REKLAMA

Elektropop na kółkach

Gdyby nie film „Drive”, Kavinsky byłby nieznany w świecie muzyki komercyjnej. To dzięki temu dziełu jego utwór „Nightcall” stał się kultowy w kręgach filmofilów. Rozgłos pomógł artyście w końcu wydać premierowy długogrający krążek.

Elektropop na kółkach - Kavinsky
REKLAMA
REKLAMA

Kavinsky to pseudonim artystyczny Francuza Vincenta Belorgeya. 38-latek rozpoczynał swoją karierę jako aktor. Zwerbowali go reżyserzy, którzy trzymają się z dala od komercyjnych produkcji. Jednym z twórców, który powierzył mu role w swoich dwóch pierwszych obrazach był Quentin Dupieux, gdzie Vincent zagrał w „Nonfilm” i „Steak”. Dla reżysera przełomowym filmem był niezależny horror „Opona”. A Vincent przy współpracy z Quentinem poszedł trochę w jego ślady. Twórca produkcji i zabójczej oponie wypromował się jako Mr. Oizo. Jak pamiętacie reklamy dżinsów Levi’s żółtą maskotkę energicznie poruszającą głową do rytmu wydawanego z tła głębokiego basu. Sam zresztą nakręcił też teledysk do utworu „Flat Beat”, który w tych reklamach był wykorzystany. Teraz Pan Oizo zajął się kinem, który nawet trafia do naszego kraju – w zeszłym roku mogliśmy podziwiać jego „Wrong”.

Vincent poszedł w drugą stronę. Porzucił aktorstwo, by rozwinąć swoją karierę muzyczną. Wydał trzy EP-ki, których klimat trzymał się charakterystycznego dźwięku francuskiej odmiany muzyki house. Nie są to kawałki stricte taneczne, lecz elektroniczne kompozycje tworzone w celu własnego rozwoju. Przy niektórych pomagał nawet Mr. Oizo. To tak jakby Jean Michel Jarre spotkał się ze Fatboy Slimem i powierzył mu pracę nad bardziej dyskotekowym brzmieniem. Wybuchowa mieszanka?

kavinsky_1

Dlatego „OutRun” to hipnotyczna podróż w czasie. Już preludium albumu to wspomnienia z kawałkiem „Nightcall” i ze scenami z „Drive” (utwór można też usłyszeć w filmie „Prawnik z Lincolna”). Panuje zatem klimat lat siedemdziesiątych inspirowany ścieżką dźwiękową z Miami Vice. Definiuje to klasyczną oryginalność – bo z jednej strony czujemy się jakbyśmy słuchali soundtracku albo do horroru klasy B lub starego kina akcji w stylu Johna Carpentera, ale z drugiej wiemy, że czegoś takiego wcześniej nie było.

Kavinsky trzyma się też swych filmowych korzeni i nadał debiutanckiego krążkowi motyw przewodni. Konceptem jest bieg, taki niekontrolowany. Vincent wykreował postać człowieka, który jak doszczętnie niszczy własne Ferrari w poważnym wypadku przeistacza się w zombie produkującym muzykę elektroniczną. Jakkolwiek absurdalnie i siarowato to brzmi, to jednak ma to swoje zastosowanie. Wokal w utworach na „OutRun” został poddany mocnej komputerowej modulacji, jakby bohater miał problemy z podstawową komunikacją. Tak, tak – to muzyczny elektroniczny zombie. Kpina tekstowa zamierzona, ale ostateczny efekt jest piorunujący.

Debiut Kavinskiego to zatem godna polecenia ścieżka, która pozwoli uciec od przesytu pustych dźwięków muzyki tanecznej. Po raz kolejny to Francuzi pokazują styl i eklektyczność, jakiej we współczesnym popie brakuje.  Elektropop z Vincentem na czele to pozytywna przyszłość. Nawet jak ma nią kierować „umarlak”.

Płytę Kavinskiego można przesłuchać na Spotify, WiMP oraz Deezerze.

Mr. Oizo dostępny również na platformach: Deezer, WiMP i Spotify.

REKLAMA

Film „Prawnik z Lincolna”, w którym można usłyszeć „Nightcall” można obejrzeć na Cineman.

Film „Drive” do zakupienia w iTunes na empik.com i Merlinie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA