REKLAMA

"Zabójcy bażantów" to całkiem niezły kryminał, który z teraźniejszości przenosi nas w przeszłość. Recenzja sPlay.pl

Kryminały, w których tajemnicza przeszłość wpływa na teraźniejsze wydarzenia, a sprawy z dnia dzisiejszego mają swój początek przed wieloma latami są jednymi z moich ulubionych. Dlatego tak bardzo cenię prozę Zygmunta Miłoszewskiego i dlatego chciałam obejrzeć film "Zabójcy bażantów", który w najbliższy piątek, 24 kwietnia 2015 roku wchodzi do kin.

Zabójcy bażantów - mroczny kryminał, który z teraźniejszości przenosi nas w przeszłość
REKLAMA
REKLAMA

Duńska produkcja została nakręcona na podstawie powieści Jussi'ego Adlera-Olsena. Książka w Polsce ukazała się pod tym samym tytułem kilka lat temu. "Zabójcy bażantów" są drugą częścią czterotomowego cyklu, którego głównym bohaterem jest Carl Mørck, detektyw Departamentu Q, zajmujący się nierozwiązanymi sprawami sprzed lat. Pierwszy film na podstawie książki Aldera-Olsena, "Kobieta w klatce", otwierającej serię, powstał w 2013 roku. W obu produkcjach w Carla Mørcka wcielił się Nikolaj Lie Kaas, a w jego towarzysza, Assada, Fares Fares. Zarówno Kaasa jak i Faresa w tym roku mogliśmy oglądać na ekranie w jednej produkcji, "System".

Jest rok 2014. Carl Mørck nie umie poradzić sobie z prywatnym życiem, szuka ukojenia w pracy.

Pewnego wieczoru spotyka mężczyznę, który chce, aby ten zajął się nierozwiązaną sprawą sprzed lat, która dotyczy morderstwa jego syna i córki. Co prawda sprawca, który dopuścił się gwałtu i zabójstwa został ujęty, ale mężczyzna przez lata zbierał informacje dotyczące śmierci jego dzieci, z których wynika, że prawdopodobnie śledztwo nie zostało należycie poprowadzone i za tą sprawą kryje się coś jeszcze.

Carl zbywa mężczyznę słowami, że zajmie się tym, jeśli będzie miał czas. Następnego dnia starzec popełnia samobójstwo we własnym mieszkaniu. Zostawia jednak dla detektywa pudełko, w którym znajdują się zdjęcia i materiały dotyczące morderstwa jego dzieci.

Mørck postanawia wszcząć śledztwo, które jego i jego współpracownika, Assada, przenosi do roku 1994, czyli 20 lat wcześniej.

zabójcy bażantów 4

Prywatna szkoła w Danii, ona, Kimmie i on Dietlev, zakochani w sobie. Ich związek jest tajemniczy, dziwny niebezpieczny. Nie stronią od narkotyków i od łamania regulaminu instytucji. Zaczynają coraz bardziej sobie folgować. W szkole dochodzi do coraz bardziej drastycznych wydarzeń. Kto i dlaczego jest za nie odpowiedzialny?

Carl próbuje odnaleźć absolwentów szkoły i rozwiązać zagadkę z przeszłości. Czy za morderstwo został ukarany właściwy człowiek. Co jeszcze kryje się za śmiercią nastolatków?

Rozpoczyna się prawdziwie mordercza gonitwa w którą zamieszani są dawni uczniowie, teraz wysoko postawionymi ludźmi. Nie zabraknie też tych, dla których przyszłość okazała się mniej łaskawa. Kolejne tajemnice sprzed 20 lat zaczynają wychodzić na światło dzienne, a Carl będzie coraz bardziej zdeterminowany by poznać prawdę.

zabójcy bażantów 3
REKLAMA

"Zabójcy bażantów" to niezły kryminał, który trzyma w napięciu, choć twórcom nie udało się uniknąć paru słabszych elementów.

Tajemnicze thrillery, z niepokornymi nastolatkami zwykle cieszą się moją sympatią, są szokujące, a ich bohaterowie nieokiełznani, brutalni ("Bunkier" czy "Przyjaciółka na śmierć i życie"). W przypadku "Zabójcy bażantów" zabrakło mi jednak jakiegoś twistu. Właściwie już niedługo po rozpoczęciu filmu wiadomo, o co chodzi i tylko zastanawiamy się, jak cała sprawa się zakończy. Atmosfera jest mroczna, ale jeśliby podsumować całość, produkcja nie ma nam do zaoferowania nic, czego byśmy nie znali. Mimo wszystko film z Nikolajem Lie Kaasem można obejrzeć, ale po prawdzie chętniej sięgnęłabym po książkę. I do poznania cyklu Aldera-Olsena w dużej mierze film właśnie zachęca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA