REKLAMA

Piękny kawałek muzyki na nowym albumie Elbow. Little Fictions - recenzja Spider's Web

Elbow to jedna z tych kapel, które najlepiej słucha się ze szklaneczką dobrej whisky w dłoni i kilkudziesięcioma minutami wolnego czasu.

Piękny kawałek muzyki na nowym albumie Elbow. Little Fictions - recenzja Spider's Web
REKLAMA
REKLAMA

Nie inaczej jest z najnowszym, siódmym albumem Anglików z Manchesteru "Little Fictions", który właśnie zadebiutował w serwisach streamingowych. Piękne to dzieło, w sam raz na długie zimowe wieczory.

W Elbow podoba mi się wszystko, nawet nazwa.

Elbow - to brzmi ładnie i intrygująco, nie? Zresztą podobnie jak polski odpowiednik tego angielskiego słowa. Łokieć. Tak, to zdecydowanie dziwnie brzmiące słowa, zarówno w języku polskim, jak i angielskim.

I jak fajnie pasują do muzyki, którą tworzą Anglicy. Piękne melodie, oszczędne ale z gracją przygotowane aranżacje, minimalistyczne użycie instrumentów, no i ten głos. Guy Garvey śpiewa trochę jak Peter Gabriel za młodu bądź też nieodżałowany Paul Buchanan z the Blue Nile.

Zresztą przywołanie legendarnego szkockiego zespołu w kontekście Elbow nie jest przypadkowe. Tak jak the Blue Nile była jedną z tych kapel, której słuchali i którą chwalili inni muzycy, tak podobnie jest z Elbow. Zespół nie jest może na ustach milionów słuchaczy, ale za to regularnie chwalony jest przez innych muzyków.

Siódmy album Elbow różni się nieco od poprzednich.

To dlatego, że po kilkunastu latach działalności z zespołu odszedł perkusista Richard Jupp i grupa zmieniła charakter użycia sekcji rytmicznej. Teraz więcej tu loopów, perkusyjnych automatów, rytmu nabijanego z syntezatora. I wbrew pozorom to bardzo świeży zabieg. Więcej teraz miejsca na inne elementy aranżacyjne.

W nowym albumie Elbow dominuje orkiestrowe granie we współpracy z Halle Orchestra i chórami. Znacznie poważniejszą rolę odgrywa również sam wokal Garveya, który przy okazji jest nieco bardziej radosny, niż na poprzednich płytach. Doskonale widać to chociażby w przepięknym singlowym "Magnificent (She Says)", w którym nowy Elbow wybrzmiewa w pełnej krasie.

Mnie najbardziej podobają się "Trust the Sun" oraz "K2", które są właśnie wynikiem połączenia nowej sekcji rytmicznej z delikatną orkiestrową aranżacją, ale to zapewne "Gentle Storm" i "All Disco" będą repertuarowym must have na nadchodzącej trasie koncertowej.

REKLAMA

"Little Fictions" to zdecydowanie płyta numer jeden w pierwszej części nowego 2017 roku. I tak sobie myślę, czy aby nie jest to najlepsze dotychczasowe dzieło Elbow. Jednak na potwierdzenie tej tezy muszę poczekać kilka miesięcy, aż - że się tak wyrażę - doznania z jej słuchania odpowiednio się uleżą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA