REKLAMA

"Czy mogę ci wyznać tajemnicę"? Netflix wypuścił słaby dokument, który znalazł się w topce

O Netfliksie z pewnością można powiedzieć wiele. Niektóre spostrzeżenia na temat platformy są pozytywne, ale znajdą się też te negatywne. Jednak jednego nie można było jej zarzucić. Naprawdę ciężko było znaleźć na niej kiepską produkcję z gatunku true crime. Seria „Rozmowy z mordercą”, „Wyznania morderców” czy „Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil” – są to naprawdę bardzo dobrze zrealizowane tytuły. Nie wspominając już o bardziej fabularyzowanych odsłonach prawdziwych historii groźnych przestępców, jakich jak „Obserwator” czy „Dahmer”. Każda dobra passa musi się kiedyś skończyć. W tym przypadku za sprawą miniserialu „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?”.

Czy mogę ci wyznać tejemnicę? Recenzja serialu Netflix
REKLAMA

Nic dziwnego, że na temat brytyjskiego stalkera postanowiono w końcu nakręcić jakąś produkcję. Matthew Hardy to postać, o której poczynaniach nie mówiło się raczej szerzej na świecie. Działał on w Anglii od 2009 roku. Całkiem niedawno, bo w 2021 roku doszło do jego prawnego skazania przez sąd. Chociaż w międzynarodowych mediach nie huczało od nowych faktów i doniesień na temat sprawy, to skala jego działań była ogromna. Łącznie w wyniku niebezpiecznych działań chłopaka w sieci ucierpiało prawdopodobnie kilkaset kobiet. Miniserial „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?” przedstawia relacje zaledwie kilku z nich.

REKLAMA

Czy mogę ci wyznać tajemnicę? Coś poszło nie tak z nowym dokumentem od Netfliksa

Produkcja skupia się głównie na trzech młodych kobietach – są nimi Abby, Lia i Zoe. Ich radosne do tej pory życia zmieniają się w eskalujący w zastraszającym tempie koszmar. Dziewczyny często i chętnie dzieliły się swoimi przeżyciami na platformach społecznościowych. Relacjonowały zagraniczne podróże, zainteresowania, karierę. Można powiedzieć, że to dużo, ale czy w obecnych czasach nie mamy styczności z cudzym życiem czasami częściej, niż ze swoim własnym? Młode kobiety niejednokrotnie obracały się w towarzystwie mniej lub bardziej bliskich znajomych. Nic więc dziwnego, że gdy w ich życiach pojawił się tajemniczy stalker, każdy był podejrzany. Cyberprzestępca podszywał się pod wiele różnych osób, kontaktując się z ludźmi w ich imieniu. Tworzył też postacie wyimaginowane, aby zbliżyć się do swoich ofiar. Z czasem posuwał się do coraz to bardziej przebiegłych działań tylko dlatego, że, jak sam przyznał podczas jednego z przesłuchań, ktoś go zdenerwował.

Czy mogę ci wyznać tajemnicę? - miniserial Netfliksa

Miniserial Netfliksa pozwala bohaterkom na dokładne przedstawienie swojej wersji historii. Dowiadujemy się zatem, od treści jakich wiadomości wszystko się rozpoczęło, kiedy zaczęło przybierać na sile i stawać się coraz bardziej niebezpieczne oraz w jaki sposób dziewczyny na własną rękę próbowały dowiedzieć się, kto je prześladuje. Tak naprawdę gdyby nie ich samozaparcie, policji nie udałoby się rozwiązać tej sprawy, a już na pewno wysłać za kratki winnego. Mimo takiego rozwoju sytuacji, nie mamy tutaj do czynienia z samosądem. Prywatne śledztwo zostało poprowadzone na tyle delikatnie, że nie wystraszyło ono stalkera.

Wstrząsająca historia, o której mówiono stanowczo za mało, mogła stanowić doskonały materiał potrzebny do stworzenia produkcji z wyższej półki. Do niej przecież Netflix w swoich dokumentach sięgał regularnie. Niestety, tym w razem się nie udało. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?” nie jest porażką w każdym tego słowa znaczeniu. To produkcja bardzo przeciętna w porównaniu z pozostałymi propozycjami serwisu z gatunku true crime. Oglądając najnowszy miniserial Netfliksa nie uświadczymy odczucia ciągłego napięcia, niecierpliwej chęci poznania istotnych szczegółów dotyczących sprawy czy pragnienia samodzielnego rozwiązania śledztwa. Śmiało można stwierdzić, że tak samo, jak policjantom przez długi czas brakowało dowód, tak i widzom brakuje szczegółów.

