REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

To się nie może udać. Zbliża się premiera nowej wersji... "Ben Hura"

Hollywood wykonało ryzykowny skok na kasę. Tym razem próbując po raz kolejny opowiedzieć historię Ben Hura. I kolejny raz wrzucając do obsady Morgana Freemana, tym razem z uroczymi dreadami.

01.08.2016
12:51
Zbliża się premiera nowej wersji... "Ben Hura"
REKLAMA
REKLAMA

Podstwowe pytanie brzmi: Dlaczego? Co sprawia, że wytwórnia filmowa jest w stanie wyłożyć 100 milionów (!) dolarów na produkcję filmu, co do którego przeciętny widz jest w stanie mieć wątpliwości dotyczące jego sukcesu? Nie trzeba być wielkim znawcą branży filmowej i biznesu, by widzieć jak wielkie jest ryzyko takich inwestycji. Tym bardziej w kontekście bardziej atrakcyjnych z perspektywy współczesnego widza filmów, które w ostatnich latach okazywały się wielkimi klapami. A wystarczy spojrzeć sobie na trailer najnowszej odsłony filmu "Ben Hur", by zobaczyć, że nie wygląda on jakoś nadzwyczajnie.

Ciekawi mnie kiedy w końcu nadejdą czasy, w których hollywoodzkie studia przestaną wyrzucać pieniądze na produkcje, które z góry skazane są na klęskę. Podobnie jak w przypadku chociażby niedawnych "Bogów Egiptu", tak i tutaj mamy do czynienia z ewidentnie przegraną inwestycją. Zadajmy sobie podstawowe pytanie: Po co światu nowa wersja "Ben Hura"? Nie dość, że epickie kino historyczne (czasem zwane także kinem sandałowym) to praktycznie wymarły gatunek (przez chwilę wskrzeszony przez "Gladiatora" na początku XXI wieku), to jeszcze klasyczna, najbardziej znana wersja tego filmu z 1959 roku (która nie uwzględniając inflacji jest jednym z najbardziej kasowych hitów wszech czasów) po dziś dzień wygląda imponująco i naprawdę nie potrzebuje odświeżenia.

REKLAMA

Reżyseruje Timur Bekmambetov, którego ostatnim jak dotąd filmem jest "Abraham Lincoln: Pogromca wampirów". Tytuł wystarczająco oddaje poziom tego parafilmowego "dzieła". Obsada składa się z praktycznie nieznanych nikomu aktorów. Rolę Ben Hura gra znany z drugoplanowej roli w serialu "Zakazane Imperium" Jack Houston. Na drugim planie zobaczymy Morgana Freemana jako ewentualny magnes na widownię. Szkoda tylko, że poczciwy Morgan, choć dobrym jest aktorem, nie jest gwarantem jakości, gdyż ma on typowe rzemieślnicze podejście do swojego zawodu i przeważnie gra tam, gdzie mu płacą.

Chciałbym się mylić, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nowy "Ben Hur" będzie wielką finansową porażką. Jak ostatecznie potoczą się jego losy przekonamy się jeszcze w tym miesiącu. Polska premiera filmu będzie mieć miejsce 19 sierpnia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA