Bardzo smutna informacja dla osób, które słuchały albo nadal słuchają Linkin Park. Chester Bennington, wokalista zespołu, popełnił samobójstwo.
Chester Bennington został dziś znaleziony martwy w swojej rezydencji w Palos Verdes Estates w hrabstwie Los Angeles. Były wokalista zespołu Linkin Park sam odebrał sobie życie. Muzyk miał 41 lat.
O tym smutnym wydarzeniu poinformował Billboard powołując się na materiał serwisu TMZ, w którym po raz pierwszy podano informację o śmierci wokalisty.
Linkin Park lata świetności ma już za sobą, ale wiele osób urodzonych na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku do dziś darzy zespół dużą sympatią.
Dla nich - w tym, przyznaję się bez bicia, również dla mnie - Linkin Park był pierwszym kontaktem z muzyką nieco ostrzejszą, niż wszędobylski pop.
Albumy Hybrid Theory, Reanimation, Meteora, a także późniejszy Collision Course nagrany z Jayem-Z, ukształtowały niejednego słuchacza, który dorastał na przełomie wieków. Sam pamiętam, jak w wieku 13 lat album Meteora wydawał mi się mocnym, metalowym graniem. Z biegiem czasu świadomość muzyczna wzrosła, ale zamiłowanie do przesterowanych gitar pozostało.
Najnowsze produkcje Linkin Parku mocno odstają od tego, co zespół prezentował na początkach swojej kariery. Sam wyparłem z pamięci kontakt z nowszymi płytami, żeby nie zacierać pozytywnego wrażenia z czasów pierwszego młodzieńczego buntu.
Chester Bennington popełnił samobójstwo w dniu urodzin swojego przyjaciela, Chrisa Cornella.
Chriss Cornell, nieodżałowany lider zespołów Soundgarden i Audioslave, popełnił samobójstwo nieco ponad miesiąc temu, 18. maja. Cornell był wieloletnim przyjacielem Chestera Benningtona. Wokalista Linkin Parku mocno przeżył jego śmierć, po której opublikował otwarty list do zmarłego muzyka.
Podobnie jak Cornell, Chester Bennington w trakcie swojego życia borykał się z powracającym problemem uzależnienia od narkotyków i alkoholu. Bennington osierocił szóstkę dzieci.
Zdjęcie w nagłówkuL: 2eight, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0