REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Pamiętacie jeszcze o Dragon Ball Super? Anime stało się w międzyczasie naprawdę ciekawe

Po wielkiej ekscytacji z powodu nowego rozdziału kultowego anime przyszedł czas rozczarowania i zgrzytami zębami. Dragon Ball Super nie podołało legendzie. Produkcja nie tylko wypadła blado na tle poprzednich animacji, ale została sprowadzona do maszynki przerabiającej materiał z nowych filmów kinowych. To nareszcie się zmienia.

17.03.2016
11:29
Pamiętacie o Dragon Ball Super? Anime stało się ciekawsze
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsze trzydzieści odcinków Dragon Ball Super to nic innego, jak kopiowanie historii z dwóch nowych filmów pełnometrażowych. Jeden z nich traktował o pojawieniu się w uniwersum Boga Zniszczenia, który przewyższa siłą wszystko to, z czym dotychczas mierzyli się bohaterowie mangi. Drugi przedstawia powrót wzmocnionego łotra Freezera, z którym stają w szranki ulubieńcy fanów, wzbogaceni o nowe, „boskie” poziomy mocy.

Serial Dragon Ball Super pokazywał treść z filmów, podzieloną na krótsze odcinki i znacznie gorzej narysowaną.

Ślepe kopiowanie materiałów z filmu to jedno. Fatalna kreska, sprawiająca wrażenie, że Dragon Ball Super powstaje na kolanie, to drugie. Fani byli rozczarowani poziomem realizacji długo wyczekiwanego anime, które momentami wyglądało naprawdę fatalnie. Czasami przecierało się wręcz oczy ze zdumienia, widząc braki w warsztacie rysowników oraz gigantyczną łatwość, na jaką ci poszli podczas produkcji.

dragon ball super 9 class="wp-image-53422"

Oliwy do ognia dolała również znacznie bardziej ugrzeczniona forma nowych Smoczych Kul. Dragon Ball zapadał w pamięci ze względu na niesamowite walki, często okraszone dużą ilością krwi, a nawet urwanych kończyn. Z tej perspektywy Super to cofnięcie się do czasów gimnazjum, epatowanie kolorowymi scenami i wykastrowanie bohaterów z ich unikalnych charakterów.

Wydawało się, że Dragon Ball Super można już spisać na straty. O dziwno, anime zaczyna odbijać się od dna.

Japońska produkcja jest na etapie zamknięcia akcji z dwóch filmów kinowych. Od teraz serial podąża równoległe z nową mangą, traktując o zupełnie nowych wydarzeniach. Ku mojemu zdziwieniu, te są naprawdę ciekawe. Banalne w założeniach, ale mimo tego interesujące. Nareszcie pokazano zupełnie nowe postacie, które z wielkim hukiem zostały wprowadzone do uniwersum. A raczej uniwersów.

Tak się bowiem okazuje, że świat, jaki znają Goku, Vegeta i inni, to tylko część ze złożonego wszechświata. Ten jest zbudowany z wielu równoległych rzeczywistości. Trochę jak koncepcja Multiverse w komiksach Marvela – w jednym wariancie Goku i jego przyjaciele mogą być obrońcami Ziemi, a w drugim główny bohater to zło wcielone, które niszczy naszą planetę do samego gruntu.

Akcja startuje z miejsca, gdy dochodzi do spotkania dwóch Bogów Zniszczenia z bliźniaczo podobnych do siebie światów. Rozpoczyna się rywalizacja, na skutek której potężne jednostki umawiają się na jedyny w swoim rodzaju turniej. Każdy z bogów wybiera swoich czempionów – najsilniejszych wojowników danego świata – z kolei ci walczą w ich imieniu na specjalnie do tego przygotowanej arenie.

dragon ball super 2 class="wp-image-61001"

Jak łatwo się domyślić, na reprezentantów świata znanego fanom anime wybrano Goku i jego towarzyszy.

Son Goku, Vegeta, Piccolo, Boo oraz nieznana bohaterom postać wybrana przez Boga Zniszczenia stają w szranki z czempionami z innego świata. Wśród nich jest na przykład demoniczny Freezer, który w alternatywnym wariancie wydaje się być personifikacją dobra i prawości. Zabrakło odpowiedników Goku albo Vegety. Zamiast nich pojawia się inny, tajemniczy Sayanin. Dodajmy do tego wielkiego robota, giganta wyglądającego jak niedźwiedź oraz tajemniczego obcego, a wychodzi nam naprawdę ciekawa zbieranina.

REKLAMA

Konfrontacje kolejnych bohaterów „naszego” świata z zupełnie obcymi czempionami są naprawdę interesujące. Brakuje im większego sensu i głębszego powodu, ale kto by przejmował się takimi mankamentami. Dragon Ball Super wraca do korzeni, czyli turniejów sztuk walk, które fani pamiętają jeszcze z pierwszych Smoczych Kul. Jest naprawdę ciekawie, głównie za sprawą nowych postaci z innego świata. Te są owiane wielką tajemnicą i nie mogę się doczekać, aby poznać je wszystkie.

Nie twierdzę, że Dragon Ball Super jest dobre. Na pewno stało się jednak ciekawsze niż te kilkanaście epizodów temu. Kreska dalej jest fatalna. Animacje wciąż pozostawiają mnóstwo do życzenia. Muzyka nie daje takiego kopa jak dawniej. Mimo tego, akcja na tyle przyspieszyła, że jestem skłonny dać tej produkcji drugą szansę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA