Kto widział pierwszy sezon "Unbreakable Kimmy Schmidt" ten wie, że do obejrzenia drugiej serii wcale nie trzeba zachęcać. A ten, kto jeszcze ma przed sobą poznanie losów tej szalonej (nie przesadzam!) postaci, niech czyta uważnie, bo tę produkcję Netfliksa po prostu należy znać.
Początkowo do "Unbreakable Kimmy Schmidt" podchodziłam z dystansem. Historia o kilkorgu kobietach zamkniętych w bunkrze przez psychopatycznego guru, z których jedna po uwolnieniu postanawia rozpocząć życie w Nowym Jorku, wydawała mi się nieco zbyt wydumana. Zaskakująca. A do tego wszystkiego jeszcze utrzymana w gatunku komediowym. Czy tego wszystkiego nie jest za wiele? Już po pierwszym odcinku pierwszego sezonu okazuje się, że nie. Jest idealnie: śmiesznie, z dystansem, a kolorowe postaci, takie jak tytułowa Kimmy Schmidt czy zapoznany przez nią Titus urozmaicają i tak całkiem bogatą fabułę. Kolejne epizody debiutanckiej serii utrzymują w przekonaniu, że "Unbreakable Kimmy Schmidt" to jeden z najlepszych seriali komediowych ostatnich lat. Drugi sezon to potwierdza i trzyma poziom.
Trudno właściwie przyczepić się do czegokolwiek w tym serialu.
Być może, jeśli się uprzeć, żarty w drugim sezonie są czasem nieco niższych lotów niż te w pierwszym. Ale to nie przeszkadza, by bawić się świetnie i by z radością oczekiwać na trzeci sezon tej historii. A ten powstanie. Jego premiera została zapowiedziana już na przyszły rok przez władze Netfliksa.
Drugi sezon to kontynuacja problemów Kimmy, jej współlokatora Titusa i właścicielki mieszkania, Lillian. Jest też miejsce dla Jacqueline Voorhees, choć poświęcono jej teraz nieco mniej czasu niż w pierwszej serii. Ten sezon to istny powrót do przeszłości. Z tą muszą uporać się Titus i Kimmy, która nieoczekiwanie rozpoczyna terapię, aby poskładać swoje życie po wielu latach więzienia w bunkrze. Zła przeszłość nie chce jej jednak opuścić i wcale nie tak łatwo się z nią uporać. Jej towarzyszki przeszłej niedoli znowu mieszają jej szyki. Na światło dzienne wychyla się też rodzina Kimmy.
Ciekawym wątkiem jest znajomość Kimmy z jej terapeutką, w którą wcieliła się nieoceniona i dowcipna Tina Fey. Relacja kobiet i przemiany pani psycholog, które można przyrównać do tych z noweli "Doktor Jekyll i pan Hyde" są naprawdę zabawne. Bo humor w "Unbreakable Kimmy Schmidt" to największa zaleta. Gagi, żarty słowne są naprawdę świetne i tylko z rzadka ocierają się o tę w granicę, kiedy ktoś mógłby poczuć się zniesmaczony. Kimmy jak zwykle uwodzi swoją nieporadnością i nieznajomością świata, a Titus i Jacqueline swoimi cynicznymi postawami.
Ten serial jest absurdalny, komiczny, rozrywkowy.
To jedna z lepszych pozycji "Netfliksa", która naprawdę potrafi rozbawić i której twórcom udało się wykreować ciekawe postaci. Titus i pani Voorhes z całą pewnością zasłużyli na spin-offy na swój temat.
Jeśli jeszcze nie widzieliście "Unbreakable Kimmy Schmidt", czym prędzej odpalajcie Netfliksa. Z całą pewnością spędzicie z tym serialem kilka wesołych wieczorów i całym sercem pokochacie Kimmy Schmidt.