REKLAMA

Jeśli piekło istnieje, to Netflix powinien tam trafić za zakończenie „BoJacka Horsemana”

Kilka tygodni temu spadła na nas wiadomość, że 6. sezon serialu „BoJack Horseman” ma być ostatnim. Pomyślałem wtedy, że to odważna i potrzebna decyzja.

bojack horseman final
REKLAMA
REKLAMA

„BoJack Horseman” zadebiutował w 2014 roku, a jego początki były niełatwe. Pierwsza seria wprowadzała w ten dziwny świat pełen zwierząt żyjących na równi z ludźmi, pozwalała przedstawić się bohaterom, naszkicować relacje między nimi. Nic nie wskazywało jednak na to, że będzie to serial tak otwarcie i bezceremonialnie mówiący o emocjach. Pamiętam, że decyzję o tym, że dam szansę 2. sezonowi podjąłem nie ze względu na humor (bo ten bywa czasem dość ciężki i powtarzalny), nie ze względu na bohaterów (w 1. serii nie do końca wiedzieliśmy, czego się po nich spodziewać), ale dlatego, że bardzo podobała mi się animacja i projekty postaci.

I cieszę się, że zostałem, bo w kolejnych sezonach „BoJack Horseman” udowodnił, że to prawdziwa serialowa ekstraklasa.

Lata i sezony mijały, a tytuł Raphaela Bob-Waksberga rozwijał skrzydła i na nowo (wraz z serialem „Rick and Morty”) zdefiniował nurt sadcom. Dzisiaj, gdy dostajemy pierwszą część finałowego sezonu, możemy jasno powiedzieć, że to jedna z najlepszych produkcji serialowych Netfliksa, a być może (na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam) jedna z najlepszych opowieści w odcinkach w ogóle. Decyzja o tym, aby definitywnie zamknąć serial, wydaje się kontrowersyjna, wszak „BoJack Horseman” to głośny i, patrząc po ruchu w mediach i serwisach społecznościowych, popularny tytuł. Z drugiej jednak strony doceniam ją, bo ta opowieść potrzebuje finału. Szczęśliwego lub nie, ale nie da się ciągnąć w nieskończoność.

seriale na pazdziernik class="wp-image-328091"

Opowieść o smutnym koniu to studium nad problemami psychicznymi i lekcja z autodestrukcji.

Katusze „BoJacka Horsemana” muszą kiedyś przecież dobiec do końca. I 6. sezon prowadzi nas właśnie w tym kierunku. Bohatera widzieliśmy ostatnio, gdy zaczynał odwyk. Sięgnął dna, a teraz próbuje się podnieść. I widać tu doskonale zamysł twórców, aby poprowadzić jego historię do końca, dać mu szansę na szczęście – czy ją wykorzysta? Cóż, spróbuje.

Twórcy podobnie traktują innych bohaterów. I chociaż czasem wygląda to zbyt gwałtownie, to Todd Chavez, Diane Nguyen i Princes Carolyn też zaczynają odnajdować swoje miejsce w świecie. Wątek i macierzyńskie pragnienia tej ostatniej to spójna i wspaniale poprowadzona opowieść, ale historia Todda i Diane wygląda tak, jakby samych twórców zaskoczyła wieść o zakończeniu serii.

Ale ostatni sezon to w gruncie rzeczy więcej tego samego. Jest tu wszystko, za co pokochaliśmy ten serial, a twórcy dodatkowo robią wszystko, aby jeszcze odrobinę połechtać fanów.

Żarty, które pojawiały się w 1. serii, a które stały się viralem w 6. sezonie dostają swój finał. Celowe nawiązania i oczka puszczane do fanów (What is this, a crossover episode?) są tak ciepłe i miłe, że wcale nie widać, iż to w gruncie rzeczy tanie zagrania. Są nawet momenty, gdy „BoJack Horseman” parodiuje własny styl, żartując chociażby z motywów muzycznych pojawiających się w trudnych momentach. To sygnał, że twórcy wiedzą, iż trudno grać cały czas na tej samej nucie i pora kończyć. I za to należą im się gromkie brawa.

Uwaga, w tej sekcji znajduje się kilka spoilerów, jeśli jeszcze nie widziałeś serialu, trzymaj się od niej z daleka.

6. sezon „BoJacka Horsemana” powoli kończy naszą przygodę z serią. Daje smutnemu koniowi chwilę wytchnienia i nadzieję na lepsze jutro. Martwi mnie jednak trochę, że twórcy postanowili zasugerować, iż to uzależnienie od alkoholu najmocniej ściągało go w dół i to wyzwolenie się z nałogu sprawiło, że wyszedł na prostą. W poprzednich sezonach jego problemy były bardzo głębokie, ale ich źródła były różnorodne.

Widać tu jasno, że bardzo starano się dać mu nadzieję na to, iż może być lepiej, trochę spłaszczając bohatera. Mam poczucie, że obok powodów biznesowych, to właśnie dlatego postanowiono podzielić finałowy sezon na dwie części. W pierwszej dostaliśmy nadzieję, że od teraz wszystko będzie już dobrze, a w kolejnej BoJacka zapewne dogoni przeszłość i wszystkie złe decyzje, które podjął. To ryzykowne, ale ostatni odcinek kończy się tak, jakby cały pozytywny przekaz najnowszej serii był nic nie warty.

To zagranie jest tak mocne i bezceremonialne, że poczułem żal i bezsilność. Serial jak zwykle spełnił swoje zadanie.

Podobnie jak dla „BoJacka Horsemana”, tak dla świata rysowanego w serialu może nie być już nadziei. Finałowy sezon jest bardziej zjadliwy politycznie niż kiedykolwiek, a mali ludzie połykani przez wieloryby biznesu (tak, to celowe) nie mają żadnych szans na przetrwanie, a często nawet na godziwą egzystencję. Bardzo czekam na to, aż ten wątek się rozwinie.

REKLAMA

I powiem szczerze, że jestem wściekły, że Netflix zostawił nas z tyloma pytaniami i kazał czekać do stycznia. Czekać w nadziei, że jeszcze wszystko się ułoży.

„BoJack Horseman” jest dosępny w serwisie Netflix. Ostatnie odcinki pojawią się w serwisie 31 stycznia 2020 roku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA