REKLAMA

Epic Rap Battles of History - humorystyczno-artystyczna uczta z YouTube

Być może mogliście gdzieś przeczytać moje stanowisko na temat twórczości pojawiającej się na YouTube. Poza nielicznymi wyjątkami, które z czasem Wam na sPlay wypiszę, mam YouTube'a za stek bzdur i marnowanie czasu. Ale nie dziś, dziś przedstawiam dzieło geniuszu. 

Epic Rap Battles of History – humorystyczno-artystyczna uczta z YouTube
REKLAMA
REKLAMA

Epic Rap Battles of History składają się z wszystkiego co uwielbiam. To inteligentny humor z najrozmaitszymi smaczkami i puszczaniem oka do widza. Wyłapuję setki takich pyszności i czasem po nocach budzę się z krzykiem na myśl ile jeszcze fajności zostało tam zawartych, a mnie po prostu zabrakło obycia.

Cała idea opiera się na popularnych w kulturze raperów pojedynkach. Wiecie - dwóch MC's staje naprzeciw siebie na scenie i nawijają fristajlując po kilkadziesiąt sekund, starając się przy tym znieważyć swojego rozmówcę. Może to budzić mieszane uczucia, ale w swojej konwencji to bardzo fajna atrakcja dla fanów rapu.

Twórcy audycji Epic Rap Battles of History postanowili rozwinąć tę formułę. W każdym z odcinków wcielają się w... postaci historyczne. A następnie je ze sobą konfrontują. Czasem bohaterowie są z tej samej bajki, czasem trochę oderwani, ale zawsze połączeni pewnym wspólnym mianownikiem. Mieliśmy już między innymi walkę Adama i Ewy, Obamy i Romneya, Hitlera i Dartha Vadera czy Skrillexa i Mozarta (cykl odkryłem dopiero przy okazji tej ostatniej części, a jako wielki fan filmu "Amadeus" od razu się w nim zakochałem).

Epic Rap Battles of History przygotowywane są z niezwykłą starannością, to nie jest chałupnictwo polskich gwiazd Minecrafta. Autorzy audycji korzystają z profesjonalnego studia, a charakteryzacja jest niezwykle szczegółowa. Dopracowane są również bity, które śmiało można uznać za Muzykę przez duże M. Stworzenie harmonicznej i spójnej dla ucha mieszanki często bardzo odmiennych konwencji nie jest przecież zadaniem takim znowu prostym.

REKLAMA

No i te rymy, te wersy, te punche! Coś wspaniałego. Cykl jest uniwersalny, ponieważ mniej wymagający widzowie cieszą się na charakteryzację i starcie bohaterów z różnego świata oraz zwyczajne "wrzucanie sobie". W każdym z tekstów jest jednak głębia, a sposób ich ukazania to niewątpliwa gratka nawet dla najbardziej wymagającego widza. Nawiązywanie do osobistych problemów Mozarta, Tesli czy Hitlera? Geniusz, którego nie "skuma" pierwszy lepszy widz YouTube'a. Ale to dodatkowo świadczy o klasie produkcji.

Co ciekawe, a co poniekąd potwierdza moją "artystyczną" teorię na temat Epic Rap Battles of History, poza świetnymi teledyskami na YouTube, całość można sobie przesłuchać także na Spotify. Zachęcam, polecam, uwielbiam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA