REKLAMA

Bardzo dobrze, że Ala Tracz nie wygrała Eurowizji Junior. Niech teraz Francja męczy się z tym cyrkiem

Ala Tracz nie wygrała 18. edycji Eurowizji Junior, zaprzepaszczając tym samym szansę Polski na historyczne, bo trzecie zwycięstwo w konkursie z rzędu. I bardzo dobrze. Dwie edycje tej dziwacznej imprezy współorganizowanej przez Jacka Kurskiego to i tak za dużo jak na obecną kondycję psychiczną polskich widzów.

eurowizja junior 2020 final wyniki ala tracz francja
REKLAMA
REKLAMA

Wyniki 18. edycji Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci (jak co roku) podzieliły widzów. Jedenastoletniej Valentinie z Francji, która wygrała tegoroczny konkurs, internauci zarzucają użycie playbacku i przekonują, że palma pierwszeństwa powinna przypaść reprezentującej Kazachstan Karakat Baszanowej.

Jednak porównując występy obu dziewczynek, nie mam wątpliwości, że jury i widzowie dokonali słusznego wyboru. W końcu to Eurowizja Junior, a nie konkurs na najmocniej umalowane dziecko czy najbardziej łzawy utwór roku.

Eurowizja to festiwal żenady

Powiedzmy o tym wprost: Eurowizja, niezależnie od tego, czy w wersji dziecięcej, czy „dorosłej”, od zawsze była i nadal jest festiwalem żenady. Sztuczne stylizacje, utwory „na jedno kopyto”, a do tego słynne, obciążone często polityczno-dyplomatyczno-towarzyskimi zmiennymi głosowanie państw (ten moment, w który widzowie wstrzymują oddech, gdy Ukraina przyznaje punkty Rosji i na odwrót...) sprawiają, że konkurs ten traktujemy raczej jako formę guilty pleasure, niż poważną artystyczną rywalizację.

Niestety, dziecięca odsłona konkursu tylko uwypukla to wszystko, czego tak bardzo nie znosimy w Eurowizji. I o ile dorośli wokaliści mają (a przynajmniej mieć powinni) świadomość tego, w jakiej imprezie biorą udział, o tyle czasami aż przykro patrzeć na to, jak w Eurowizji Junior rywalizują ze sobą zwykłe dzieciaki, zapewne jeszcze nie do końca nauczone odporności na krytykę, o zwykłym hejcie nie wspominając.

Wygrana Valentiny przywraca resztki wiary w konkurs

W tym kontekście nie tylko mnie nie dziwi, ale wręcz cieszy (na ile może cieszyć coś, co obchodzi nas tyle, co zeszłoroczny śnieg) wygrana francuskiej reprezentantki. W występie wykonującej piosenkę J’imagine 11-letniej Valentiny było wszystko, co powinno kojarzyć się z konkursem dla dzieciaków: pozytywna energia, radość i kolory. To był zdecydowanie najbardziej „dziecięcy” występ spośród całej finałowej dwunastki, a jeśli konkurs ma w swojej nazwie słówko „junior”, to nie widzę w zwycięstwie Francuzki żadnej kontrowersji.

Dlatego też trochę mi słabo, gdy czytam na Twitterze, że wygrać powinna Karakat Baszanowa z Kazachstanu — dziewczynka wystylizowana na majestatyczną diwę w białej sukni (i oczywiście w pełnym mejkapie) lub Arina Pehtereva, czyli białoruska wersja Grety Thunberg zawodząca do mikrofonu o tym, że planeta Ziemia umiera (te wstawki w teledysku z płaczącymi dziećmi z globusem w rękach były bardziej cringe'owe, niż pamiętny występ Conchity Wurst albo słynna profanacja polskiego hymnu przez Edytę Górniak).

A co z reprezentującą Polskę Alą Tracz, której „porażka” zaprzepaściła szansę na to, by nasz kraj odniósł historyczne, bo aż 3. z rzędu zwycięstwo w plebiscycie?

Ala Tracz ma gigantyczny talent i nie musi wygrywać Eurowizji Junior, żeby odnieść sukces.

Zacznijmy od tego, że Ala Tracz to przeurocza 10-latka obdarzona naprawdę świetnymi warunkami wokalnymi. Wątpię, by zwycięstwo na Eurowizji Junior było jej niezbędne do tego, by w przyszłości dziewczynka odniosła sukces w branży muzycznej.

Podobał mi się jej występ (no, może poza „patriotycznym” wątkiem, w którym sukienka młodej artystki zmienia swoją barwę z białej na czerwoną jako „subtelne” nawiązanie do barw narodowych), dziecięca prostota i skromność (jako jedna z niewielu uczestniczek nie miała na twarzy makijażu), a przede wszystkim  — głos jak dzwon, który jest jak diament: jeśli tylko zostanie dobrze oszlifowany, to o estradową karierę 10-latki z Lubelszczyzny naprawdę można być spokojnym.

Jacek Kurski przerywa milczenie na Twitterze

No i jest jeszcze jeden duży plus przegranej Polki, która nie powtórzyła sukcesu Roksany Węgiel i Viki Gabor: nadchodząca 19. edycja Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci nie odbędzie się w naszym kraju, a co za tym idzie — los oszczędzi nam charakterystycznego uśmiechu na twarzy ogrzewającego się w sukcesie laureatek Jacka Kurskiego (TVP była jednym z organizatorów konkursu w Polsce) i radosnych tweetów prezesa TVP, który tak bardzo nie krył swojej radochy z oglądalności Eurowizji Junior, że zdecydował się zabrać na Twitterze głos po raz pierwszy od pamiętnego wpisu z 4 listopada, w którym wieszczył rychłe zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA.

jacek kurski twitter eurowizja 2020

Dziękuję wszystkim ludziom Telewizji Polskiej zaangażowanym w Eurowizję Junior 2020 za 1. w historii show na światowym poziomie w warunkach pandemii. Dziękuję widzom za kolejny rekord: śr. 6 mln (TVP1+ABC+Polonia) pik 7,42 mln, to więcej niż rok temu (śr. 5,55 mln)! Wykres marzeń pic.twitter.com/2zRD06e6S6

— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) November 30, 2020

REKLAMA

Cóż, teraz cała nadzieja we Francji, która jeśli zdecyduje się na organizację konkursu, to być może, zainspirowana zwycięstwem Valentiny, przywróci imprezie właściwy charakter. Oby!

*Zdjęcie główne: YouTube/TVP

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA