REKLAMA

Po #MeToo i Time's Up przyszedł czas na CherryPicks. To Rotten Tomatoes w wersji tylko dla kobiet

To musiało się wydarzyć. Na festiwalu SXSW ogłoszono start serwisu CherryPicks, który ma być agregatem recenzji filmów, seriali, muzyki i innych tworów popkultury, pisanych tylko i wyłącznie przez kobiety.

gilmore girls
REKLAMA
REKLAMA

Osobiście nie jestem wielkim fanem Rotten Tomatoes, ani tym podobnych serwisów typu Metacritic. Agregat ocen filmów i seriali niby z jednej strony pomaga odnaleźć się w popkulturowym gąszczu i wybierać produkcje warte naszego cennego czasu, którego ciągle ubywa. Z drugiej strony jednak, jeśli chodzi o sztukę, nie ma nic gorszego niż uśrednianie i oddawanie decyzji algorytmom. Tym bardziej jeśli są niedoprecyzowane. 100 proc. pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes wcale nie oznacza, że dany film jest arcydziełem. Tak samo jak 0 proc. nie oznacza, że mamy do czynienia z najgorszym filmem wszech czasów.

Ale waga i wpływ Rotten Tomatoes na popkulturę jest olbrzymia i temu nie da się zaprzeczyć.

Wiedząc, jak dużą rolę odgrywa RT w mass mediach i jak małą rolę odgrywają w nim kobiece głosy, aktorka i producentka Miranda Bailey oraz ilustratorka Rebecca Odes założyły swój własny agregat ocen CherryPicks. Recenzję filmów, seriali, muzyki, książek pisane są tam tylko i wyłącznie przez kobiety.

CherryPicks

Analogicznie jak Rotten Tomatoes z pomidorami, tak CherryPicks będzie miało system oceniania oparty na wisienkach. Pełna miska wiśni będzie odpowiednikiem "Critic's pick", pusta miska będzie "zarezerwowana" dla najgorszych filmów. Dwie wiśnie oznaczać będą dobry film, a jedna przeciętny.

CherryPicks nie jest wcale takim złym pomysłem, choć mam mieszane uczucia co do tego przedsięwzięcia. Ale najpierw zalety.

Rację mają twórczynie CherryPicks tworząc platformę otwartą na głos kobiet, pobudzając je do twórczego i krytycznego myślenia, dzielenia się swoimi historiami i opiniami.

Rację mają też panie, stwierdzając, że cała branża filmowa, począwszy od artystów i twórców, a kończąc na oceniających ich dziennikarzach i krytykach, zdominowana jest przez męskie głosy. Brakuje nam zróżnicowanego spojrzenia na popkulturę, tak męskim jak i kobiecym okiem. Inna wrażliwość i emocjonalność mogą sprawić, że widz dostanie o wiele pełniejszy obraz tego, jaki poziom prezentuje dana płyta, serial czy film.

Zapewne "Czarna Pantera", "Kształt wody", "Lady Bird" czy "Wonder Woman" dostałyby na CherryPicks podobną ocenę jak na RottenTomatoes, ale sądzę, że inne filmy superbohaterskie, thrillery czy dramaty mogłyby być zupełnie inaczej odebrane i ocenione.

Przewaga mężczyzn, także w branży krytyków sztuki i popkultury, bierze się m.in. z tego, że kobiety dotąd nie były zanadto zachęcane do kariery mającej na celu dzielenie się swoimi opiniami. A to wynika też z braku platformy idei, która mogłaby to kultywować. I na tym poziomie idea CherryPicks jest naprawdę chwalebna.

Problem polega na tym, że po raz kolejny idea feminizmu została trochę źle zrozumiana, choć zdaję sobie sprawę, że przemawia za mną teraz męska "patriarchalna" mentalność.  Jakiekolwiek próby segregacji, odseparowania kobiet od mężczyzn, czarnych od białych, ludzi homoseksualnych od hetero tworzy tylko niepotrzebne mosty. Rotten Tomatoes, przy wszystkich swoich wadach, nie publikuje przecież tylko męskich recenzji. Kobiece teksty są tam w mniejszości, ale jest to wynikiem, wspomnianej wyżej demografii tej branży, a nie tego, że ktoś nie dopuszcza kobiet do głosu.

Zamiast dążyć do ekskluzywności, powinniśmy skupiać się na inkluzywności. Wtedy nie będziemy mieli problemu z porozumieniem i zrozumieniem się nawzajem.

Tworząc tego typu enklawy jak "ladies night" czy właśnie CherryPicks z jednej strony ich twórcy wykorzystują całkiem zasobną marketingową i rynkową niszę, na której można zarobić trochę grosza, ale z drugiej zapominają, że pod przykrywką walki o równość i rozwój kobiet, tak naprawdę zamykają się hermetycznej puszce.

Na obecną chwilę mam wrażenie, że założycielki CherryPicks chcą walczyć z seksizmem za pomocą… seksizmu. Mamy tu bowiem serwis, który ceni opinię kobiet bardziej niż mężczyzn, zamiast budować nową jakość i kobiece spojrzenie, ale nie ograniczając się tylko do połowy populacji. Nie tędy droga w równouprawnieniu.

Poza tym, zamiast walczyć ze stereotypami dotyczącymi płci i dyskryminacji powinniśmy odwracać uwagę od tego, jaką kto reprezentuje płeć, na rzecz kompetencji i wartościowego spojrzenia. Gdyby jakiś facet w obecnym "klimacie społecznym" stworzył podobny serwis tylko dla mężczyzn, to spotkałby się z totalnym ostracyzmem.

Bo jakkolwiek błędny jest algorytm Rotten Tomatoes, tak ograniczanie się do oceniania filmów i seriali tylko przez pryzmat kobiecego spojrzenia, choć brzmi to jak ciekawa alternatywa, jest o wiele większym ograniczeniem. Co sprawia, że nie wróżę tej inicjatywie wielkiego sukcesu.

Choć ideologicznie mam niemało zastrzeżeń, będę obserwował CherryPicks.

REKLAMA

Będę spoglądał na to, jak się ten serwis się rozwija, bo każde miejsce, gdzie rozwijać się mogą kobiety w ciągle patriarchalnym świecie, jest na wagę złota. Mam tylko nadzieję, że panie popracują trochę nad layoutem, bo mimo wszystko mamy rok 2018, a nie 1998.

Bardziej jednak traktowałbym ten serwis jako etap przejściowy, branżowy boot camp, na którym wychowa się pokolenie kobiet, które będzie czuło się swobodnie z pracą jako krytyk kultury. Oby tylko nie zaszczepiły one sobie tego wykluczającego myślenia, które forsują twórczynie CherryPicks. Dlatego też sam jestem większym fanem humanizmu niż (źle pojmowanego) feminizmu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA