REKLAMA

Znowu nie poszło w cycki? Albo poszło... tobie, kolego?

- Dzień dobry. Poproszę kebaba na grubym, ale bez frytek, bo jestem na diecie.

Znowu nie poszło w cycki? Albo poszło... tobie, kolego? Dieta 2-dniowa
REKLAMA

Znasz to? Bo ja niestety tak. Trudno zliczyć ile książek o gubieniu wagi przewaliło mi się przez ręce. Z pewnością więcej, niż hantli na siłowni. I tu nagle wpada książka o jakże wymownym tytule - "Dieta 2-dniowa". Reklamowana hipnotyzującym hasłem "Trzymaj dietę dwa dni w tygodniu. Jedz normalnie przez pięć pozostałych" aż się prosi, by ją przeczytać. Być jak Czarny Iwan niewielkim kosztem? Wchodzę w to!

REKLAMA

Najpierw umysłami "przykościstych" Polaków zawładnęła dieta prezydencka. Zachwytom nie było końca: zupa, którą gotowała Pierwsza Dama sprawiła, że głowa państwa wymieniła garnitur na rozmiar mniejszy. Ale apogeum popularności osiągnęła dieta dr Pierre'a Dukana. Charakterystyczna biała, niewielka książeczka co rusz błyskała w dłoniach kobiet podróżujących transportem publicznym, na spacerach i w biurach. Faceci jakoś specjalnie nie obnosili się ze znajomością tejże, ale osobiście znam paru osobników będących potwierdzeniem jej skuteczności. Potem nastąpił wysyp podobnych pozycji, a "Dieta 2-dniowa... cóż: jest jedną z nich.

Dr Michelle Harvie i prof. Tony Howell przekonują, że trzymanie reżimu żywieniowego przez 48 godzin tygodniowo wystarczy, by zgubić zbędne kilogramy. I co ważne: bez efektu jo-jo. Każdy, kto przynajmniej raz przechodził przez kierat diety wie, nici z kuracji odchudzającej, kiedy nie ćwiczymy. I owszem, tu też trzeba ćwiczyć, ale... tylko przez 3 minuty.

Nie ukrywam, że przy lekturze książki na czoło może wystąpić ze stresu pot. 50g węglowodanów to naprawdę niewiele, ale według autorów to jest do przeskoczenia. Nie ma limitu kalorii - jedynym ograniczeniem jest odpowiednia kompozycja jadłospisu. Harvie i Howell wyciągają pomocną dłoń i na końcu zamieszczają przykładowe przepisy na dania do spożywania w dni "ograniczone" i "nieograniczone".

REKLAMA

Czy warto kupić tę książkę? Nie wiem. Jeżeli jesteś weteranem/ką takiej literatury, "Diety 2-dniowej" nie może zabraknąć w twojej kolekcji e-booków. Zwłaszcza, że czytnik można bez obawy położyć na pulpicie bieżni. Osobiście uważam, że nic nie zastąpi wizyty u dietetyka i stworzenia "spersonalizowanej" diety.

No właśnie, Łukaszku. Ruszamy się!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA