Szalony i wyjątkowo mroczny serial o nastolatkach wróci na ekrany telewizorów już w październiku. Będzie miał aż 22 odcinki. Jest się z czego cieszyć.
Luźna adaptacja komiksów o Archiem powróci do naszych domów 11 października 2017 roku. Nie jest to może zaskakująca nowinka, bo Riverdale jest tworem wyjątkowo udanym i ma rzeszę fanów na całym świecie.
Najciekawszą nowością jest długość serialu. Pierwszy sezon miał 13 odcinków, a drugi będzie liczył aż 22 części.
Dla mnie (a muszę przyznać, że jestem ogromnym fanem tej serii) to wiadomość umiarkowanie dobra. Cenię Riverdale za niesamowity klimat, który świetnie kontrastuje z pełnym stereotypów światem nastolatków. Bardzo podobał mi się sposób opowiadania tej historii. Niespieszne tempo, dużo interakcji między postaciami i powolny rozwój bohaterów - to był właśnie jego urok.
Ale nad spokojnym miasteczkiem wisiała groza i pełna tajemnic niepewność, które miały swój finał w końcówce tej niedługiej serii. Większość tych wątków była tak skrojona, że mogła zostać rozwiązana wraz z ostatnim odcinkiem i myślę, że na tym polegała siła Riverdale.
Boję się trochę, że tak długi sezon sprawi, iż serial się rozwlecze i straci na atrakcyjności. Trzymam kciuki, żeby tak się nie stało.
Mam nadzieję, że dystrybucja drugiego sezonu przebiegnie bez przeszkód. Pierwsze 13 epizodów mogliśmy oglądać co tydzień na Netfliksie i przyznam, że bardzo przyzwyczaiłem się do tych piątkowych seansów. Zwłaszcza, że odcinki we wspomnianym serwisie ukazywały się już 24 godziny po premierze telewizyjnej w USA.
Jeśli jeszcze nie widzieliście serialu, to koniecznie zobaczcie go w serwisie Netflix.