REKLAMA

"Ex Machina" to nie science-fiction. To rasowy thriller psychologiczny, na który trzeba iść do kina

Niektórzy są przerażeni. Inni nie mogą się doczekać. Wszyscy wiemy, że istnienie sztucznej inteligencji zdolnej do imitowania ludzkiego zachowania to kwestia czasu. Pewnie dlatego tak uwielbiamy filmy pokroju „Łowcy Androidów” czy „Matrixa”, Staramy się czegoś nauczyć. Staramy się coś przewidzieć, wyciągnąć lekcję. „Ex-Machina” pokazuje jednak, że nic nie jest w stanie przygotować nas na to, co wcześniej czy później nadejdzie.

Ex Machina to rasowy thriller psychologiczny - recenzja sPlay
REKLAMA

Jaki to był dobry film! Już dawno żaden obraz nie wywołał we mnie tylu emocji i nie przykuł do ekranu tak silnie co „Ex Machina”. Budowane po mistrzowsku, rosnące napięcie kojarzy mi się z rewelacyjną „Zaginioną Dziewczyną”. Od premiery dzieła Finchera żaden inny film nie zrobił na mnie takiego wrażenia i dopiero „Ex Machina” trafiła mnie prosto w serce, do teraz nie chcąc wyjść z mojej głowy.

REKLAMA

ex machina 7Chociaż „Ex Machina” jest filmem science-fiction, takiego psychologicznego thrillera nie powstydziłby się Ridley Scott.

Tak oto do niezwykle nowoczesnej, oddalonej od cywilizacji placówki trafia Caleb. Bohater znajduje się tutaj na zaproszenie swojego szefa – Nathana. Szybko okazuje się, że rewelacyjne widoki na naturę to nie jedyny punkt wycieczki, jaki Calebowi zafundował jego przełożony. W wypchanym nowymi technologiami ośrodku powstaje niezwykle zaawansowany android. Coś, czego świat jeszcze nie widział. Genialny pracodawca chce, aby to właśnie Caleb był pierwszym człowiekiem, który wejdzie z nim w kontakt.

Co piekielnie istotne, android Ava jest sztuczną inteligencją o wyjątkowo kobiecym zachowaniu. Niezwykle atrakcyjny droid, któremu twarzy i mimiki użyczyła Alicia Vikander, wyprzedza oczekiwania Caleba. Jest znacznie bardziej inteligentny, emocjonalny i ludzki, niż widzowie mogli pierwotnie zakładać. Szybko okazuje się, że Ava potrafi wytworzyć atmosferę i relacje, które jeszcze do wczoraj cały świat, od Uralu po Przylądek Nowej Nadziei, uważał za ludzkie i wyłącznie ludzkie.

ex machina 6

Minuta po minucie gęsty jak smoła klimat zaczął wylewać się z ekranu. Nie dało się od niego uciec, ponieważ narastające napięcie przywiązało mnie niewidzialnymi pasami do kinowego fotela. Pomimo elementów science-fiction „Ex Machina” nie wydaje się ani niesamowita, ani teoretyczna. Powstaje wrażenie, jak gdyby akcja tego filmu miała miejsce tutaj i teraz. W naszym świecie, w naszym czasie i przy użyciu „naszej” technologii. Zapewne właśnie dlatego obraz reżysera Aleksa Garlanda tak bardzo we mnie trafił.

Pierwszymi skrzypcami „Ex Machiny” są niesamowite relacje… nie, już nie mogę napisać „międzyludzkie”.

Pod tym względem film Garlanda to prawdziwe mistrzostwo. Tutaj nie ma ani jednej niepotrzebnej sceny. Ani jednego dialogu, który nie nosiłby ze sobą jakiegoś potężnego ładunku. Każdy kadr jest istotny, natomiast widzowie będą w siódmym niebie odkrywając drobne, pozornie nic nie znaczące wskazówki i smaczki. Wymiany zdań między Calebem i Avą są wręcz magiczne i chłonie się je z olbrzymią uwagą. Już dawno nie byłem w tak cichej, chociaż pełnej widzów sali kinowej. Rewelacja.

Pod względem realizacji „Ex Machina” jest filmem typowo „europejskim”, bardzo surowym i oszczędnym. To jednak olbrzymia zaleta tego obrazu. Film nie potrzebuje wybuchów i scen walk z „Matrixa” oraz futurystycznej wizji świata z „Łowcy Androidów”. Wystarczy mu świetnie rozpisany i realizowany scenariusz, za który również odpowiada Garland. O umiejętność trzymania widzów w napięciu nie musimy się więc obawiać – to właśnie ten człowiek dał przecież światu zaskakująco dobre „28 dni później”.

ex machina 1Oczywiście „Ex Machina” nie jest filmem dla każdego

REKLAMA

Jeżeli nad długie, przygniatające sceny z rasowego dreszczowca przekładacie akcję i wybuchy – trzymajcie się z daleka. To nie „Transformers”, to nie „Matrix”. Napis „science-fiction” w etykiecie tego filmu jest niezwykle mylny. Mamy bowiem do czynienia z kapitalnym, psychologicznym thrillerem. Oczywiście wątki „fiction” się tutaj pojawiają. Są jednak tak ludzkie i naturalne, że ciarki powinny przejść wam po plecach.

Kawał świetnego kina! Długo czekałem, aż „Ex Machina” wejdzie do polskich kin i ani przez chwilę się nie zawiodłem. Jeżeli potraficie docenić świetnie prowadzoną narrację, bardzo dobre dialogi i niebanalny pomysł na opowieść, „Ex-Machina” będzie strzałem w dziesiątkę. Film naprawdę trzeba zobaczyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA