„Bankier” już w Apple TV+. To świetna historia o tym, jak Afroamerykanie postanowili walczyć z rasizmem, robiąc biznes na wielką skalę
„The Banker” pojawił się w Apple TV+. Ten film, oparty na faktach, to niezwykła opowieść o dwóch czarnoskórych biznesmenach, którzy robić fortunę, walczyli z segregacją rasową w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
OCENA
Amerykański sen i walka z rasizmem? Bernard Garrett (Anthony Mackie) i Joe Morris (Samuel L. Jackson) udowodnili, że to możliwe. Dwaj mężczyźni w latach 60. postanowili założyć wspólny biznes. Rzecz z pozoru wydawała się prosta: Garrett i Morris kupowali kolejne nieruchomości, remontowali je, aby później z zyskiem wynajmować. Jednak, kiedy sprawie przyjrzymy się bliżej, cała operacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Rzecz polega na tym, że biznesmeni byli Afroamerykanami, a czasy segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych Ameryki trwały w najlepsze. Choć obaj mieli pieniądze i żyłkę do interesów, nie mogli bezpiecznie i otwarcie ich prowadzić.
Postanowili znaleźć sposób na te przeszkody. Kiedy na ich drodze stanął biały Matt Steiner (Nicholas Hoult) uznali, że to ich być albo nie być. Machina ruszyła. A z nią szereg niesamowitych, zarówno zabawnych jak i niebezpiecznych, zdarzeń.
Wszystko zaczęło się pod koniec lat 30. XX wieku. Nastoletni Bernard, pucybut, podsłuchiwał rozmowy biznesmenów, agentów nieruchomości, bankierów. Czarnoskóremu chłopakowi z Teksasu nie wróżono dobrej przyszłości – jego ojciec, choć chciał wierzyć w syna, był przekonany, że obecna sytuacja nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł i zajęcie się finansami. Młody i ambitny dzieciak chłonął jednak wiedzę i miał jeden cel – wyjechać z Teksasu i gdzie indziej zacząć prawdziwe życie, takie jak sobie zamarzył. Po latach, już z żoną i dzieckiem, przyjeżdża do Kalifornii.
Ma plan – chce kupić budynek, na którym w przyszłości zarobi, wynajmując mieszkania.
Jest jednak pewien problem – wymarzony dom jest za drogi, a Bernard początkowo nie wyobraża sobie współpracy z Joe, znajomym swojej partnerki, który jawi mu się jako cwaniak, buc i bawidamek. Kiedy w końcu ich losy się przetną, dwaj mężczyźni zrobią wspólnie ogromne pieniądze. Ale oprócz tych pieniędzy dla Bernarda będzie liczyło się coś jeszcze – walka z rasizmem i zniesienie nierówności społecznych pomiędzy białymi i czarnymi mieszkańcami (nie tylko) Kalifornii.
Mężczyzna postanawia wykupywać kolejne nieruchomości w dzielnicach przeznaczonych dla białych mieszkańców, aby znieść podziały społeczne. Jego misja przynosi efekty, ale pojawiają się też problemy...
„Bankier” to opowieść, jaką już widzieliśmy – operuje tymi samymi środkami, co wszystkie filmy z gatunku „od pucybuta do milionera”, ale nie można odmówić temu filmowi uroku i świetnego aktorstwa. Smaczku dodaje fakt, że przedstawiona historia wydarzyła się naprawdę.
Zarówno Anthony Mackie jak i Samuel L. Jackson doskonale spisują się w swoich rolach, ale ten drugi gra tu pierwsze skrzypce. W roli nieokrzesanego finansisty jest zabawny, bezpretensjonalny, autentyczny.
Na uwagę zasługuje również Nicholas Hoult, wcielający się w postać prostego chłopaka, dopiero uczącego się życia i fachu. Ta przewrotność, opierająca się na kontraście relacji trzech mężczyzn, w kontekście czasów, w jakich przyszło im żyć, jest umiejętnie podkreślona. Oddaje niesprawiedliwość dawnych lat i stanowi bardzo dobry, nieco cyniczny komentarz do tego, jak skonstruowane są i dzisiejsze społeczeństwa.
„The Banker” rodzi kolejne nadzieje co do produkcji spod znaku Apple'a. To tytuł z kinowym rozmachem, znakomitą obsadą, opowiadający historię, jakie uwielbiamy – o przyjaźni ludzi z różnych światów, którzy mimo różnic i niepowodzeń, dokonują lub przynajmniej starają się dokonywać rzeczy wielkich. Dla fanów „Green Booka”, „Służących” i „Ukrytych działań” to seans, nawet jeśli nie obowiązkowy, na pewno warty polecenia.