Nawet Peja nie ratuje nowego Agenta. Brak wyrazistych osobowości to największy problem programu
Być może nowy Agent - Gwiazdy jeszcze się rozkręci. Być może rzeczone gwiazdy zaczną być jakieś bardziej wyraziste i będziemy już w kolejnych odcinkach kojarzyć, kto jest kim. Na razie jednak mam wrażenie, że nowa odsłona programu jest najnudniejszą ze wszystkich dotychczasowych. I że niemała w tym wina obsady.
Powiedzmy sobie szczerze - siłą takich reality-show jak Agent - Gwiazdy, w których podczas seansu śledzimy (prawie) każdy ruch uczestników, jest nie tylko sam format, czyli to na czym polega dany program, ale również zaproszeni do niego goście. Nawet jeśli pomysł na telewizyjne show będzie rewelacyjny, ale nie będzie ludzi, którzy go udźwigną, to program skazany jest na porażkę. Twarze to największy magnes. To dla nich śledzi się kolejne odcinki, o nich się rozmawia i tworzy na ich temat memy.
Pierwszy odcinek Agenta nie nastraja jednak optymistycznie.
Nie zapowiada się na to, żebyśmy doczekali się takiej trójki jak Królikowski, Macademian Girl i Oświeciński czy równie ciekawego, choć raczej irytującego trio, w postaci Kreta, Moro i Niecika. Oglądałam obie edycje Agenta i jeszcze nie zdarzyło się, abym nie znała ponad połowy zaproszonych gości. 3. sezon programu to wysyp uczestników, których trudno uznać za tytułowe gwiazdy.
Rozumiem, że to pojęcie przez lata (niesłusznie) się zdewaluowało, ale czy gwiazdą jest aktor programu paradokumentalnego 19+? Albo Maciej Myszkowski, co prawda model, ale głównie znany w polskich mediach z tego, że jest byłym mężem Justyny Steczkowskiej? Jasne, pewnie niesłuszne jest patrzenie na kogoś jak na męża swojej żony i już nawet film o tym kiedyś powstał, ale równie niesłuszne jest nazywanie gwiazdą kogoś, kogo pewnie większość widzów pierwszy raz widzi na oczy.
I to chyba jest największy problem nowego Agenta, choć sprawa gwiazd towarzyszy nam przecież od pierwszej edycji.
Teraz nie ma jednak nikogo, kto jakoś zapada w pamięć, interesuje. Mylą mi się twarze, nikt się niczym nie wyróżnia. No, może oprócz Peji. Ale to jest Peja, który krytykował innych za umowy z TVN-em, a teraz sam jest twarzą stacji. Niemniej nawet kontrowersyjność i charakterystyczność tej postaci nie ratują - przynajmniej jak na razie - programu. Być może to kwestia tego, że to dopiero pierwszy odcinek. Może. Nie będę jednak udawać, że się nie wynudziłam. Bo się wynudziłam i to okrutnie.
Pytanie pozostaje jeszcze jedno - może to po prostu formuła się wyczerpała?
I tak, i nie. Nie ma co ukrywać, że to od początku był odgrzany po wielu latach kotlet, ale przynajmniej podany z pomysłem. Wszak wprowadzono do gry nowy element. Już nie zwykli śmiertelnicy, a wspomniane gwiazdy biorą udział w reality-show. I to był naprawdę niezły pomysł, bo Agent to, jak na Polskę, najlepszy program tego typu. Obawiam się jednak, że już teraz zaczyna chorować na to samo, co Taniec z gwiazdami.
Albo za mało w tym kraju gwiazd, albo te naprawdę znane chcą za dużo pieniędzy. Albo nie po to są gwiazdami, aby brać udział w TVN-owskim show.
*Zdjęcie tytułowe: TVN