Nicholas Hoult to aktor, który cieszy się sympatią widzów, występując właściwie w każdym wcieleniu. Zachwycił wielu jako syn kobiety z problemami w filmie "Był sobie chłopiec", potem urzekał w serialu "Skins" jako niepoprawny Tony i od kilku lat radzi sobie świetnie z rolami w filmach sci-fi, ostatnio w produkcji "Mad Max: Na frodze gnieu", gdzie kapitalnie zagrał Nuksa. Tym razem zobaczymy go w filmie akcji.
"Collide" to obraz, który zadebiutuje w kinach w roku 2016. Reżyserem filmu jest Eran Creevy, który współtworzył także scenariusz z F. Scottem Frazierem. Na wielkim ekranie oprócz Nicholasa Houlta, który zagra pierwszoplanową postać o imieniu Casey, zobaczymy także wielkie światowe sławy. W filmie wystąpią między innymi anthony Hopkins i Ben Kingsley, ale także Felicity Jones czy Nadia Hilker.
Fabuła "Collide" skupia się na ucieczce głównego bohatera przed niebezpiecznym gangiem i jego przywódcą, w którego wcielił się Anthony Hopkins. Po nieudanym napadzie Casey (Nicholas Noult) musi uciekać i okazuje się, że jest w ogromnym niebezpieczeństwie. By chronić siebie i innych prosi o pomoc swojego byłego pracodawcę i przy okazji przemytnika narkotyków, granego przez Bena Kingsleya.
Triler "Collide" zapowiada szybką akcję i jazdę bez trzymanki. Trudno stwierdzić, czy film wyróżni się na tle innych tego samego typu, ale jeśli w Polsce będzie okazja by wybrać się nań do kina, na pewno warto z niej skorzystać. Choćby dla samego Nicholasa Houlta, przed którym - mam nadzieję - świetlana kariera.