REKLAMA

„Fatamorgana” to nowy thriller Netfliksa z gwiazdą „Domu z papieru”. Sci-fi miesza się tu z kryminalną historią

„Fatamorgana” to hiszpański thriller, który przeniesie nas w czasie i wciągnie w kryminalne śledztwo.  Oceniamy nowy Netflix Original.

fatamorgana netflix opinie thriller sci-fi
REKLAMA
REKLAMA

Jest coś wyjątkowego w hiszpańskim kinie, zwłaszcza w thrillerach czy horrorach, które wodzą widza za nos. „Fatamorgana”, nowy obraz Oriola Paula, autora dobrze przyjętego filmu „Contratiempo”, który także obejrzycie na Netfliksie, trochę przesadnie igra z gatunkiem science-fiction, ale – choć ociera się o momentami absurd – klimatu tej produkcji nie można odmówić. I to właśnie dlatego jestem w stanie „Fatamorganie” wybaczyć pewne potknięcia, bo wciąż – mimo wszystko – tę historię śledzi się z napięciem i zaangażowaniem, będąc ciekawym finału.

Thriller Paula przywodzi na myśl słynny „Efekt motyla”, bo i tu twórca produkcji pokazuje, jak jedno wydarzenie z przeszłości może zmienić bieg całego przyszłego życia wielu osób. I to drastycznie.

Ten motyw pewnej, nawet jeśli nie fizycznej, podróży w czasie, próby wpłynięcia na bieg wydarzeń, która to zwykle próba kończy się tragicznie i pełna jest niebezpieczeństw, widzieliśmy już wielokrotnie (poza wspomnianym „Efektem motyla”, w „Powrocie do przyszłości”, „Mieście beze mnie” czy choćby w „Oszukać przeznaczenie”). Temat wydaje się więc nieco wyświechtany, ale twórcy „Fatamorgany” udaje się od początku widza zainteresować. I o ile w pierwszej części rzeczywiście nieco zaskoczyć, bo rozwiązanie intrygi nie jest tak szybkie, jak początkowo się wydaje, o tyle pod koniec – chcąc podbić emocje do granic zenitu – reżyser plącze się nieco w swoich zeznaniach, a finał przypomina zakończenie typowego wyciskacza łez.

Pomysł na intrygę jest niezły.

Jesteśmy w toku 1989, w dniu zburzenia Muru Berlińskiego. W Hiszpanii mały Nico ogląda doniesienia z środkowo-zachodniej Europy. Nad jego krajem rozciągają się niebezpieczne chmury. Niezwykła burza, która nadciąga, potrwa 72 godziny. Chłopiec ma zostać sam w domu i w tym czasie postanawia zająć się grą na gitarze, którą rejestruje za pomocą kamery. Kiedy jego mama wychodzi do pracy, Nico słyszy awanturę w domu obok. Długo się nie zastanawiając, udaje się sprawdzić, co dzieje się u sąsiadów. Gdy wchodzi do środka, w holu widzi zakrwawioną kobietę leżącą na podłodze. Po schodach, mieszczących się na wprost wejścia, schodzi mężczyzna. W dłoni trzyma nóż ubrudzony krwią. Chłopak przerażony wybiega na ulicę. Wpada pod auto.

fatamorgana netflix recenzja filmu

Jesteśmy w teraźniejszości i zarazem w przyszłości. Młode małżeństwo, David (Álvaro Morte) i Vera (Adriana Ugarte), z kilkuletnią córeczką wprowadza się do nowego domu.

Po chwili orientujemy się, że to ten sam dom, w którym przed kilkudziesięciu laty mieszkał Nico, świadek mrożących krew w żyłach wydarzeń. A nad Hiszpanię po 30 latach ponownie nadciąga burza. Główna bohaterka, Vera, próbując uratować cudze życie – jak się wydaje – zniszczy swe własne. Kobieta będzie musiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości – jeden jej ruch może wpłynąć na przyszłość wielu pokoleń.

„Fatamorgana” opowiada o konsekwencjach, z jakimi musi zmierzyć się matka po stracie dziecka. Ten problem pokazany jest tak naprawdę z dwóch perspektyw, ale na pierwszym planie jest los Very, która zupełnie nieoczekiwanie dostaje od losu nowe życie. I choć pod pewnymi względami mogłaby to odczytywać jako szansę dla siebie, nie jest w stanie wymazać z pamięci swojej przeszłości. Przeszłości, która – przynajmniej w teorii – nie mogła się wydarzyć.

REKLAMA

Reżyser całkiem sprawnie łączy thriller, science-fiction z kryminałem, ale w toku historii, którą śledzimy, ma się wrażenie, że pewne wydarzenia są tylko pretekstowe. Po to by jakoś dotrzeć do finału, a ten satysfakcjonuje tylko połowicznie. Mimo tych wad „Fatamorgana” to niezły film, który przyjemnie się ogląda. Jeśli chcecie dziś wieczorem przedłużyć sobie weekend, odpalcie Netfliksa. A potem, jeśli obraz Paula wam się spodoba, na dokładkę obejrzyjcie „Contratiempo”, thriller z twistem, jakie reżyser, można mieć pewność, uwielbia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA