"Pojedynek na życie" to naprawdę zwykły, przeciętny serial, nie wyróżniający się kompletnie z miszmaszu najróżniejszych ramówek telewizyjnych. Wieje nudą, kliszami, łzawą historią, a mimo wszystko, jakimś cudem da się przesiedzieć 40 minut pilotażowego odcinka i nawet mieć ochotę na więcej. Najwidoczniej „seriale o raku” (i walce z nim) nie muszą być wyłącznie historiami o badassach, którzy handlują metamfetaminą.
Fabuła "Chasing Life", to w rzeczywistości porządny kawał banału. Główną bohaterką jest początkująca, 24-letnia dziennikarka April Carver (Italia Ricci), która dowiaduje się od znienawidzonego przez całą rodzinę (w tym April) wujka George’a (Steven Weber), że ma raka. Do tej pory życie naszej protagonistki nie było usłane różami – wyścig szczurów w pracy, użeranie się z młodszą siostrą, godzenie się ze śmiercią ojca – ale nagle zaczęło się pojawiać światełko w tunelu, a szczęście było już na wyciągnięcie ręki.
April dostała szansę przeprowadzenia wywiadu, który mógł umożliwić awans, jej mama zaczęła się umawiać przez internet (co bardzo ją uszczęśliwiało), siostra radziła sobie w szkole, a romans z kolegą z pracy (Dominikiem) mógł w końcu przybrać jakiś kształt – do tej pory były tylko spojrzenia i uśmiechy. Gdy jednak układanka wydawała się być skończona, pojawia się życie i daje April porządnego kopa w tyłek, mówiąc jej, że ta (młoda przecież osoba) ma raka.
Z diagnozą pospieszył George, który jest onkologiem dziecięcym. Mimo niechęci ze strony April (wyjaśnionej w mało szczegółowy sposób), wujek stara się pomóc swojej bratanicy i martwi się o jej stan. April ciężko jednak przyjąć do wiadomości tę smutną prawdę o chorobie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma nawet z kim o tym pogadać, bo chociaż dom jest pełen bab (mama, babcia, młodsza siostra), a koleżanka „pod ręką”, to bohaterka zdaje sobie sprawę, że jej wieści odbiją się na wszystkich.
Smutna to historia, patetyczna do bólu, ale jednocześnie taka prawdziwa. Italia Ricci umie do siebie przekonać widza, a gdy jej braknie na ekranie, to "Chasing Life" traci na wartości, bardzo. To serial jednego aktora, bo reszta postaci wydaje się mało znacząca. Mamy wątki humorystyczne (np. babcię żyjącą zgodnie z duchem XXI wieku), ale są trochę toporne i raczej nie rozśmieszą nikogo. Patrząc na całokształt, "Chasing Life" nie jest dobrym serialem, jest za to naprawdę przeciętny, spokojny, bez rwącej akcji i pierdyliarda wątków.
To April jest tutaj jedyną gwiazdą, ale dzięki temu (i grze Ricci) tę postać chce się oglądać i śledzić jej losy. Nie ukrywam jednak, że "Chasing Life" to naprawdę… babski serial. Mamy feminizm, silne kobiece postacie, trochę stereotypowe potraktowanie facetów (dzielonych na tych co milczą, kochają broń i metroseksualnych), ale mimo to, jeżeli macie partnerkę obok siebie, 40 minut "Chasing Life" zleci wam bardzo szybko.