Czy my jesteśmy pod turecką okupacją? 3. odcinek nowego sezonu Ucha Prezesa - recenzja Spider's Web
Telewizja Polska i jej włodarze są tematem najnowszego odcinka Ucha Prezesa. Czy serial wpada w sztampę? Odrobinę, ale ciągle jest zabawny.
OCENA
Szybkie spojrzenie na krajobraz polityczny i już wiadomo, że najnowszy odcinek Ucha Prezesa nie podejmuje tematów najaktualniejszych. Ciągle żywi się wydarzeniami, które miały miejsce w minione wakacje. I chociaż sezon ogórkowy w tym roku nie był spokojny, to ciągle mam poczucie, że wszystko to widziałem na setkach memów, w rzutkich statusach specjalistów z Facebooka i w głębokich Tweetach politycznych normików.
Na szczęście, trzeci odcinek Ucha Prezesa wychodzi z tego obronną ręką.
Cała przyjemność w oglądaniu programu Roberta Górskiego polega na tym, że ten ma niebywałą umiejętność władania słowem. Czasem niestety jego wysublimowane żarty wypadają pokracznie, czasem sucho, ale raz na jakiś czas wychodzi na wierzch filologiczne wykształcenie. Wtedy twórca serialu sypie powiedzonkami czy zwrotami wyciągniętymi z dawnej polszczyzny. Drobna wymiana zdań pomiędzy Krzysztofem (Czabańskim) a Jackiem (Kurskim) iskrzyła delikatnym humorem, a ja siedziałem zadowolony, że satyryk traktuje mnie poważnie.
Jacka i Krzysztofa widzieliśmy już w pierwszym sezonie i nie przynoszą oni nowej jakości do serialu. Wszystko to już znamy. Walka o budżet i paski w TVP zostały wyśmiane już tyle razy, że stają się równie zabawne, co dowcipy z sałatek Krystyny Pawłowicz albo z dynamiki wypowiedzi Waldemara Pawlaka.
Sporo miejsca poświęcono jednak nowemu bohaterowi, który co prawda nie zagościł w gabinecie demiurga polskiej polityki, ale w korytarzu pokazał, na co go stać.
Mowa oczywiście o panu Jerzym (Targalskim), gwieździe prawicowych telewizji – ma swój program w Telewizji Republika. Szerszej publiczności dał się poznać, gdy powiedział, że bezpieka stworzyła portret psychologiczny Andrzeja Dudy, a potem ośmieszyła go za pomocą serialu Ucho Prezesa i w ten sposób, owa bezpieka, wymusiła na nim zawetowanie dwóch ustaw o sądownictwie.
Nie jest chyba zaskoczeniem, że twórcy serialu Ucho Prezesa nie mogli puścić tego mimo uszu.
Przedstawili pana Jerzego jako zwolennika teorii spiskowych i ucieleśnienie konspiracyjnego tłumaczenia zawiłości świata. Było to nawet zabawne, ale mam poczucie, że aktora, który wcielił się w tę postać trochę poniosła fantazja. Zawsze lubiłem Ucho... za możliwie wierne oddanie cech parodiowanej postaci. Wystarczy wspomnieć doskonałą serialową wersję Ryszarda Petru czy Jarosława Gowina. I chociaż prawdziwemu Targalskiemu zdarza się czasem zagotować na wizji, to nie przypominam sobie, żeby aż tak żywo, a wręcz ekstatycznie, gestykulował.
Wygląda to na lekką przesadę, ale... cóż takie jest prawo satyry. A tej dobrej można więcej wybaczyć.