REKLAMA

Nie tylko Valerian. 7 filmów z absurdalnie ryzykownymi budżetami

Już w przyszłym miesiącu w kinach zadebiutuje film Valerian i Miasto Tysiąca Planet. To najdroższy nieamerykański film w historii, z budżetem 180 mln dolarów. Luc Besson poszedł na całość i… wiele ryzykuje. Ale nie on pierwszy.

Filmy wysokobudżetowe, których koszt trudno uzasadnić
REKLAMA
REKLAMA

Valerian i Miasto Tysiąca Planet prawdopodobnie zarobi na siebie, choć nie było to takie oczywiste. Nigdy wcześniej wydany przez nieamerykańską wytwórnię film nie miał tak dużego budżetu. Jakby tego było mało, film będzie miał mocną konkurencję w kinach. Tego lata nie zabraknie wysokobudżetowych ekranizacji komiksów i innych blockbusterów.

Nie zapominajmy też, że takie budżety zazwyczaj przyznawane są filmom z aktorami z czołówek gazet. Przy całym szacunku do twórczości aktorów takich, jak odgrywający w Valerianie główne role, czyli Dane'a DeHaana i Cary Delevigne, nie jest to ta sama komercyjna liga co Tom Cruise czy Robert Downey Jr. czy inni, mający rzeszę fanów gotowych, by wydać pieniądze na podziwianie kolejnych ról swoich idoli.

Luc Besson nie jest jednak pierwszym, który firmuje swoim nazwiskiem tak ryzykowną produkcję.

Oto TOP 7 filmów z absurdalnie ryzykownymi budżetami

Kleopatra. Rok produkcji: 1963. Budżet: 31 mln dol. (248 mln dol. po uwzględnieniu inflacji)

Film bez wątpienia legendarny. Powstał mimo wielu przeciwności, takich jak zmiana reżysera w trakcie realizacji, dublowanie zdjęć czy ciężkie choroby aktorów odgrywających główne role. To nadal jeden z najdroższych filmów w historii. A przypominam, że to warta ćwierć miliarda dolarów czterogodzinna opowieść o miłości…

Wrota niebios. Rok produkcji: 1980. Budżet: 31 mln dol. (130 mln dol. po uwzględnieniu inflacji)

Michael Cimino wyrobił sobie niesamowitą opinię po Łowcy jeleni, który zdobył wysokie noty wśród krytyków i był komercyjnym sukcesem. Kolejny film tego reżysera to western z Krisem Kristoffersonem i Isabelle Hupper w rolach głównych. Napompowany budżet filmu był jedną z głównych przyczyn upadku finansującej go wytwórni United Artists. Krytycy ocenili go jako „niezły”…

Rocky i Łoś Superktoś. Rok produkcji: 2000. Budżet: 76 mln dol. (110 mln dol. po uwzględnieniu inflacji)

Wytwórnia Universal postanowiła wydać masę pieniędzy na stworzenie filmu animowano-fabularnego z postaciami, które przez większość entuzjastów popkultury zostały już dawno zapomniane. Filmowi nie pomogły nawet gościnne występy Roberta De Niro i Rene Russo. Odniósł spektakularną porażkę finansową, a nikt do końca nie rozumie, dlaczego właściwie zainwestowano w niego tak dużą kwotę.

Dziadek do orzechów. Rok produkcji: 2010. Budżet: 90 mln dol.

„Słuchajcie, zróbmy tak. Nakręćmy filmową adaptację Dziadka do orzechów. Pozbądźmy się jednak wszystkiego, w tym baletu. Tancerzy zastąpmy szczuroludźmi przypominającymi niemieckich nazioli. Wydajmy na to 90 mln dol. Szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”.

Wyspa piratów. Rok produkcji: 1995. Budżet: 98 mln dol. (157 mln dol. po uwzględnieniu inflacji)

Pamiętacie wytwórnię Carolco Pictures? Być może istniałaby dalej, gdyby nie zdecydowała się na sfinansowanie tej największej w historii finansowej porażki kina (jest nawet wpis w Księdze Guinessa!). Film nie przyciągnął do kin prawie nikogo, mało kto też dziś o nim pamięta. Choć jego realizacja kosztowała absurdalne pieniądze.

Pluto Nash. Rok produkcji: 2002. Budżet: 100 mln dol.

Nie wiem, co myśleli producenci tego filmu. Że można zrobić prostacką komedię, dać budżet którego nie powstydziłyby się nowe Gwiezdne wojny i usprawiedliwić to wszystko zatrudnieniem gasnącej gwiazdy w formie Eddie’ego Murphy’ego? Film był fatalny, również pod względem technicznym. Nikt nie jest pewien, dlaczego właściwie powstał.

Bitwa o Ziemię. Rok produkcji: 2000. Budżet: 103 mln dol. (146 mln dol. po uwzględnieniu inflacji)

REKLAMA

Nie jestem pewien, w jaki sposób Kościół Scjentologiczny myślał, że to jakoś się uda i że tak mizerny film może na siebie zarobić. Zwłaszcza, że wydanej na niego fortuny nie widać w samym filmie, technicznie co najwyżej poprawnym. No i ten John Travolta…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA