W nowej serii nie zabrakło dramatu, wybuchów, wyścigów, romansów, wartkiej akcji i porządnej dawki humoru. Najwidoczniej nic tak dobrze kreskówce nie robi, jak ciągła obawa o zdjęcie jej z anteny na zawsze. Ale tak poważnie, ktoś w to w ogóle jeszcze wierzy?
Co było... jeszcze może wrócić
Oficjalnie sezon 7 ma być tym ostatnim, Comedy Central pozbędzie się Futuramy znoszącej złote jajka, za to The Simpsons mają trwać nadal. I bardzo dobrze, bo fakty są takie, że Simpsonowie nudzą niesamowicie, a wisząca na włosku Futurama nadal trzyma swój poziom. Może pokrętna to logika, ale działa.
Serial emitowany był najpierw przez stację Fox w latach 1999 - 2003, potem pięć lat ciszy w eterze (nie licząc filmu na DVD z 2007 roku). Od 2008 roku Comedy Central przejeło pałeczkę. Natomiast w kwietniu tego roku, CC ogłosiło: "bad news, everyone" - kasujemy Futuramę, bo nikt tego nie ogląda i produkcja jest nieopłacalna. Wszyscy byli zszokowani, oprócz współtwórców serialu. David X Cohen, w wywiadzie dla Entertainment Weekly, mówił, że spodziewał sie takiego obrotu spraw od przynajmniej dwóch lat, a ostatnie dwa sezony to i tak "runda bonusowa".
Z kolei Matt Groening, współtwórca serialu, wspominał całkiem niedawno, że już z Davidem szukają nowego domu, ale nie było jeszcze żadnej poważnych rozmów. Dla widzów może to znaczać tyle, że wyniki oglądalności ostatniego sezonu zadecydują o tym, gdzie i za jaki czas ten "nowy dom" przyjmie pod swój dach Futuramę.
A jak się sprawy do tej pory mają? Prawda jest taka, że zanim się zacznie lamentować, trzeba spojrzeć na dobre strony, a mianowicie emisja drugiej części 7 sezonu potrwa jeszcze do 4 września. Groening i Cohen udowodnili już, że będąc na walizkach tworzą najlepiej, dlatego można spodziewać się dobrej zabawy do samego końca.
Nowe odcinki i trochę spojlerów
Znów cały rok przyszło nam czekać na nowy sezon, ale było warto. Pierwszy z nowej części - 2-D Blacktop - daje nam to, za co fani pokochali Futuramę, czyli zmiksowane wątki naukowe i popkulturowe w jeden, 20 minutowy gag.
Wszystko zaczęło się kolejnego uszkodzenia statku Planet Express. Leela w obawie o swoje bezpieczeństwo oddaje statek (świeżo nazwany Bessy) na złom, kupując w zastępstwie pudełkopodobny kosmiczny „minivan”. Profesor nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej Bessy, odremontowuje ją z części znalezionych na wysypisku. W tym miejscu akcja dzieli się na dwa tory. Profesor w wyniku przypadkowego zwycięstwa w wyścigu ulicznym, zostaje szefem gangu zajmującego się nielegalnymi wyścigami, a Leela zostaje typową „mamuśką” za kółkiem bezpiecznego i nudnego minivana. Sprawy przybierają poważniejszy obrót, gdy główni bohaterowie zostają wciśnięci w dwuwymiarowy świat i będą zmuszeni do nagłej ucieczki z niego.
Drugi odcinek, czyli Fry and Leela’s Big Fling ukazuje nam wreszcie Fry’a i Leelę razem, jako kochanków. Może nie kończy się to tak, jak zaplanowali (czyli jak zawsze), ale widać jak na dłoni, że twórcy serialu chcą w końcówce 7 serii rozwinąć wątek miłosny bohaterów. Nie widzę w tym nic złego dopóki nie ucierpi na tym postać Bendera, a niestety w tym odcinku trochę tak się stało. Na całe szczęście, w zamian otrzymujemy pojawienie się Guentera (inteligentnej małpki), wiele znanych z wcześniejszych odcinków potworów oraz ciekawe poprowadzenie z pozoru odległych wątków w jeden wspólny temat.
Podsumowując, może nie było to moje ulubione epizody z całej serii, ale muszę przyznać, że dobrze było wrócić na stare śmieci. Każdy dawny fan Futuramy poczuje się tu jak w domu, natomiast nowi widzowie nic tracą, bo każdy odcinek można oglądać niezależnie od siebie, na tym polega urok tego serialu. Dla wszystkich chcących powspominać stare dzieje, kanał Comedy Central emituje aktualnie czwarty sezon w każdy piątek i sobotę o 21:30. Dla tych, co chcą szybko rzucić okiem, CC oferuje krótkie klipy na swojej stronie internetowej.