Britney Spears już od 13 lat jest kontrolowana przez ojca. Teraz błaga sąd o wyzwolenie spod kurateli
Trwa akcja #FreeBritney. Minęło już 13 lat od kiedy ikona muzyki pop, Britney Spears, została poddana kurateli. To jej ojciec sprawuje pełną kontrolę nad całym życiem i finansami gwiazdy. Teraz wokalistka chce odzyskać wolność i pozwać swoją rodzinę, która podobno ją wykorzystuje.
Britney Spears stanęła przed sądem w Los Angeles, gdzie publicznie zeznawała w sprawie swojej kurateli. W 2008 jej ojciec, Jamie Spears, uzyskał pełną kontrolę nad wszystkimi aspektami życia artystki. Jednym z tych aspektów był, rzecz jasna, jej majątek, szacowany wówczas na jakieś 60 mln dolarów. Prawnik Jamiego wywalczył kuratelę w związku z problemami natury psychicznej, z którymi zmagała się córka jego klienta.
Jak wskazują raporty sądowe, które pozyskał „New York Times”, Britney już od wielu lat stara się wywalczyć wolność. Jednak teraz wydaje się już całkiem zdesperowana. 39-letnia gwiazda muzyki pop przez blisko 20 minut prosiła o zakończenie przeciągającej się kurateli, podkreślając, że czuje się zastraszona, ignorowana i samotna.
Britney Spears twierdzi, że jest najzwyczajniej w świecie wykorzystywana przez własną rodzinę.
W emocjonalnym oświadczeniu wyznała, że jest pozbawiona prywatności, przygnębiona, cierpi na bezsenność i codziennie płacze. Chciałaby też mieć kolejne dziecko, ale wbrew własnej woli zmuszana jest do stosowania środków antykoncepcyjnych, zażywania kolejnych lekarstw, w tym litu (powszechnie stosowanego na chorobę afektywną dwubiegunową, którego nie chciała już przyjmować i przez który czuła się otępiała i nie była w stanie odbyć normalnej rozmowy). Podobno nie może też wziąć ślubu ze swoim chłopakiem czy samodzielnie odwiedzić ginekologa. Do pracy bywała wręcz zmuszana, nawet w przypadku złego stanu zdrowia (w sieci można znaleźć nagranie, na którym na scenie oświadcza, że ma blisko 40 stopni temperatury i kręci jej się w głowie). Rodzina nie udzielała jej żadnej realnej pomocy. Co więcej, Britney nie mogła nawet wybrać sobie prawnika, który reprezentowałby ją przed sądem i pomógł w tej sprawie. „Chcę tylko odzyskać moje życie” — powiedziała pod koniec.
Sędzia Sądu Najwyższego w Los Angeles, Brenda Penny, podziękowała Spears „za jej odważne słowa”, ale ostatecznie nie wydała żadnego orzeczenia. Niestety, trochę to wszystko potrwa. Wokalistkę czeka najpewniej długi proces, zanim podjęta zostanie jakakolwiek decyzja. Ostatni raz piosenkarka rozmawiała z sędzią w maju 2019 na zamkniętym posiedzeniu; jej zeznania były wówczas utajnione.
Prawnik Andrew Waller zrzekł się kurateli w marcu 2019 roku i od tego czasu ojciec jest jedynym zarządcą majątku z pełnym prawem do wpływania na decyzje związane z jej prywatnym życiem. W sierpniu 2020 piosenkarka złożyła wniosek o zmianę w zasadach sprawowaniu kurateli: zależało jej, by ojciec nie mógł zarządzać finansami. Wolałaby zobaczyć w tej roli kogoś, kogo sama wyznaczy, np. specjalistkę od opieki, Jodi Montgomery. Jednak sąd odrzucił jej wnioski.
Oczywiście prawnik ojca utrzymuje, że Jamie jest bardzo zaniepokojony zarzutami córki i działa wyłącznie w jej interesie i dla jej dobra.
Przedstawiciel w oświadczeniu zaznaczył, iż ojcu jest „bardzo przykro, że jego córka tak bardzo cierpi i że ją kocha”. Kolejne przesłuchanie Britney Spears odbędzie się 14 lipca. Warto zwrócić uwagę, że w obecnej sytuacji i w razie wątpliwości co do kondycji psychicznej wokalistki, która jednak czuje się przez swoją rodzinę ewidentnie wykorzystywana i skrajnie ograniczana, wystarczyłoby przenieść prawo do nadzoru na osobę, która wyda się zadowalająca obu stronom.
Tymczasem fani piosenkarki od lat kwestionują etyczność i legalność tego ubezwłasnowolnienia. Trwa kampania #FreeBritney, a w mediach społecznościowych po stronie wokalistki opowiadają się kolejne gwiazdy (m.in. Cher, Mariah Carey, Rose McGowan czy Justin Timberlake, któremu jakiś czas temu dostało się w związku z filmem pod tytułem „Framing Britney Spears”).
Britney zasugerowała też, że planuje pozwać własną rodzinę:
Wszystko, czego chcę, to mieć dostęp do własnych pieniędzy. Chciałabym, żeby to wreszcie się skończyło, a mój chłopak mógł mnie wozić w jego własnym samochodzie. I szczerze… chcę mieć możliwość pozwania własnej rodziny. Nie zrobiłam absolutnie nic, co usprawiedliwiałoby takie traktowanie. Zmuszanie mnie do tego, czego nie chcę, nie jest w porządku. Ta kuratela, to, czego doświadczyłam, nosi znamiona przemocy. Są tysiące podobnych spraw… (...) Trzeba tym ludziom przypomnieć, że pracują dla mnie.
– wyznała Britney Spears w poruszającym oświadczeniu.