Influencer od MMA polazł za chłopcem do szkoły, żeby go przestraszyć
Denis Załęcki odwiedził chłopaka o imieniu Marek, który publikował w sieci wiadomości, jakie obaj mieli wymieniać. Załęcki miał pojawić się w jego szkole, a następnie w jego domu rodzinnym, gdzie nagrał, jak Marek przeprasza go za materiały, które wrzucał do internetu.

Denis Załęcki postanowił na własną rękę rozprawić się z chłopakiem, który miał publikować w sieci screeny ich rozmów. Według doniesień Michała "Boxdela" Barona, zawodnik Fame MMA pojawił się w szkole Marka, czego dowodzą nagrania uczniów, które influencer opublikował na swoim filmie, a następnie w jego domu rodzinnym. To właśnie tam Załęcki nagrał Marka, jak ten przeprasza patoinfluencera za publikowanie treści na jego temat. Boxdel twierdzi, że freak fighter "powołał się gangsterów z Poznania" i "zastraszył" Marka - chłopak ostatecznie przyznał, że zrobił to, by zyskać atencję i wziąć udział w walce organizowanej przez federację freak fightową.
Denis Załęcki miał zastraszyć Marka, który publikował ich rozmowy w sieci. Przyjechał do jego szkoły
Na InstaStories Denisa Załęckiego pojawił się filmik, na którym widać siedzącego na kanapie Marka. Nagranie jest w niektórych miejscach pocięte, a chłopak wygląda na mocno zdenerwowanego. W krótkim oświadczeniu, które przypuszczalnie nagrał Załęcki, Marek przeprasza go za "materiały, które powstawały w internecie" na temat Denisa:
Siemanko, widzowie, słuchajcie: przepraszam Sandrę i Denisa za materiały, które powstawały w internecie na jego temat z moich kont. Również podkreślam, że żadnego zlecenia nie było, to był farmazon. Kolejna sprawa: moje zachowanie spowodowane było tym, że chciałem trochę atencji zyskać. Szukałem walki w jakiejś federacji freak fightowej, i tak dalej.
W dalszej części wypowiedzi podkreślił, że został zmanipulowany i odcina się od Boxdela i Azeta. Dodał, że ma nadzieję, iż Załęcki wybaczy mu "nakręcenie lewej afery". "Zlecenie", o którym wspomniał Marek, dotyczy prawdopodobnie tego, co znalazło się w rzekomych wiadomościach od Załęckiego - w serwisie X pojawiło nagranie rozmów, z którego wynika, że mężczyzna chciał zlecić pobicie chłopaka. Marek stwierdził jednak, że "żadnego zlecenia nie było"
Na kolejnym kafelku nagrał się sam Załęcki, który poinformował, że znajduje się w domu Marka wraz z jego rodziną. Stwierdził, że w pokoju znajduje się również matka chłopaka - w tle słychać, jak kobieta potwierdza swoją obecność. Zawodnik Fame MMA potwierdził, że Marek nie został do niczego zmuszony: "Marek skręcił w złą drogę, ale mam nadzieję, że się kiedyś wyprostuje".
W aferę zaangażował się Boxdel, który po wizycie Załęckiego w domu Marka postanowił porozmawiać z matką chłopaka i samym Markiem.
Z filmu Boxdela, który ukazał się na YouTubie, wynika, że Marek zadzwonił do niego bezpośrednio po wyjściu Załęckiego z jego domu. Chłopak stwierdził, że musiał powiedzieć w oświadczeniu to, co powiedział. Kobieta, która przedstawiła się jako mama Marka, podkreśliła, że jej syn "narobił sobie problemów u gangsterów z Poznania", dlatego też musiał w ten sposób skonstruować swoje przeprosiny. Po tym, gdy Boxdel zasugerował, że powinni iść z tym na policję, mężczyzna po drugiej stronie telefonu stanowczo odmówił. Boxdel nie upublicznił całości rozmowy, ponieważ zdecydował, że sprawa jest zbyt poważna i dalsza jej część trafi do sądu.
Wypowiedź Boxdela skomentował na InstaStories sam Załęcki, który stwierdził, że sprawa wyglądała zupełnie inaczej niż jak przedstawił ją Baron:
Chłopak ma 16 lat, dlatego postanowiłem udać się do jego rodziców! By zapobiec temu, co robił ten chłopak... Miło, że zauważacie takie rzeczy i widzicie, co robi Boxdel, by pozbyć się mnie z federacji. (...) I wiecie, co? To ja powiedziałem Markowi i jego rodzinie, że znam gościa [gangstera] i zrobię wszystko, by nic do niego nie miał... Że to głupi, małolacki wybryk. A Boxdel jaką zrobił narrację? Młody jest zastraszany przez gangsterów i Denisa i trzeba go zgłosić na policję i okłamać was wszystkich dookoła
napisał.
Abstrahując od tego, po czyjej stronie leży prawda, najwyraźniej cała sytuacja wymknęła się spod kontroli. Napisał o tym na InstaStories sam Marek, którego wypowiedź została udostępniona przez Załęckiego:
Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Codziennie dostaję groźby, jacyś ludzie przychodzą do mnie pod szkołę, słyszę, że ktoś mnie szuka, boję się wychodzić z miejsca, w którym się ukrywam. To już nie jest żadna drama w internecie, tylko realne zagrożenie życia dla mnie i mojej rodziny.

