Po 18 latach od Mrocznego Widma Darth Maul kończy żywot. Twórcy Star Wars Rebels wykonali dobrą robotę
Star Wars Rebels zmierza do finału. Jedną z największych atrakcji 3 sezonu była szumnie zapowiadana konfrontacja Obi-Wana oraz Darth Maula. Ostatecznie skończyło się na… trzech ciosach. To źle? Nie, to fantastycznie.
Każdy fan Gwiezdnych wojen wie, że Darth Maul nie zginął w Mrocznym Widmie. Chociaż Sith o czerwonej twarzy stracił dolną połowę ciała, napędzana nienawiścią istota przeżyła, a jego nogi zostały zastapione przez cybernetyczne implanty. Po wielu latach walki o przetrwanie Maul wrócił do świata żywych, zastając zbliżające się ku końcowi Wojny Klonów.
Na jego nieszczęście nic nie wyglądało już tak, jak Maul sobie zaplanował. Jego mistrz wprowadzał intrygę obalenia Republiki w życie, lecz bez Sitha przy boku. Maula zastąpił Hrabia Dooku, posiadający zwierzchnictwo nad siłami Federacji. Rogaty Zabrak nigdy nie dostąpił podobnego zaszczytu ani wyróżnienia.
Gdy Dooku został zamordowany, miejsce przy Imperatorze zajął nie kto inny jak sam Darth Vader. Dopiero wtedy Maul w pełni zrozumiał, że tak naprawdę nigdy nie był przymierzany przez swojego mistrza na prawowitego następcę. Zdał sobie sprawę, że był zaledwie bronią. Narzędziem w sprawnych rękach. Ostrzem wymierzonym w Jedi, ale niczym więcej.
Wraz z upadkiem Republiki upadł również sens istnienia Darth Maula.
Imperator nie chciał go już przy swoim boku. Jedi napędzający jego gniew przestali istnieć. Wojna się zakończyła. Zabrak z przytłaczającą siłą poczuł, że jest całkowicie zbędny. Lata jego indoktrynacji oraz morderczych treningów nie miały już znaczenia. Wylądował na śmietniku historii razem ze znienawidzonymi przez siebie Jedi.
Darth Maul został cieniem samego siebie. Gdy widzimy go w drugim sezonie Star Wars Rebels, jest chuderlawym szkieletem, który wciąż poszukuje celu. Zabrak przestał być Sithem. Do tego zaczął Sithów nienawidzić, tak jak wcześniej nienawidził Jedi. Upadła maszyna do zabijania szukała nawet sposobu, aby zemścić się na Imperatorze oraz jego najnowszym pupilu. Jego plany został jednak pokrzyżowane między innymi przez Darth Vadera.
Wypełniony frustracją, goryczą i nienawiścią, Maul wciąż poszukiwał sensu istnienia. Moc chciała, że tułaczka zaprowadziła go na pustynną planetę Tatooine. Czyli dokładnie tam, gdzie znajdował się jego dawny oprawca - generał wojen klonów, mistrz Jedi oraz znienawidzony wróg Obi-Wan Kenobi. Mężczyźni znowu stanęli oko w oko, a ciemność nocy została zmącona światłem mieczy świetlnych.
W tym momencie sprawy przybierają niespodziewany obrót.
Zamiast efekciarskiej sekwencji walki dostajemy błyskawiczną, kilkusekundową wymianę ciosów. Jedno, drugie, trzecie zderzenie mieczy świetlnych i nagle Maul pada na kolana, przeszyty bronią trzymaną przez Obi-Wana. Kenobi chwyta swojego wielkiego wroga w ramiona, w których pozwala mu odejść.
Na moment przed śmiercią Maul pyta, czy „to wybraniec”, nawiązując do misji Bena polegającej na chronieniu młodego Skywalkera. Gdy Obi-Wan mu przytakuje, na umierającej facjacie byłego Sitha maluje się lekkie poczucie ulgi. Wraz z ostatnim tchem Maul wyznaje, że ma nadzieję, iż Luke „pomści nas wszystkich”.
To życzenie, które wskazuje na wielką metamorfozę Maula. Zabrak wrzucający do jednego zbioru siebie samego oraz Kenobiego to coś, co za czasów Mrocznego Widma lub Wojen Klonów byłoby nie do pomyślenia. Jednak teraz, w cieniu Imperium Palpatine’a, konający Maul czuje z Kenobim przedziwną więź. Wspólnotę opartą na tym, co zabrał im Imperator. Zabrał z kolei wiele.
Obi-Wan stracił Republikę. Stracił ucznia. Stracił miłość swojego życia. Stracił Zakon Jedi. Stracił przyjaciół. Maula pozbawiono miejsca przy Imperatorze. Władzy. Stopnia. Sensu życia. Chociaż obaj bohaterowie są z różnych bajek, jedno bez dwóch zdań mocno ich łączy - stracili, co mieli najcenniejsze, na skutek knowania Palplatine’a.
Muszę przyznać, że to bardzo ciekawa klamra, która ostatecznie zamyka historię Darth Maula. Nie sądziłem, że producentów Star Wars Rebels będzie stać na tak przemyślane, pozbawione fajerwerków zakończenie wątku. Dobra robota.