Wreszcie nadszedł moment, na który kinomaniacy z całego świata czekali prawie trzy lata. Na wielkie ekrany trafiła właśnie druga część "Diuny". Zgodnie z oczekiwaniami bilety na seanse w premierowy weekend rozeszły się w błyskawicznym tempie. Jeśli film Denisa Villeneuve'a już za wami podpowiadamy, po jakie tytuły sięgnąć w następnej kolejności. W przeciwnym wypadku poniższe produkcje mogą zaostrzyć wasze apetyty na to wspaniałe widowisko science fiction.
O ile pierwsza "Diuna" była filmem do podziwiania, o tyle druga część jest już do oglądania. Ma szybsze tempo i zdecydowanie więcej widowiskowych scen akcji. Nie znaczy to jednak, że nie potrafi przytłoczyć swoim monumentalizmem. To wciąż hollywoodzki moloch. Denis Villeneuve dostał na niego 190 mln dol. i nie zmarnował ani centa. Włożone w produkcję pieniądze przekładają się na imponującą scenografię i dopracowane w każdym szczególe kostiumy. Słowem: epickie kino science fiction.
Diuna 2 - jakie inne filmy science fiction obejrzeć?
Chociaż metraż "Diuny 2" liczy sobie niemal trzy godziny, jest to taki film, w którego fantastycznym świecie chciałoby się pobyć dłużej, niż zostaje nam to dane. Denis Villeneuve planuje co prawda zrealizować kontynuację i domknąć swoją trylogię, ale na ten moment jedynym na to sposobem jest odpalenie na VOD innych epickich tytułów science fiction.
Więcej o "Diunie 2" poczytasz na Spider's Web:
Gdzie szukać tytułów podobnych do "Diuny"? Oczywiście, w filmografii reżysera dyptyku. Jego pierwsza część była tak naprawdę dla Denisa Villeneuva testem. Wszystko przez to, że poprzednia produkcja sygnowana jego nazwiskiem kosztowała mnóstwo pieniędzy, a okazała się klapą. "Blade Runner 2049" kosztował bowiem 150 mln dol., a na całym świecie zarobił niespełna 270 mln. Zasłużył na zdecydowanie więcej, bo to wysmakowane kino science fiction. Być może trochę powolne, ale z pochłaniającym widza światem przedstawionym, który został dopracowany w najdrobniejszych szczegółach.
Film obejrzycie na platformie Netflix.
Pierwsza "Diuna" też była powolna. Skupiona na world buildingu, a nie rozwoju fabuły. Część druga jest już szybsza, bardziej dynamiczna. I praktycznie w całości rozgrywa się w pustynnych pejzażach Arrakis. Gdy mówimy akcja i pustynia, pierwszym co nasuwa się na myśl, jest natomiast "Mad Max: Na drodze gniewu". Tak jest, 70-letni George Miller pokazał młodszym kolegom po fachu, jak powinno się robić postapokaliptyczne science fiction. Piach spomiędzy zębów wydłubuje się po seansie równie długo, co czuje się zapach benzyny w nozdrzach. To po prostu wysokooktanowy blockbuster.
Film obejrzycie na HBO Max i Player.
Avatar
Jeśli chodzi o najeżone akcją i skupione na budowie świata przedstawionego widowiska, nie możemy zapomnieć o dwóch dotychczasowych częściach "Avatara". Może i najlepiej sprawdzają się jako popis technologicznych możliwości zabawek Jamesa Camerona, ale wciąż potrafią widzów zachwycić. W końcu Pandora to planeta wyjątkowo urokliwa, zamieszkana przez fantastyczne stworzenia. Czerwiów nie ma, bo i na pustynne pejzaże się tu nie natkniemy. Dżungla i oceany też jednak skrywają swoje tajemnice, które odkrywa się z przyjemnością.
Więcej o "Avatarach" poczytasz na Spider's Web:
Obie części "Avatara" obejrzycie na Disney+.
Interstellar
Tak, to ten film, w którym typ myślał, że poleciał w kosmos, a tak naprawdę ukrywał się za regałem. Nonsensowny opis fabuły "Interstellar" wcale jednak temu filmowi nie umniejsza. To, podobnie zresztą jak "Diuna", ambitny blockbuster. Tak widzowie jak i krytycy docenili go za rozmach, intrygujący sposób narracji, brawurowe zdjęcia i immersyjny montaż dźwięku.
Film obejrzycie na Player, Premiery CANAL+ i Rakuten TV.
John Carter
W przeciwieństwie do pozostałych wymienionych tu tytułów "John Carter" akurat dobrym filmem nie jest. Krytycy i widzowie nie pokochali historii tytułowego weterana wojny secesyjnej, który w tajemniczych okolicznościach trafia na Marsa i znajduje się w samym środku konfliktu między dwiema rasami zamieszkującymi obcą planetę. Sam opis absurdalnej fabuły powinien dać wam jakieś pojęcie, co ta produkcja ma wspólnego z "Diuną". Brzmi też jak idealna propozycja na odmóżdżający seans w weekend, prawda? Przytłoczeni epickością drugiej części dyptyku Denisa Villeneuve'a znajdziecie tu chwilę wytchnienia.
Film obejrzycie na Disney+.