HBO ostatnio naprawdę mnie ukontentowało. Swoje premiery miały trzy seriale warte uwagi. Dostaliśmy "Westworld", "Divorce" i "Insecure". Nowa produkja stacji, "Big Little Lies", zapowiada się równie świetnie - mamy kilka mocnych bohaterek-matek, których losy splatają się ze sobą w obliczu śmierci.
Wiadomo, ze ktoś nie żyje. Niewiadomo, co się stało. Prawdą jest tylko jedno - wszyscy kłamią. Tak w skrócie można by opisać fabułę serialu "Big Little Lies". Inspiracją do powstania produkcji jest była książka autorstwa Liane Moriarty o tym samym tytule (w Polsce wydana jako "Wielkie kłamstewka").
Bohaterkami "Big Little Lies" są trzy kobiety-matki, które pewnego dnia się spotykają, odprowadzając swoje dzieci do szkoły. Każda z nich jest inna, ale wszystkie połączą nowe wydarzenia i kłamstwa, któe wywrócą ich życia do góry nogami.
Na srebrnym ekranie zobaczymy: Reese Witherspoon, Nicole Kidman i Shailene Woodley. Trzem aktorkom, które wcielą się w główne postaci, będą towarzyszyć: Laura Dern, Alexander Skarsgård, Adam Scott, James Tupper i Zoë Kravitz. Za reżyserię odpowiedzialny jest Jean-Marc Vallée, a za scenariusz David E. Kelley.
Zdjęcia do "Big Little Lies" ruszyły na początku tego roku. Nowego serialu HBO możemy spodziewać się w roku 2017. Dokładna data premiery nie została jeszcze ogłoszona.