REKLAMA

David Harbour mówi, że on też wolał 1. sezon Stranger Things

Już w tym tygodniu Netflix pokaże nam pierwsze cztery odcinki 5. sezonu „Stranger Things”. Po znakomitej 4. odsłonie oczekiwania fanów są, delikatnie pisząc, dość wysokie. Co ciekawe, choć lwia część widzów docenia rozwój postaci i całej opowieści, odtwórca jednej z kluczowych ról zdecydowanie preferuje sam początek tej przygody. Dlaczego?

stranger things 5 hopper david harbour
REKLAMA

Nadchodzi początek końca. W czwartek zapoznamy się z pierwszą z trzech części finałowego sezonu „Stranger Things” - ikonicznego już serialu, flagowego hitu Netfliksa, który śledzimy już od blisko dekady. Niezależnie od tego, czy 5. sezon okaże się godnym zwieńczeniem tej historii, jedno jest pewne: oglądalność wystrzeli w kosmos.

Choć na tym etapie rozwoju historii zdecydowana większość bohaterów jest znacznie ciekawsza dzięki dopracowanym przez twórców scenariuszom, David Harbour - odtwórca roli Hoppera - przyznaje, że w gruncie rzeczy bardziej cenił sobie swojego bohatera z 1. sezonu, podobnie zresztą jak pracę przy tamtej serii. Powód?

REKLAMA

Stranger Things: David Harbour o ograniczeniu swobody

Prozaiczny: aktorowi bardziej odpowiadała twórcza „wolność”, jaką dawała praca nad serialem, zanim stał się tak wielkim fenomenem. Harbour w wywiadzie z „Variaty” cofnął się do początków pracy nad projektem, zanim jeszcze popularność serialu wpłynęła na kierunek opowiadanej historii. Gwiazdor odniósł się do narastającej presji, by bohaterowie stawali się „przyjaźniejsi”, a może raczej: bardziej przystępni.

Coś się zyskuje i coś się traci. Wiesz, Hopper już w serialu nie pali. To bezpośredni skutek popularności. Kiedy twoja widownia robi się tak ogromna, próbujesz wciąż trafiać w gusta właśnie tej masy, a duże audytorium wymaga „wygładzonych krawędzi”. To ciekawy dylemat, z którym zmagasz się w popie - w muzyce, w popkulturze, w każdym rodzaju rozrywki masowej.

Dla mnie swoboda 1. sezonu, kiedy dopiero to wszystko rzeźbiliśmy i nikt niczego się po nas nie spodziewał, była czymś zupełnie innym niż presja, pod jaką pracujemy przy sezonie 5. Wolałbym tamtą swobodę z 1. serii. A jednocześnie uwielbiam tę uwagę, kocham to, że możemy docierać do jak najszerszej widowni, że możemy poruszać jak najwięcej ludzi tym, co robimy.

W tym samym wywiadzie aktor odniósł się również do fenomenu serialu i tego, jak jego popularność rosła wręcz wykładniczo od premiery w 2016 r. Zapytany o to, czy produkcja jest tak lubiana m.in. dlatego, że pokazuje fascynujących outsiderów walczących ze złem, Harbour odpowiedział:

To, kim są ci outsiderzy, jak się buntują, zmieniało się z biegiem lat. Zauważyłem, że w kolejnych sezonach serial coraz bardziej interesuje się empatią. Vecna stał się kluczową postacią - potwór sam w sobie staje się coraz bardziej ludzki, a od nas oczekuje się, że będziemy go jakoś rozumieć, że wywoła w nas jakieś emocje. A w pierwszym sezonie chodziło po prostu o bandę „wyrzutków”, którzy rozwalali korporację, prawda? To była ciekawa zmiana - w tym, na czym twórcy skupiają uwagę i jak rozbudowują opowieść.

Harbour porównał też serial i jego dziedzictwo do wielkich filmowych franczyz, takich jak „Gwiezdne wojny”. Trafnie zauważył, że zamiast bez końca cytować i powtarzać chwyty, które wyniosły tamte marki na szczyt, serial tworzy coś nowego w ramach dobrze znanych archetypów. Posunął się nawet do porównania swojego bohatera z ikonicznymi herosami granymi przez Harrisona Forda:

Myślę, że w swoich najlepszych momentach serial idealnie trafia w rytm: rozwój postaci i bieg fabuły idą tu dokładnie tym samym tempem, a to bardzo trudne do osiągnięcia w scenariuszu. Zazwyczaj tekst stawia albo na bohaterów, albo na akcję. „Stranger Things” potrafi robić jedno i drugie jednocześnie, w bardzo wyrafinowany sposób.

Kolejną kwestią jest to, że kochamy „Gwiezdne wojny”, kochamy „Władcę Pierścieni”. Wydaje mi się, że „Stranger Things” zamiast odtwarzać „Gwiezdne wojny” czy „Władcę”, wyłapuje ich archetypy, tropy - słowa i litery, nazwijmy to tak - i układa z nich zupełnie nowe zdania. Hopper jest Hanem Solo, jest Indianą Jonesem, jest Gandalfem Szarym. To archetypiczne figury, które żyją w naszym podświadomym filmowym słowniku i dlatego tak je kochamy. „Stranger Things” po prostu przepisuje je na nowo przez Jedenastkę, Hoppera, Max. Serial nie boi się uderzać w te najmocniejsze, „power-chordowe” tony.

Stranger Things, sezon 5. - pierwsze cztery epizody trafią do biblioteki Netfliksa już 27 listopada.

REKLAMA

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-24T14:35:50+01:00
Aktualizacja: 2025-11-24T09:35:34+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T13:25:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T08:19:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T14:07:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T13:13:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T12:05:54+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T11:05:32+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T10:08:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T19:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T18:18:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T13:45:54+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T08:22:46+01:00
Aktualizacja: 2025-11-20T18:06:44+01:00
Aktualizacja: 2025-11-20T15:39:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA