REKLAMA

Policja bada sprawę ukraińskiego tiktokera. Crawly demolował samochody w centrum Warszawy

Tiktoker o pseudonimie Crawly postanowił irytować już nie tylko pracowników galerii handlowych - w sobotę internetowy celebryta pojawił się w centrum Warszawy wraz z armią ukrytych w kartonach osób i zaczął demolować samochody. Nie był to jego jedyny wybryk - w pewnym momencie użył on gaśnicy na jednej z osób, a wieczorem zakłócał spokój pasażerów warszawskiego metra. Sprawę bada policja.

crawly samochody warszawa policja
REKLAMA

Udawanie omdleń, wchodzenie za kasy w popularnych fast foodach, pełzanie po sieciówkach w centrach handlowych czy chodzenie na czworakach między ludźmi w sklepach - takimi wybrykami popularność zdobył Crawly, który zaczął być znany za sprawą swojego charakterystycznego przebrania zielonego gnoma. Ostatnio mężczyzna postanowił również chować się w koszach na śmieci w przebraniu gwiazdy disco, a także irytować pracowników sklepów, ukrywając się w kartonie.

REKLAMA

Początkowo tożsamość tiktokera nie była do końca jasna - podejrzewano, że mężczyzna jest Białorusinem, który posługuje się językiem rosyjskim. Ostatecznie okazało się, że Crawly to w rzeczywistości pochodzący z Ukrainy Vladislav Oliynichenko - taką informację przekazał białoruski serwis informacyjny Nasza Niwa. Przez zakłócanie spokoju klientów i pracowników centrów handlowych Crawly zebrał już niemal 6 mln obserwujących, a jego materiały zbierają nawet kilkadziesiąt milionów wyświetleń.

Tiktoker Crawly demolował samochody w centrum Warszawy. Sprawę bada policja

W sobotę, 9 listopada, miał miejsce kolejny "happening" tiktokera, jednak tym razem był on na tyle niepokojący, że zwrócił uwagę funkcjonariuszy policji. Vladislav, wraz z armią biegających w kartonach osób, postanowił demolować samochody w centrum Warszawy, co zostało uwiecznione na TikToku oraz na transmisji na żywo. Widać, jak mężczyzna i jego armia skaczą po samochodach, a pewnym momencie Crawly rzuca cegłą w szybę auta cegłą. Na nagraniu pokazano również, jak tiktoker odpala gaśnicę i atakuje nią jedną z osób w tłumie, a po całej akcji urządza imprezę w warszawskim metrze, zakłócając spokój pasażerów.

W mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja w związku z tym, czy działania Vladislava nie były ustawione. Portal Boop zauważył, że demolowane przez tiktokera samochody były oznaczone czymś żółtym, co mogło wskazywać na to, że były to auta podstawione. W sprawę zaangażowała się warszawska policja, która zaczęła badać kontrowersyjną sprawę, informując, że zostały podjęte czynności "mające na celu wyjaśnienie, czy w związku ze zorganizowanym na terenie Warszawy happeningiem doszło do naruszenia przepisów prawa". Jeszcze tego samego dnia pojawiły się pierwsze wyniki śledztwa:

Policjanci w trakcie dotychczasowych czynności ustalili, że samochody, po których skakali uczestnicy happeningu zostały przywiezione na lawetach. Po zdarzeniu, które zostało udostępnione w sieci samochody zostały odwiezione także na lawetach. Obecnie prowadzone są czynności w kierunku art. 51 kw (zakłócanie porządku publicznego)

- czytamy we wpisie na profilu Policja Warszawa.

Jak nietrudno się domyśleć, pod filmami tiktokera pojawia się masa negatywnych komentarzy. W większości dotyczą one jego narodowości, a internauci w niecenzuralnych słowach żądają, by Vladislav wrócił do swojego kraju. Jak podaje portal Boop, po "happeningu" Crawly, który najwyraźniej nie przejmuje się krytyką i nienawistnymi komentarzami, został zbanowany na Twitchu na 14 dni.

REKLAMA

O TikToku czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA