Po dziwnym, zmiennym i niezwykle nierównym czwartym sezonie „Arrow” moje oczekiwania względem produkcji CW o super-bohaterach znacząco zmalały. W ogromnym stopniu przyczynił się do tego świetny „Daredevil” z konkurencyjnego obozu Marvela. Na świeżo po finale „The Flash” jestem więc bardzo pozytywnie zaskoczony.
Ależ dobre było to zakończenie pierwszego sezonu! Chociaż 23 odcinek pod tytułem „Fast Enough” generuje znacznie więcej pytań niż odpowiedzi, jestem niesamowicie usatysfakcjonowany. Jakość wykonania przyćmiła moje oczekiwania, natomiast producentom udało się osiągnąć zamierzony efekt – chce się więcej. Oto, dlaczego finał „The Flash” tak bardzo przypadł mi do gustu:
-
To jeszcze serial telewizyjny, czy już Avengersi?
Finał „The Flash” nie był wypełniony nieustanną akcją. Jednak tam, gdzie pojawiały się sceny wymagające efektów komputerowych, te zostały zrealizowane na naprawdę dobrym, wręcz epickim poziomie. Miasto pożerane przez czarną dziurę, walące się wieżowce i główny bohater skaczący od jednej wirującej w powietrzu platformy do drugiej – rewelacja.
Oglądając 23 odcinek serialu momentami czułem, jak gdybym był w kinowej sali, widząc urywki z nadchodzącego „Batman v Superman” czy kolejnych „Avengersów”. Bardzo pozytywnie nastraja to przed kolejną serią produkowaną dla DC przez stację CW, to jest „Legends of Tomorrow”.
-
Prawie jak dramat
„Fast Enough” uginało się pod wpływem przelanych łez. Ku mojemu zdziwieniu dosyć zabawny, skierowany w stronę młodszych odbiorców serial doskonale zagrał na emocjonalnych strunach widzów. Oczywiście „The Flash” nie jest, nie był i nigdy nie będzie żadnym dramatem. Mimo tego silne emocje towarzyszące bohaterom i udzielające się widzom były ciekawą odmianą od zaskakująco nijakiego pod tym względem, czwartego sezonu „Arrow”.
Barry, Joe, ojciec głównego bohatera, jego matka… nawet irytująca w większości epizodów Iris – wszyscy stanęli na wysokości zadania, udając przed kamerą naprawdę silne emocje. Dzięki temu finał oglądało się z jeszcze większą przyjemnością, kibicując herosom, niżeli mając ich w głębokim poważaniu (tak, znowu piję do „Arrow”).
-
Wspaniałe perspektywy na przyszłość
Jak napisałem we wstępie, „Fash Enough” pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Producenci pozostawili sobie mnóstwo furtek i możliwości. Już sam bieg Flasha przez czasoprzestrzenny tunel wypełniony wizjami z przyszłości i przeszłości to temat na kilka ciekawych, zróżnicowanych sezonów telewizyjnej produkcji!
Podróże w czasie, alternatywne rzeczywistości – to wszystko temat potraktowany przez twórców „The Flash” w sposób ciekawy, ale jednak bardzo po macoszemu. Mniejsza odpowiedzialność daje producentom większe pole do popisu i już nie mogę się doczekać, w jakim kierunku pójdą dalej.
Cisco zostanie superbohaterem? Co stanie się z Caitlin? Gdzie trafi Flash? Czy wszystkie śmierci wyrządzone przez głównego złego zostaną „anulowane”? Możliwości jest całe mnóstwo, natomiast stacja CW pokazuje takimi inicjatywami jak „Legends of Tomorrow”, że ma większy, spójny plan na całe telewizyjne uniwersum.