REKLAMA

„Dlaczego Brad Pitt ciągle je w swoich filmach?” - wbrew pozorom nie jest to bezpodstawne pytanie

Okazuje się, że w dzisiejszych czasach wielkość aktora poznaje się nie tylko na jednej płaszczyźnie. Brad Pitt, który nie musi udowadniać jak znakomity jest w swoich fachu, zdołał porwać uwagę i wyobraźnię widzów samym tylko… jedzeniem na ekranie.

brad pitt jedzenie moneyball
REKLAMA
REKLAMA

To jednak jest sztuka, by zwrócić uwagę milionów ludzi na tak prozaiczną, choć oczywiście ważną (wręcz kluczową dla naszego życia) czynność. Od dłuższego czasu bywalcy internetowych forów, grup dyskusyjnych oraz wszelkiej maści social mediów nie mogą przestać fascynować się scenami filmów, w których Brad Pitt spożywa jakiś posiłek. Zagryza, przeżuwa, delektuje się smakiem; jego wydatna szczęka jest na najwyższych obrotach i absolutnie ma co robić.

Już ładnych kilka lat temu na Redditcie pojawiło się zapytanie „Dlaczego Brad Pitt ciągle je w swoich filmach?”.

I pośród odpowiedzi od razu pojawiły się głosy, że robi to, by pochwalić się swoją szczęką. W jakimś sensie jest to prawda, bo siłą rzeczy Pitt ma się czym chwalić, o ile dla kogoś to powód do dumy.

W każdym razie na tym domniemania publiki się nie zakończyły. Najbardziej prawdopodobnym, od strony „artystycznej”, powodem mógł się wydawać ten zakładający, że postaci Brada Pitta ciągle jedzą, gdyż w ten sposób aktor stara się je przybliżyć do widowni. Zlikwidować dystans, przypomnieć, że on i bohaterowie, których gra, są ludźmi i tym łatwiej można się z nimi identyfikować.

No i to też w sumie można uznać za słuszne przypuszczenie. Nawet jeśli nie taki był oryginalny zamiar samego Pitta. Należy nadmienić, że ta zagwozdka spędza sen z powiek nie tylko fanom aktora, ale też na przykład jego ekranowym partnerom. Ostatnio chociażby Margot Robbie, która zagrała z nim w „Pewnego razu… w Hollywood” Quentina Tarantino, wyznała, że od zawsze ją to intrygowało. Szczególnie podczas seansu „Ocean’s Eleven”.

Pitt przyznał, że po prostu jest niczym pasące się na łące zwierzę, które musi coś żuć, poza tym ma potrzebę zajęcia się czymś w trakcie czekania na wejście na plan, jak i podczas samego grania.

Jak dotąd Brad Pitt posilał się w swoich filmach następującymi pokarmami:

W „Bękartach wojny” zauważono go, jak spożywa bagietkę. W „Joe Black” była to kanapka, masło orzechowe, pamiętam też, jak czule obchodził się z lizakiem w tym filmie. W filmie „Pan i Pani Smith” ze smakiem zajadał się bajglem. W „Moneyball” w grę wchodziły ciastka i lody. W „Ocean’s Eleven” w ruch poszły koktajle, cheesburgery, batoniki, pierogi, sałatki...

brad pitt jedzenie joe black

Pitt nie zapomina też o owocach i warzywach – fruktozę oraz inne węglowodany dostarczał sobie m.in. w postaci jabłek w „Podziemnym kręgu” czy marchewek w „Joe Black”. W „Pewnego razu… w Hollywood” spróbował nawet karmy dla psów. No i nie zapominajmy też o ludzkiej krwi, którą się posilał w „Wywiadzie z wampirem”.

brad pitt pewnego razu w hollywood

Nie widziałem jeszcze jego najnowszego filmu, „Ad Astra”, ale zdziwiłbym się gdyby i tam nie udałoby się mu przemycić sceny spożywania posiłku.

No i jestem szalenie ciekawy, jakie jedzenie wybierze Pitt jako najlepsze do spożywania w przestrzeni kosmicznej.

REKLAMA

Na sam koniec zostawiam was z 15-minutowym miksem scen, w których Brad Pitt je. Jest w tym coś niezwykle pozytywnego, afirmującego życie i nasze człowieczeństwo. Bierzmy wszyscy przykład z Brada Pitta, oczywiście, jak ze wszystkim w życiu, z umiarem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA