się tutaj jednak idealnie. Zawodzi przede wszystkim wątek Jedenastki, którą gra Millie Bobby Brown.