REKLAMA

Bridget Jones wraca po 14 latach. Znów jako singielka... i wdowa

Długo przyszło czekać na to, by ikona kobiet po trzydziestce znów zagościła na półkach wydawniczych. "Bridget Jones: Mad About the Boy" to trzecia część cyklu, która ukaże się 14 października w krajach anglojęzycznych. Czy pomysł na powieść zestarzał się tak samo, jak bohaterka powieści Helen Fielding?

Bridget Jones wraca po 14 latach. Znów jako singielka… i wdowa
REKLAMA

W "Mad About the Boy" sprawy mają się zupełnie inaczej, niż przed kilkunastu laty. Bridget ma teraz 51 lat i zupełnie nowe problemy. W końcu udało się jej złapać miłość życia, lecz po kilku latach szczęścia znów została sama. Spodziewacie się rozwodu? Cóż... Mark Darcy zginął tragicznie, osieracając dwójkę dzieci. Nasza mamuśka na dobre wybiła się z randkowego rytmu, ale poczucie samotności bierze górę i Bridget po raz kolejny czuje, że musi ruszyć do przodu.

REKLAMA
Bridget Jones

Tym razem nie będzie to jednak pogoń, a ostrożny spacer przez nieznaną okolicę. Minęło zaledwie kilkanaście lat, ale postęp techniczny radykalnie odmienił wiele dziedzin życia, w tym poszukiwania drugiej połowy. Smartfon (i okulary potrzebne do jego obsługi, wiadomo - gorszy wzrok) stanowią ważne narzędzie rozpoznawcze. Bo teraz wstępny rekonesans faceta można przeprowadzić przez Twittera i SMSy, a nie śledząc czy szukając poszlak u koleżanek. Czy Bridget w poszukiwaniach dojrzałego mężczyzny nie ugrzęźnie na etapie "atrakcyjnych podfruwajków"?

Fielding Cover – final.JPG

Pierwsze recenzje nie napawają optymizmem. Sarah Crompton z The Telegraph pointuje treść książki bardzo dosadnie:

Dwie trzecie "Mad About the Boy" przypomina słuchanie kogoś, kto miał kiedyś perfekcyjny tembr głosu, a teraz nie potrafi zaśpiewać ani jednej nuty. Leży tak samo, jak rozgotowane spaghetti przyrządzone przez bohaterkę.

Nie oznacza to bynajmniej, że Fielding całkowicie wypłukała złoża złotych myśli Bridget i że zabrakło ich w nowej powieści. Crompton zwraca uwagę, że w dalszym ciągu mamy tu do czynienia ze starą, dobrą bohaterką, która jednak od czasu do czasu utyka w rozpamiętywaniu męża-nieboszczyka.

Nieco łaskawiej z nową książką Fielding obchodzi się Entertainment Weekly:

REKLAMA

W połowie drogi przez 386-stronicową baśń staje się jasne, że Fielding uważa naszą miłość do Bridget za bezwarunkową. I praktycznie ma rację. (...) ("Bridget Jones: Mad About the Boy") ma jednak zbyt wiele bezsensownych wątków, jak i gotowe do ekranizacji zakończenie które jest przewidywalne dla każdego, kto potrafi prawidowo wymówić "Efron".

To ostatnie zdanie napawa optymizmem, bo choć wielkim entuzjastą książek Fielding nie jestem, tak ekranizacje uważam za całkiem niezłe kino romantyczne. Pozostaje czekać na polską premierę książki (data jeszcze nie jest znana).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA