REKLAMA

5 najlepszych ról Keanu Reevesa

Keanu Reeves się nie starzeje. Mimo, że słynny aktor skończył dzisiaj 50 lat, to twarz Reevesa wydaje się temu zaprzeczać. Tego można mu z pewnością pozazdrościć, jednak gdy zaczniemy mówić o jego aktorskich osiągnięciach, to… nietrudno zauważyć, że pakt Keanu z diabłem nie dotyczył tej kwestii. Półeczka z nagrodami świeci pustkami, bo oprócz paru Złotych Popcornów, Keanu Reeves nie ma czym się pochwalić. Z drugiej strony, łatwo przypomnieć sobie jego wspaniałe role, których przez lata trochę się nazbierało. O złych filmach (a tych też trochę było) postaram się dzisiaj zapomnieć.

5 najlepszych ról Keanu Reevesa
REKLAMA

5. John Constantine („Constantine”)

REKLAMA

Zapewne wielu fanom DC ciśnie się na usta parę przykrych słów na temat adaptacji komiksów „Hellblazer” z 2005 roku, ale gdyby odłożyć tę kwestię na bok, okazuje się, że „Constantine” to całkiem niezły film akcji. Chociaż filmowy John Constantine nie przypomina swojego komiksowego pierwowzoru (jest Amerykaninem, ma czarne włosy i popełnia samobójstwo), to Keanu Reeves przynajmniej postarał oddać ducha tej postaci. Podobni jak blondwłosy Brytyjczyck, jest pewny siebie (chociaż mniej pyszałkowaty), enigmatyczny i ze stoickim spokojem załatwia demoniczne problemy, popijając przy okazji sporą dawką alkoholu i wypalając paczkę papierosów.

Oczywiście, że na tle Batmanów Burtona, Nolana i filmów Marvela, "Constantine" – jako adaptacja komiksu – wypada słabo, ale Keanu Reevesa w „Constantine” oglądało się naprawdę dobrze.

4. Ted („Wspaniała przygoda Billa i Teda”)

W Polsce, Keanu w roli przygłupiego Teda nie jest tak dobrze pamiętany, jak chociażby Neo, ale w USA? Bill & Ted jest kultowym filmem pełnym chwytliwych powiedzonek, który w formie gier trafił na chociażby na konsolę NES i Atari Lynx. Po 25 latach świetnie jest znów popatrzeć, jak Ted, tzn. Keanu przygrywa na niewidzialnej gitarze i nazywa każdego „dude” z głupkowatym wyrazem twarzy. Poza tym, to właśnie ta rola dała naszemu jubilatowi sławę i otworzyła drzwi do dalszej kariery.

3. Jack Traven (“Speed”)

Zanim Keanu kopał tyłek agentowi Smithowi, pokazywał jakim badassem może być w jednym z najbardziej znanych filmów lat 90-tych - „Speed”. Keanue Reeves wcielił się w rolę członka SWAT, który ratował dzień przed psychopatą chcącym wysadzić pół miasta za pomocą autobusu. Problem Taverna polegał na tym, że autobus – w którym się znajdował – nie mógł zwolnić poniżej 50 mil na godzinę. Reeves do takich ról pasuje idealnie i – nie tylko ze względu na wzrost – spokojnie skopałby tyłek Tomowi Cruise’owi, a po wszystkim rzucił jakiś mały żarcik i udał się z Sandrą Bullock ku zachodzącemu słońcu.

2. Kevin Lomax („Adwokat diabła”)

Stanąć u boku Ala Pacino i być wciąż dostrzegalnym przez widza? Tego w 1997 dokonał Keanu Reeves wcielając się w rolę Kevina Lomaxa, czyli pozbawionego moralnych granic, charyzmatycznego prawnika, z ego sięgającym chmur. Al Pacino w roli diabła z pewnością przykuwał uwagę, ale to wewnętrzna przemiana bohatera Reevesa była najciekawszym elementem filmu Taylora Hackforda. Maniakalna chęć wygrany przez Lomaxa była straszniejsza od samego Lucyfera.

REKLAMA

1.Neo („Matrix”)

Bardzo chciałbym nie pisać, że Keaneu Reeves = Neo, ale nie potrafię. "Matrix" w 1999 roku zmienił kino akcji i okazał się międzynarodowym hitem, wygrywając z "Gwiezdnymi Wojnami: Mroczne Widmo". Reeves już do końca życia będzie kojarzony z Neo, ale chyba nie musi się tym specjalnie przejmować. "Matrix" jest już kultowy, a postać Neo tak bardzo zakorzeniona w naszej kulturze, że pewnie za kilkanaście lat będą o niej nauczać w szkołach. A to wszystko dzięki temu, że Keanu Reeves stał się mesjaszem, uchylał się przed kulami w slow-motion, pobił agenta Smitha, a przy tym pokazał minimalną ilości emocji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA