REKLAMA

Gwoździe w cukierkach na Halloween to koszmarny trend TikToka. Propagowały go... dzieci

Po tegorocznym święcie Halloween dzieciaki musiały zmierzyć się z niebezpieczną niespodzianką, kiedy okazało się, że ich sąsiedzi szpikowali cukierki ostrymi przedmiotami. Nie były to jednostkowe przypadki - policja odbierała zgłoszenia o podejrzanych słodyczach w całym kraju. Podczas gdy organy ścigania spekulują, że mogły być to skoordynowane działania, wyszło na jaw, że ludzie już od września prześcigali się w pomysłach na to, jak zatruć łakocie. I co najlepsze - dzięki TikTokowi dokładnie wiemy, kto propagował ten koszmarny trend.

halloween igla cukierki tiktok trend
REKLAMA

Mimo że Halloween było obecne na polskim podwórku już wcześniej, to nie obchodziliśmy tego popularnego na Zachodzie święta tak hucznie, jak w tym roku. Niewinna zabawa w postaci chodzenia po domach i zbierania cukierków przez dzieci znalazła jednak swoich przeciwników - i nie byli to po prostu niszczyciele dobrej zabawy i pogromcy uśmiechów dzieci. Jak w takim razie nazwać ludzi, którzy szpikowali słodycze ostrymi przedmiotami? Najlepiej po imieniu, a raczej - po pseudonimie. Bo tak się składa, że dzięki TikTokowi doskonale wiemy, kto stał za propagowaniem trendu zatruwania słodyczy.

REKLAMA

Halloween: igły i gwoździe w cukierkach były częścią trendu na TikToku

Niedługo po dniu Halloween w sieci zaczęły pojawiać się szokujące zdjęcia cukierków - po przełamaniu ich na pół okazało się, że w środku znajduje się igła, gwóźdź lub inny ostry przedmiot. Sołectwo Lipki Wielkie opublikowało na Facebooku wpis, w którym ostrzegło rodziców przed niebezpieczną zawartością słodyczy: "Proszę o sprawdzenie cukierków, które dzieci zebrały podczas dzisiejszego Halloween, ponieważ jakiś psychopata zrobił sobie niezły żart" - czytamy w poście.

Następnego dnia na profilu Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie również pojawił się niepokojący wpis - matka 11-letniego chłopca zgłosiła, że wśród słodyczy, które jej dziecko przyniosło po Halloween do domu, znajdował się cukierek z igłą. Policja poinformowała, że do zdarzenia doszło na osiedlu Skiereszewo w Gnieźnie, zapewniając, że trwają ustalenia tożsamości sprawcy. "Jednocześnie prosimy rodziców w Gnieźnie i powiecie, by dokładnie przejrzeli zawartość otrzymanych przez ich dzieci podczas Halloween podarunków" - zaapelowały władze.

W poniedziałek, 4 listopada, Polska Agencja Prasowa poinformowała, że policja odebrała pięć takich zgłoszeń na terenie Wielkopolski, a cztery z nich dotyczyły Gniezna i okolic. W rozmowie z PAP-em rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak podkreślił, że poprzednich latach nie odebrano tego rodzaju zgłoszeń. Dodał, że do tego typu zdarzeń doszło w całym kraju, a zatem nie można wykluczyć, że były to "skoordynowane działania wywołane w internecie". I być może wcale się nie mylił.

Koszmarny trend na TikToku mógł rozpocząć się już na początku września.

Sprawie postanowiła przyjrzeć się Kinga Szostko, która na portalu Bezpieczne Dziecko opublikowała szokujący artykuł na temat podejrzanych słodyczy. Okazało się, że pierwsze nagrania tego trendu pojawiły się na platformie TikTok już we wrześniu bieżącego roku - polegały one na dzieleniu się pomysłami, jaką trucizną można zastąpić popularne słodycze. I tak do torebki z oranżadą można wsypać środek na zwalczanie mrówek o tym samym kolorze, a zamiast niebieskich gum do życia w opakowaniu można umieścić błękitne kostki z trutką na szczury.

