Kule przelatują koło uszu, ogłuszające wybuchy rozbrzmiewają w pobliżu, nerwowa atmosfera w czołgu przytłacza równie mocno, co stres podczas ataku na bazę wojskową. Twórcy „Doliny łez” szykują dla widzów sporo atrakcji, ale za ich pomocą mają nam też wiele do powiedzenia.
OCENA
![dolina lez hbo recenzja opinie](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2020%2F11%2Fdolina-lez-hbo-go-recenzja.jpg&w=1200&q=75)
Reżyser Yaron Zilberman już na samym początku pozwala nam wczuć się w społeczno-polityczny klimat, jaki panował w Izraelu w 1973 roku. Przy akompaniamencie rock&rollowej muzyki słyszymy, że mieszkańcy kraju byli wtedy w euforii. Zaledwie sześć lat wcześniej izraelskie wojska pokonały armie Egiptu, Syrii i Jordanii, przejmując kontrolę m.in. nad Synajem i wzgórzem Golan. Tym samym podczas rewolucji obyczajowej państwo rosło w siłę. Do tego po raz pierwszy zaczęło się mówić o polityce społecznej, co było spowodowane działaniami lewicującego ruchu Czarnych Panter, którego członkowie aktywnie brali udział w protestach przeciwko dyskryminacji klasowej. Tymczasem upokorzeni Arabowie szykowali się do ataku.
Twórcy „Doliny łez” co chwilę poszerzają swoją opowieść o kolejne konteksty i wprowadzają następnych bohaterów.
Nie mamy tutaj do czynienia z jednym przewodnikiem po świecie przedstawionym. Zamiast tego poznajemy losy ekstrawaganckiego gwiazdora telewizyjnego, dowódcy i analityka wywiadu wojskowego, czołgisty należącego do Czarnych Panter i odważnej oficerki. Liczba postaci i rozpoczętych wątków w pierwszych dwóch odcinkach może przyprawić widza o zawrót głowy. Jest tego zbyt wiele i trudno zrozumieć wszystkie relacje między żołnierzami z różnych jednostek i środowisk. Wcale nie przeszkadza to jednak w czerpaniu przyjemności z seansu. Reżyser i scenarzyści dobrze wiedzą, co robią. Wpuszczają nas w sam środek wrzącego społeczno-politycznego kociołka i ciągle w nim mieszają, szybko przechodząc do clou swojej opowieści.
Widzowie znajdą w serialu wiele znajomych tropów gatunkowych. Analityk wywiadu, niczym naukowiec w filmach katastroficznych próbuje ostrzec swoich towarzyszy przed zbliżającą się tragedią. Nikt jednak nie chce mu wierzyć - przynajmniej do czasu, aż Arabowie rzeczywiście nie zaatakują. Po krótkim wprowadzeniu i lakonicznym zarysowaniu portretów psychologicznych głównych bohaterów rozpoczynają się walki zbrojne. Na początku października połączone siły Egiptu i Syrii najeżdżają tereny należące do Izraela. Atakują je w czasie Jom Kipur (stąd też zwykło się określać konflikt mianem wojny Jom Kipur), jednego z najważniejszych świąt żydowskich. Izraelscy żołnierze dzielnie stają jednak do walki, a my możemy rozkoszować się wysmakowanymi scenami batalistycznymi.
![Dolina łez/HBO class="wp-image-462316"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2020%2F11%2Fdolina-lez-recenzja-1024x683.jpg&w=1200&q=75)
Chociaż twórcy nie stronią od skrótów, uproszczeń i schematycznych rozwiązań, od ekranu nie sposób oderwać wzroku.
Siła „Doliny łez” tkwi w prezentowaniu walk zbrojnych. Zilberman wchodzi w sam środek teatru wojennego i nie przebiera w środkach, aby przedstawić jego koszmar. Tak jak w „Szeregowcu Ryanie” dzięki maestrii Stevena Spielberga i Janusza Kamińskiego mogliśmy razem z aliantami lądować w Normandii, tak tutaj twórcy robią wszystko, żebyśmy odnieśli wrażenie uczestnictwa w prezentowanych walkach. Roztrzęsiona kamera z ręki przyprawia o zawroty głowy podczas wybuchów i strzelanin, w ciasnym bunkrze osaczają nas grube betonowe ściany i wywołują klaustrofobię, a w czołgu napięta atmosfera sięga zenitu. Niebezpieczeństwo jest namacalne. Poczucie zagrożenia bohaterów w naturalny sposób udziela się widzowi i nigdy go nie opuszcza.
Atrakcje idą więc w parze z ambicjami publicystycznymi. Twórcy wykorzystują gatunkowy kręgosłup swojej opowieści, aby opowiedzieć o bohaterstwie i patriotyzmie, ale zapowiadają też podjęcie tematyki niekompetentnych działań rządu i ich wpływu na życie zwykłych ludzi w nią wplątanych. Ewidentnie sympatie kierowane są w lewą stronę, ale na razie jeszcze jest za wcześnie, aby wyciągać konkretniejsze wnioski. Wszystko wskazuje jednak na to, że reżyser wciąż będzie dodawał kolejne konteksty i następne poziomy znaczeniowe. A jeśli w kolejnych odcinkach nie zapomni o odpowiedniej dawce rozrywki, szykuje nam się jeden z najciekawszych seriali roku.