David Duchovny nie powraca w wielkim stylu, ale i tak da się go oglądać. "Aquarius" - recenzja sPlay
David Duchovny, a raczej kreowana przez niego postać Hanka Moody'ego w "Californication" była w miarę trwania serialu głównym elementem, który decydował o tym, że chciało się tę nieco rozwleczoną produkcję oglądać. Aktor po prostu ma to coś, co sprawia, że jego bohaterowie przyciągają. Podobnie jest w nowym serialu z jego udziałem, "Aquarius", ale tej serii na pewno nie uda się osiągnąć statusu kultowej, tak jak "Californication" czy "Z Archiwum X", które można nazwać już tym mianem.
"Aquarius" to nowy serial emitowany na stacji NBC, który opowiada o latach 60. XX wieku i słynnej wówczas postaci, Charlesie Mansonie, amerykańskim mordercy i guru sekty The Family. Jest rok 1967. Córka wpływowego małżeństwa Karnów, Emma, po raz kolejny jest świadkiem kłótni rodziców i wychodzi z chłopakiem na imprezę. Tam w wyniku intrygi Mansona i jego sprzymierzeńców, dziewczyna trafia pod strzechy psychopatycznego wizjonera i na stałe opuszcza dom rodzinny. Karnowie, nie wiedząc, co się dzieje z ich córką, postanawiają rozpocząć jej poszukiwania.
Grace Karn, odzywa się do swojego dawnego znajomego, Sama Hodiaka (w tej roli David Duchovny), który pomóc ma im bez nagłaśniania sprawy znaleźć córkę.
Hodiak na swojego pomocnika wybiera sobie młodego policjanta, zajmującego się nielegalnym posiadaniem narkotyków, Briana Shafe'a. Ich współpraca nie będzie układała się gładko, bowiem obaj panowie mają inne podejście do niektórych spraw. Shafe, młody i mniej doświadczony policjant wierzy, że prawo powinno służyć człowiekowi; ma misję do spełnienia. Hodiak, można by powiedzieć stary wyga, jest zdania, że prawo służy do tego, by łapać przestępców i nie zawsze trzeba postępować czysto i zgodnie z przykazaniami.
Wkrótce dwaj śledczy wpadną na trop tajemniczego Charliego i odkryją wiele rzeczy, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Te związane będą przede wszystkim z rodziną Karnów.
"Aquarius" ma wiele interesujących motywów, ale niestety nie wszystkie zostały dobrze poprowadzone. Rozczarowuje gra Gethina Anthony'ego, który wciela się w postać Charlesa Mansona. Owszem, Anthony próbuje kreować kogoś opętanego, kto zdolny jest do wszystkiego, by osiągnąć swój cel, ale Manson z "Aquariusa" wydaje się być za mało charyzmatyczny, aby mógł pociągnąć za sobą tłumy i aby ludzie wierzyli w jego słowa, chcieli mu służyć. Być może wina leży także po stronie Emmy Dumont, grającej Emmę Karn, która jest dość bezosobowa.
Jeśli "Aquarius" miał być wielkim powrotem Davida Duchovny'ego to niekoniecznie twórcom serialu udało się to osiągnąć. Nie ze względu na to, że jego rola jest nieudana, ale z prostego powodu - widzowie zapewne szykowali się na coś więcej. Serial wciąga i chce się wiedzieć, jak cała sytuacja się rozwinie, ale nie stanie się on raczej przebojem roku.
Zbyt dużo tu przeciętności w niektórych scenach i postaciach, a na to nie pomoże nawet genialny Duchovny.
Po obejrzeniu dwóch odcinków, daję jednak produkcji zielone światło i najpewniej obejrzę całość. Takie seriale, będące bądź co bądź miłym wypełniaczem czasu też są potrzebne. Jednak na serialowy hit roku 2015 przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.