Po tym, gdy w słodyczach znaleziono ostrze temperówki, pojawiły się podejrzenia, że odpowiedzialnymi za propagowanie tego trendu mogą być najmłodsi użytkownicy TikToka. Szostko potwierdziła, że do popularnego dźwięku na platformie (celowo nie podaję jego nazwy) to właśnie "dzieci chwalą się innym dzieciom, co włożą im do słodyczy":

Wszystko wskazuje zatem na to, że za próbą otrucia czy okaleczenia dzieci w Halloween nie stoją zaburzeni dorośli, a inne dzieci które znalazły trend w aplikacji i postanowiły zaimponować "działaniami" swoim TikTokowym znajomym. W postach ujawniamy wymianę zdań między dziećmi: "Nie masz jaj żeby to zrobić" lub "Załóż się, że to zrobię!". To tłumaczy też fakt, że do zdarzeń doszło masowo i miały one miejsce nawet w maleńkich miejscowościach w których "wszyscy się znają"

- czytamy w artykule na stronie bezpiecznedziecko.org.

Artykuł Kingi Szostko poszedł w świat za sprawą Anny Wittenberg, która opublikowała na portalu X wpis: "Szczerze mówiąc nie uwierzyłam w to, więc poszłam sprawdzić. No i rzeczywiście użytkownicy podrzucają sobie pomysły na Halloween - granulat na mrówki zamiast oranżadki, trutka na szczury w papierkach po Hubba Bubba, wykałaczki w Michałkach" - pisze dziennikarka, z którą postanowiliśmy się skontaktować.

Całe te króciutkie filmiki są bardzo manipulacyjne. To znaczy, że jak coś ci podpowiada, że masz pomysł i potem takie głupoty, no to rozumiem, że młode osoby mogą czuć się tym zainspirowane. Widzimy też po policyjnych danych i po tym, co dzisiaj publikowała Komenda Główna Policji, że kilkanaście przypadków cukierków napchanych niebezpiecznymi przedmiotami faktycznie się w całej Polsce wydarzyły

- komentuje Anna Wittenberg.
Anna Wittenberg

Jeszcze wcześniej zaczęłam się zastanawiać, co mogło być przyczyną ukrywania ostrych przedmiotów w słodyczach dzieci.

Zanim pojawiła się informacja, że za propagowaniem internetowego trendu stoją dzieci, zaczęłam analizować, co mogłoby skłonić dorosłą osobę do tego, by narazić kogoś na uszczerbek na zdrowiu, a może nawet i śmierć. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to przeciwnicy Halloween, którzy mogliby uciec się do najbardziej drastycznych sposobów, aby zbojkotować to święto. Inną opcją byłaby kwestia wszechobecnej nienawiści do dzieci, która od jakiegoś czasu jest podnoszona w dyskursie społecznym. Anna Wittenberg podzieliła się ze mną swoją teorią w tym temacie:

Jeśli faktycznie policja potwierdzi, że dzieci inspirują się trendem na TikToku, to jest to po prostu kolejne idiotyczne wyzwanie z TikToka. No bo czy blackout challenge był wyrazem nienawiści do czegoś? Nie sądzę. To jest po prostu kretyńskie wyzwanie, które rozprzestrzenia się przy pomocy doskonale skonstruowanych algorytmów platformy TikTok. Młode osoby spędzają w internecie dużą część swojego życia, i to jest dla nich w tej chwili cyfrowe podwórko, z którego czerpią inspirację. To analogicznie: jak kiedyś ktoś namawiał nas do robienia głupot na podwórku rzeczywistym i myśmy je robili, no to tak teraz, na masową skalę, można te same rzeczy robić i tak samo wpływać na dzieciaki na podwórku cyfrowym. Różnica jest w skali oddziaływania, która moim zdaniem wymaga tego, aby zastanowić się nad rolą TikToka, a pytanie do polityków jest takie, co oni zrobią, aby chronić dzieci na TikToku

- podsumowała.

Zdjęcie główne: kadr z filmu @damiantiger0 na TikToku.

REKLAMA

O trendach na TikToku czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA