REKLAMA

„Amazonowi będzie trudno pobić nasz film” - wywiad z Dominikiem Monaghanem o „Władcy Pierścieni” i „Skywalker. Odrodzenie”

Niewiele osób może o sobie powiedzieć, że grali w jednej z najważniejszych filmowych trylogii, kluczowych dla historii telewizji serialu i jakiejś części „Star Wars”. Dominic Monaghan osiągnął to wszystko. 

władca pierścieni obsada
REKLAMA
REKLAMA

Aktor znany z „Władcy Pierścieni” i „Zagubionych” opowiedział nam o programie przyrodniczym, „Władca dziczy”, swojej karierze i pracy nad „Skywalker. Odrodzenie”.

Dominic Monaghan w wywiadzie dla Rozrywka.Blog:

Grałeś w wielu słynnych filmach i serialach, takich jak „Władca Pierścieni” czy „Zagubieni”. Nie zdarza się często, żeby taka gwiazda przeszła ze świata wysokobudżetowych produkcji do telewizji, by zostać prowadzącym swojego własnego show przyrodniczo-przygodowego. W jaki sposób narodził się pomysł na „Władcę dziczy”?

Dominic Monaghan: Jestem wielkim fanem natury, zawsze byłem. Dlatego zawsze, gdy miałem szansę rozmowy z producentami o tym, co sam chciałbym zrobić i czym się interesuję, to mówiłem im o programach przyrodniczych. Oglądanie ich zawsze było jedną z moich pasji. W pewnym momencie udało się spotkać z producentem, którego zainteresował ten pomysł. Zaproponowałem im program, w którym udałbym się do Ekwadoru, żeby pracować z mrówkami. Kilka tygodni później dostałem informację zwrotną, że zakochali się w tym pomyśle. Dwa miesiące później wszyscy znaleźliśmy się w Ekwadorze.

Czy zanim zacząłeś prowadzić program, to też udawałeś się w tak dalekie i niebezpieczne podróżne na krańce globu? Możliwość sprawdzenia się w takich miejscach również miała wpływ na twoje zainteresowanie tematem?

Część podróży była dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem, ale w niektórych miejscach byłem wcześniej. Miałem takie szczęście, że odwiedziłem wcześniej Borneo i byłem w Tajlandii. Oczywiście udawałem się też do takich miejsc jak greckie wyspy, Włochy czy Hiszpania, gdzie mają fantastyczne okazy dzikiej przyrody. Wyruszałem w tego typu podróże w swoim czasie wolnym, więc później łatwiej było mi wejść w rolę prowadzącego programu.

władca pierścieni obsada class="wp-image-319554"
Fot.: Władca dziczy

Dzisiaj na kanale Polsat Viasat Nature debiutuje 2. sezon programu „Władca dziczy”. Jakie miejsca odwiedziłeś w trakcie tych odcinków i co staraliście się poprawić czy ulepszyć w nowym sezonie?

Kręciliśmy 2. sezon „Władcy dziczy” bardzo dawno temu. To było przed trzema laty, więc wybacz, jeśli czegoś nie będę pamiętać. Docieraliśmy do miejsc z całego świata, gdzie spotkaliśmy niezwykle charyzmatyczne zwierzęta. Oczywiście, pojechaliśmy do Azji i Ameryki Południowej. Wydaje mi się, że 2. seria programu była trochę bardziej ambitna od poprzedniej. Staramy się zawsze pchać „Władcę dziczy” do przodu z każdym kolejnym odcinkiem. Chcemy przedstawiać dynamiczniejszą opowieść i zmieścić w produkcji jak najwięcej rzeczy. Czułem, że dla mnie to ostatnia okazja, żeby zrobić program taki jak „Władca dziczy”. Dlatego próbowałem zrealizować za jego pomocą jak najwięcej swoich marzeń i pomysłów.

Co odróżnia „Władcę dziczy” od innych seriali przyrodniczych BBC i innych stacji czy serwisów streamingowych?

Nie jestem pewien. Wiesz, jestem pełen pasji wobec zwierząt i nie mam z tego powodu poczucia winy. Po prostu nie potrafię powstrzymać swojego entuzjazmu, gdy jestem w ich pobliżu. Uważam, że są ekstremalnie fascynujące i interesujące. Nie potrafię tego ukryć. Wydaje mi się, że w niektórych programach prowadzący są strasznie zblazowani. Nie czuć od nich tego dziecięcego entuzjazmu. Ja chcę pokazać ludziom, że możliwość przebywania wokół zwierząt to źródło ogromnej radości.

Porozmawiajmy trochę o twojej karierze aktorskiej. Po tylu latach wciąż masz wrażenie, że granie Merry'ego Brandybucka we „Władcy Pierścieni” było przygodą twojego życia?

