„Gra o tron” i problem z nagością. Emilia Clarke wspomina pracę przy pierwszych sezonach serialu
Finałowy odcinek serialu „Gra o tron” został wyemitowany w maju, ale nie milkną echa opowieści związanych z jedną z najgłośniejszych produkcji ostatnich lat. Teraz Emilia Clarke, ekranowa Daenerys Targaryen, wspomina trudne chwile na planie pierwszych sezonów serialu.
Clarke w ramach promocji swojego najnowszego filmu „Last Christmas”, gdzie występuje u boku Henry’ego Goldinga, znanego z hitu „Szalenie bogaci Azjaci”, pojawia się w różnego rodzaju programach i talk-show. Zawitała także na kanapę Dexa Shepharda i jego podcastu „Armchair Expert”. Podczas dwugodzinnej rozmowy z prowadzącymi opowiadała o różnych doświadczeniach swojej kariery, w tym o trudnych chwilach z pierwszych sezonów uznanego serialu HBO.
Temat dotyczył ekranowej nagości. Rzeczywiście pierwsze sezony wielokrotnie krytykowane były za nadmierne epatowanie gołymi ciałami, co czasem prowadziło do niemal komicznych efektów.
Teraz dowiadujemy się, że również Emilia Clarke nie była zachwycona liczbą rozbieranych scen ze swoim udziałem.
Podjęłam się tej pracy i gdy czytałam scenariusze, zorientowałam się: „O, tu jest haczyk!”. Jednak jako, że byłam świeżo po szkole aktorskiej, podjęłam się tego, jak każdej innej pracy. Skoro nagość jest w scenariuszu to ewidentnie jest potrzebna. (…) Wszystko będzie spoko - wspomina aktorka.
Clarke pamięta jednak, że była przytłoczona pracą na planie pierwszego sezonu. Co ciekawe - wspomina, że nie wynikało to tylko i wyłącznie z nagości jako takiej, a bardziej z poczucia nieadekwatności i zagubienia na planie.
Czułam, że nie jestem godna, aby czegokolwiek wymagać, o cokolwiek prosić. Czułam, że wszystkie moje emocje są nieadekwatne, że pójdę sobie popłakać do łazienki, a potem wrócę do pracy, zrobimy scenę i wszystko będzie OK.
Aktorka wspomina, że dopiero dzięki pracy z Jasonem Momoą, który wcielał się w Khala Drogo, jej męża, uświadomiła sobie, że może stawiać własne warunki, co do sposobu pokazywania własnego ciała na ekranie. To właśnie Momoa uświadomił jej, że nie jest OK, jeśli nie czuje się swobodnie na planie.
Dzisiaj już dużo lepiej wiem z czym czuję się komfortowo i co jestem gotowa zrobić. Pamiętam też, że miałam na planie kłótnie, w których mówiłam, że: „Prześcieradło zostaje”, a słyszałam w odpowiedzi: „Chyba nie chcesz zawieść swoich fanów”. Odpowiedziałam: „Pierdol się”.
Warto w tym momencie zauważyć, że w pewnym momencie Clarke rzeczywiście postawiła się twórcom serialu, głośno ogłaszając, że nie będzie występować już w nagich scenach w serialu. A przynajmniej w takich, które nie mają bezpośredniego znaczenia dla fabuły. Ta ostatnia uwaga jest ważna, gdyż Emilia Clarke rozebrała się raz jeszcze w serialu, w sezonie 5. Wtedy jednak scena rzeczywiście tego wymagała, a aktorka była w pełni świadoma tego, co robi. Ba! W rozmowach z dziennikarzami chwaliła się nawet, że celowo nie skorzystała z dublerki.
Mowa o scenie, w której Daenerys podpala namiot pełen khalów i wychodzi z niego jako jedyna żywa osoba. Podobnie do tego, jak opuszczała spalony namiot z trzema smokami na ramieniu w serii nr 1.
Clarke zwraca też uwagę, że dziś czasy się zmieniły i sytuacja na planach filmowych wygląda nieco inaczej. Sama też lepiej zna swoje granice i wie, kiedy może pozwolić sobie na sprzeciw. Historia Clarke unaocznia też, że zawsze warto działać w zgodzie z własnym dobrostanem i wymagać godnego traktowania.
Serial „Gra o tron” dostępny jest na platformie streamingowej HBO GO.