Bardzo dobrze, że Ala Tracz nie wygrała Eurowizji Junior. Niech teraz Francja męczy się z tym cyrkiem
Ala Tracz nie wygrała 18. edycji Eurowizji Junior, zaprzepaszczając tym samym szansę Polski na historyczne, bo trzecie zwycięstwo w konkursie z rzędu. I bardzo dobrze. Dwie edycje tej dziwacznej imprezy współorganizowanej przez Jacka Kurskiego to i tak za dużo jak na obecną kondycję psychiczną polskich widzów.
Wyniki 18. edycji Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci (jak co roku) podzieliły widzów. Jedenastoletniej Valentinie z Francji, która wygrała tegoroczny konkurs, internauci zarzucają użycie playbacku i przekonują, że palma pierwszeństwa powinna przypaść reprezentującej Kazachstan Karakat Baszanowej.
Jednak porównując występy obu dziewczynek, nie mam wątpliwości, że jury i widzowie dokonali słusznego wyboru. W końcu to Eurowizja Junior, a nie konkurs na najmocniej umalowane dziecko czy najbardziej łzawy utwór roku.
Eurowizja to festiwal żenady
Powiedzmy o tym wprost: Eurowizja, niezależnie od tego, czy w wersji dziecięcej, czy „dorosłej”, od zawsze była i nadal jest festiwalem żenady. Sztuczne stylizacje, utwory „na jedno kopyto”, a do tego słynne, obciążone często polityczno-dyplomatyczno-towarzyskimi zmiennymi głosowanie państw (ten moment, w który widzowie wstrzymują oddech, gdy Ukraina przyznaje punkty Rosji i na odwrót...) sprawiają, że konkurs ten traktujemy raczej jako formę guilty pleasure, niż poważną artystyczną rywalizację.
Niestety, dziecięca odsłona konkursu tylko uwypukla to wszystko, czego tak bardzo nie znosimy w Eurowizji. I o ile dorośli wokaliści mają (a przynajmniej mieć powinni) świadomość tego, w jakiej imprezie biorą udział, o tyle czasami aż przykro patrzeć na to, jak w Eurowizji Junior rywalizują ze sobą zwykłe dzieciaki, zapewne jeszcze nie do końca nauczone odporności na krytykę, o zwykłym hejcie nie wspominając.
Wygrana Valentiny przywraca resztki wiary w konkurs
W tym kontekście nie tylko mnie nie dziwi, ale wręcz cieszy (na ile może cieszyć coś, co obchodzi nas tyle, co zeszłoroczny śnieg) wygrana francuskiej reprezentantki. W występie wykonującej piosenkę J’imagine 11-letniej Valentiny było wszystko, co powinno kojarzyć się z konkursem dla dzieciaków: pozytywna energia, radość i kolory. To był zdecydowanie najbardziej „dziecięcy” występ spośród całej finałowej dwunastki, a jeśli konkurs ma w swojej nazwie słówko „junior”, to nie widzę w zwycięstwie Francuzki żadnej kontrowersji.
Dlatego też trochę mi słabo, gdy czytam na Twitterze, że wygrać powinna Karakat Baszanowa z Kazachstanu — dziewczynka wystylizowana na majestatyczną diwę w białej sukni (i oczywiście w pełnym mejkapie) lub Arina Pehtereva, czyli białoruska wersja Grety Thunberg zawodząca do mikrofonu o tym, że planeta Ziemia umiera (te wstawki w teledysku z płaczącymi dziećmi z globusem w rękach były bardziej cringe'owe, niż pamiętny występ Conchity Wurst albo słynna profanacja polskiego hymnu przez Edytę Górniak).
A co z reprezentującą Polskę Alą Tracz, której „porażka” zaprzepaściła szansę na to, by nasz kraj odniósł historyczne, bo aż 3. z rzędu zwycięstwo w plebiscycie?
Ala Tracz ma gigantyczny talent i nie musi wygrywać Eurowizji Junior, żeby odnieść sukces.
Zacznijmy od tego, że Ala Tracz to przeurocza 10-latka obdarzona naprawdę świetnymi warunkami wokalnymi. Wątpię, by zwycięstwo na Eurowizji Junior było jej niezbędne do tego, by w przyszłości dziewczynka odniosła sukces w branży muzycznej.
Podobał mi się jej występ (no, może poza „patriotycznym” wątkiem, w którym sukienka młodej artystki zmienia swoją barwę z białej na czerwoną jako „subtelne” nawiązanie do barw narodowych), dziecięca prostota i skromność (jako jedna z niewielu uczestniczek nie miała na twarzy makijażu), a przede wszystkim — głos jak dzwon, który jest jak diament: jeśli tylko zostanie dobrze oszlifowany, to o estradową karierę 10-latki z Lubelszczyzny naprawdę można być spokojnym.
Jacek Kurski przerywa milczenie na Twitterze
No i jest jeszcze jeden duży plus przegranej Polki, która nie powtórzyła sukcesu Roksany Węgiel i Viki Gabor: nadchodząca 19. edycja Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci nie odbędzie się w naszym kraju, a co za tym idzie — los oszczędzi nam charakterystycznego uśmiechu na twarzy ogrzewającego się w sukcesie laureatek Jacka Kurskiego (TVP była jednym z organizatorów konkursu w Polsce) i radosnych tweetów prezesa TVP, który tak bardzo nie krył swojej radochy z oglądalności Eurowizji Junior, że zdecydował się zabrać na Twitterze głos po raz pierwszy od pamiętnego wpisu z 4 listopada, w którym wieszczył rychłe zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA.
Dziękuję wszystkim ludziom Telewizji Polskiej zaangażowanym w Eurowizję Junior 2020 za 1. w historii show na światowym poziomie w warunkach pandemii. Dziękuję widzom za kolejny rekord: śr. 6 mln (TVP1+ABC+Polonia) pik 7,42 mln, to więcej niż rok temu (śr. 5,55 mln)! Wykres marzeń pic.twitter.com/2zRD06e6S6
— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) November 30, 2020
Cóż, teraz cała nadzieja we Francji, która jeśli zdecyduje się na organizację konkursu, to być może, zainspirowana zwycięstwem Valentiny, przywróci imprezie właściwy charakter. Oby!
*Zdjęcie główne: YouTube/TVP