Nie wierzyłem w to przed premierą i szczerze mówiąc po seansie nadal nie do końca potrafię w to uwierzyć, ale pierwszy odcinek drugiego sezonu "Fargo" wskazuje na to, że doskonały serial stał się jeszcze lepszy.
Nowe "Fargo" to inni bohaterowie, inna obsada i inna historia - jedynym bezpośrednim łącznikiem pomiędzy pierwszym a drugim sezonem jest postać Lou Solverson, która pojawia się w obu seriach. Skąd my to znamy? Na przykład z "Detektywa", który poszedł tą samą drogą. Choć osobiście oceniam drugą serię produkcji HBO całkiem pozytywnie, nie ma się co łudzić - jest ona wyraźnie słabsza od genialnej "jedynki". I byłem przekonany, że identycznie będzie z "Fargo".
Tymczasem twórcy tego serialu nie tyle nawet mile mnie zaskoczyli, co wręcz zaszokowali. Zdaję sobie sprawę, że zachwyty po obejrzeniu jednego tylko odcinka są przedwczesne, ale jeśli kolejne utrzymają poziom pilota, to nowy sezon ma wszelkie szanse by dorównać, a nawet okazać się dziełem po prostu lepszym od pierwszego. A chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że poprzeczka zawieszona jest wysoko. Bardzo wysoko.
Jest zima, rok 1979, Ronald Reagan zabiega o poparcie swojej partii w zbliżających się wyborach prezydenckich. W niewielkim miasteczku Luverne w Minnesocie wielka polityka nie jest jednak najczęściej poruszanym w rozmowach tematem. Tu życie toczy się swoim tempem. Peggy Blomquist marzy o karierze i wielkim świecie, tymczasem jej mąż, Jesse Plemons, wolałby kupić miejscową rzeźnię i dorobić się gromadki dzieci. Realizację swoich planów, Peggy i Jesse muszą jednak odłożyć na później, bowiem na ich drodze staje członek przestępczej rodziny Gerhardów z Fargo, odpowiedzialny za masakrę w pobliskim barze Waffle Hut. Śledztwo w sprawie potrójnego morderstwa prowadzą Lou Solverson, weteran z Wietnamu, obecnie policjant stanowy, oraz jego teść, szeryf Hank Larsson.
Chociaż w drugim "Fargo" zmieniło się niemal wszystko - włączając w to m. in. element tak istotny, jak lata, w których rozgrywa się akcja: różnica to niemal trzy dekady - to jednocześnie w pewnym sensie wszystko też pozostało po staremu.
Bo choć inne są szczegóły, to najważniejsze, filarowe elementy pozostały niezmodyfikowane. Mamy tu ten sam niezwykły klimat, z jednej strony dość mroczny, choć zaskakująco subtelny i finezyjny, a z drugiej nieco komediowy, ten sam sposób konstrukcji postaci i tę samą metodę narracji; historię, w którą bohaterowie wikłają się przypadkiem, stawiającą ich w zupełnie nowym, nieznanym położeniu i która - niezależnie od tego, jak się rozwinie - na zawsze zmieni ich życia.
A do tego - rewelacyjną obsadę (Kirsten Dunst, Jesse Plemons, Patrick Wilson, Ted Danson, Bruce Campbell), znakomitą scenografię, świetną oprawę muzyczną i, rzecz jasna, fajne smaczki. Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, ale konkluzja jest już chyba wystarczająco czytelna: drugi sezon "Fargo" to serial, którego nie wolno przegapić.