Tak, oczywiście. To coś, co na zawsze zostanie przy mnie i nigdy tego nie zapomnę. Gra we „Władcy Pierścieni” była punktem zwrotnym mojej kariery, a poznałem tam też przyjaciół na całe życie. To była ogromna frajda. Ludzie ciągle mnie o to pytają, ale wcale mnie to nie męczy. Na planie adaptacji Tolkiena bawiłem się tak doskonale, że każda możliwość rozmawiania o tym jest czymś fantastycznym. Myślę, że jak będę starszym człowiekiem, to wciąż będę opowiadać moim wnukom o „Władcy Pierścieni”.

władca pierścieni obsada class="wp-image-319590"

Amazon jest właśnie w trakcie robienia serialu w świecie „Władcy Pierścieni”. Myślisz, że mogą pobić lub chociaż powtórzyć niezwykłą atmosferę arcydzieła Petera Jacksona?

Jestem pewny, że zrobią wszystko, żeby powtórzyć to uczucie. Ale jeśli mówimy o rywalizacji między Amazonem i filmem Petera Jacksona, to chyba wszyscy znamy odpowiedź na pytanie, kto ją wygra. „Władca Pierścieni” to kawałek klasyki literatury i klasyki kina. Będzie bardzo trudno pobić nasz film. Ale mam nadzieję, że zrobią coś, w czym fani „Władcy Pierścieni” będą mogli się zakochać. Nie mogę się doczekać serialu.

Mam bardzo podobne zdanie. „Władca Pierścieni” to jednak niejedyna głośna produkcja, której częścią zostałeś. Znajdujesz się w obsadzie filmu „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”. Twoja rola utrzymywana jest w tajemnicy, czy możesz cokolwiek o niej opowiedzieć?

Niestety, nie wolno mi rozmawiać o niej w żaden sposób. Mogę za to powiedzieć, że to będzie fantastyczny film. A nawet najlepsza część „Star Wars” w historii. Nie mogę się doczekać, żeby obejrzeć ją w towarzystwie fanów. Ale nic więcej nie wolno mi zdradzić na ten temat.

Jak czułeś się, będąc znowu w produkcji o tak wielkim budżecie? Było inaczej niż podczas kręcenia „Władcy Pierścieni”?

Nie, pracę nad każdą produkcją odczuwam tak samo. Nie rozgraniczam dużych i małych filmów, bo tak czy inaczej zawsze muszę robić to samo – grać. Muszę pojawić się na planie, a potem starać się wypaść jak najlepiej z tekstem i scenami, które dostałem. Nie robi mi różnicy, czy film ma budżet wysokości 300 mln czy 2 mln dol. Nie potrzebuję czuć wokół siebie pieniędzy, żeby pracować ciężej. Lub na odwrót. Jako aktor po prostu wykonuję swoją pracę.

władca pierścieni obsada class="wp-image-319578"
Fot.: Zagubieni

Występ w „Skywalker. Odrodzenie” oznaczał ponowne spotkanie z J.J. Abramsem, z którym współpracowałeś już przy serialu „Zagubieni”. Czekałeś na taką okazję?

Tak i to bardzo. J.J. to niesamowita osoba, świetny technik, genialny reżyser i człowiek. Odkąd spotkaliśmy się 15 czy 20 lat temu, zawsze mówiłem mu: „Jedyne co musisz zrobić, to do mnie zadzwonić i zapytać, a ja będę gotowy”. I tak właśnie było ze „Star Wars”. Napisał do mnie e-maila z pytaniem, czy będę chętny. Odpowiedziałem mu, że zawsze jestem, niech tylko poda czas i miejsce. A potem znalazłem się na planie. J.J. Abrams to jeden z największych reżyserów i jedna z najlepszych osób, jakie poznałem w tej branży. Dlatego dla mnie zawsze łatwo z nim pracować.

A jaka będzie twoja następna praca? W jakich przyszłych projektach bierzesz udział?

Nie mam jeszcze pewności. Wciąż patrzę jeszcze na mój rok i zastanawiam się, w czym wziąć udział. Myślę, że w następnym miesiącu wszystko się wyjaśni. I dowiem się, co będzie moją następną pracą. Jestem wybredny.

Skoro tak, to może powiesz mi coś innego. Masz jakąś wymarzoną pracę czy wymarzoną postać, którą zawsze chciałeś zagrać, ale nie było do tej pory okazji?

REKLAMA

Miałem okazję pracować przy wielu wymarzonych pracach. Praca nad programem przyrodniczym była jedną z nich. I prawdopodobnie będę kontynuować ją przez resztę mojej kariery. Występ we „Władcy Pierścieni” oczywiście też był czymś nie do opisania. Zawsze chciałem mieć coś wspólnego z uniwersum „Star Wars”, więc szansa pracy przy „The Rise of Skywalker” pod koniec zeszłego i na początku tego roku była czymś fantastycznym. Nie wydaje mi się, żebym jeszcze za czymś gonił. Po prostu zawsze spokojnie czekam na to, co przyniesie przyszłość i jaki będzie mój następny projekt.

Premierowy odcinek 2. sezonu programu „Władca dziczy” dostępny dzisiaj o 22:00 na kanale Polsat Viasat Nature.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA