Studio Fox odkryło karty. Poznaliśmy reżysera i potencjalnych aktorów X-Men: Dark Phoenix. Niestety przecieki zapowiadają powtórkę z kiepskiego X-Men: Apocalypse. Małym pocieszeniem jest to, że gorzej już raczej nie będzie.
Fox potwierdził spekulacje, które od lutego przetaczały się przez media. Reżyserem kontynuacji o przygodach mutantów będzie Simon Kinberg. To dla niego wielka szansa - pierwszy raz stanie za kamerą w roli reżysera. Wcześniej odpowiadał za scenariusze takich produkcji jak X-Men: Ostatni Bastion, X-Men: Apocalypse. Był również producentem m. in. filmów Logan: Wolverine i Deadpool.
Życzę Simonowi Kinbergowi jak najlepiej, ale uważam, że nie powinno wystawiać się tej marki na takie ryzyko. Zwłaszcza po wyjątkowo kiepskim przyjęciu ostatniej części serii.
X-Men to franczyza, której przydałby się powiem świeżości. Niestety aktorzy tego nie zagwarantują.
Nie mamy zbyt wielu informacji o obsadzie, ale Fox liczy na to, że uda się zebrać aktorów z poprzednich części. Istnieje więc szansa, że na ekranie znowu pojawią się Sophie Turner (Jean Grey), James McAvoy (Charles Xavier), Michael Fassbender (Magneto) i Tye Sheridan (Scott Summers).
Informacją, która faktycznie może elektryzować, jest fakt, że Fox rozmawia z Jessicą Chastain, która miałaby zagrać główny czarny charakter - Lilandrę Imperatorkę Shi'ar. Dla fanów komiksów oznacza to, że planowany film będzie nawiązywał do orginalnej Dark Phoenix Saga, która została napisana w latach 80. przez Johna Byrne'a i Chrisa Clermonta.
Postać Lilandry sugeruje również, że część akcji może dziać się na odległych planetach.
Twórcy filmowych X-Men bali się jak ognia wysyłania mutantów w kosmos, a ten przecież jest nieodłącznym elementem tego uniwersum.
Mam szczerą nadzieję, że ta drastyczna zmiana otoczenia i (wybaczcie) atmosfery dobrze zrobi X-Menom i przywróci ekipie Charlesa Xaviera dawny pazur.