Czytaj więcej na temat produkcji z gatunku true crime na łamach Spider's Web:

Brak oznak zainteresowania. Sprawa zamknięta

Przede wszystkim „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?” to tytuł stanowczo za krótki. Dwa odcinki przeznaczone na dokładne przedstawienie sprawy kryminalnej, w której ucierpiały setki kobiet, to zdecydowanie za mało. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że trzy wyżej wymienione kobiety miały być głosem wszystkich poszkodowanych. Przez pryzmat ich historii chciano zarysować szerszy obraz sytuacji, jednak nie było czasu i środków na to, aby spojrzeć na produkcję tak, jak chcieliby tego jej twórcy. Dlaczego mowa tutaj o jakiś środkach? Chodzi o brak bardzo istotnych szczegółów. W trakcie seansu nie dowiadujemy się, w jaki dokładnie sposób stalkerowi udawało się kraść tożsamości obcych mu osób. Jakim cudem tak długo pozostawał w ukryciu oraz jakie motywy nim kierowały.

Można pokusić się o dopowiadanie sobie pewnych brakujących wątków, ale czy forma dokumentu nie jest właśnie od tego, żeby niwelować takie próby? Widz nie powinien mieć żadnych większych wątpliwości, jedynie te wynikające z własnego poczucia moralności, nic więcej. Podczas seansu miniserialu Netfliksa pojawia się mnóstwo znaków zapytania, z którymi zostajemy już do samego końca. Szkoda, bo poruszana tematyka jest bardzo aktualna, a niebezpieczeństwa wynikające z przestępczej działalności w sieci mnożą się w zastraszającym tempie.

Czy mogę ci wyznać tajemnicę? - miniserial Netfliksa

Brakuje tutaj pazura, zawziętości w działaniach. Historia przedstawiona jest w taki sposób, jakby jej celem było jedynie przekazanie suchych informacji, bez tworzenia emocjonalnej więzi z widzem. Absolutnie nie jest to kwestia braku empatii u odbiorcy. Gdyby jakiś znajomy podzielił się podobną opowieścią z drugą osobą, to z pewnością reakcja byłaby skrajnie odmienna. Wystarczyłoby pozbyć się otoczki serialowej. Sama sprawa oczywiście budzi wiele emocji. Przede wszystkim niepokoju i bezradności, gdyż wiadomo nie od dziś, jak policja podchodzi do zgłoszeń podejrzanych ruchów w przestrzeni internetowej. Problem leży zdecydowanie w obranej formie. W dobrze zrealizowanych dokumentach, w szczególności z gatunku true crime, dodatkowy komentarz do omawianych zdarzeń jest zbędny. Wszystkie ujęcia, wywiady i wizualizacje są zarówno sugestywne, jak i zostawiają pole do interpretacji własnej. W przypadku „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?” aż prosi się o rozjaśnienie wielu kwestii, spojrzenie głębiej. Tego nie uświadczymy. Wygląda to trochę tak, jakby zabrakło twórczego zaangażowania.

REKLAMA

Internet to miejsce tajemnicze i poniekąd poza prawem

Trzeba przyznać, że istnieje jakiś nieprzeanalizowany do końca problem z przedstawianiem na ekranie świata internetowego. Jakby była to otchłań, w którą strach spojrzeć, bo ona może spojrzeć na ciebie. Jak zazwyczaj w przypadku spraw kryminalnych twórcy skupiają się na przedstawieniu logicznego przebiegu zdarzeń i opisaniu metod działania przestępcy, tak jeżeli do zbrodni dochodzi w sieci, rzadko kiedy zagłębiają się w szczegóły. Oczywiście zrozumiałym jest fakt, że wiele niedopowiedzeń wynika z dziwnej polityki portali społecznościowych, a w szczególności w kwestii udostępniania przez nie informacji. Jednak każdy użytkownik posiadający konto wie, jak działają poszczególne aplikacje i serwisy. Nie bez powodu stalker decydował się na wybór konkretnych platform, przynajmniej na początku. Szkoda, że miniserial Netfliksa nie wspomina o tym ani słowem. Byłaby to o wiele lepsza instrukcja obrony własnej w przestrzeni internetowej, niż zwyczajne „Uważaj na siebie, jak dzielisz się swoimi przeżyciami w social mediach” rzucone w eter.

Oczywiście trzeba przyznać, że historia przedstawiona w produkcji „Czy mogę ci wyznać tajemnicę?” jest wstrząsająca i poruszająca. Bardzo dobrze, że tytuł w ogóle powstał, ponieważ ofiary w końcu miały okazję zabrać głos i podzielić się swoimi przerażającymi doświadczeniami. Sprawa stalkera może zyskać rozgłos, którego potrzebowała, gdy śledztwo było jeszcze w toku. Wspaniale, że takie tytuły docierają do szerszej publiczności. Każdy narażony jest na pewne niebezpieczeństwa w sieci i warto wiedzieć, na co zwracać szczególną uwagę. Jednak ja jestem tutaj po to, aby wyrazić swoją opinię na temat produkcji serialowej jako takiej, a obrana forma jest zwyczajnie nietrafiona.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA