Westerny nie powstają już tak często jak kiedyś. Wystarczy, by nowa pozycja z tego gatunku była tylko przyzwoita, by budzić emocje wśród fanów. Godless oferuje więcej. Wiele, wiele więcej.
OCENA
Nie do końca rozumiem, czemu western jako gatunek niemalże zniknął. Może skończyły się pomysły? Może już wszystkie interesujące historie dające się umieścić w tym okresie i czasie zostały już opowiedziane? Tak sobie to zazwyczaj tłumaczę, gdy zatęsknię za pustkowiami dzikiego zachodu, Indianami i samotnymi jeźdźcami podróżującymi przez prerie. A potem pojawia się takie Godless udowadniając, że to wierutna bzdura. I że są jeszcze świetne pomysły na dobry film lub serial w tym gatunku.
Przy czym chciałbym tu podkreślić, że to właśnie ten gatunek. Godless w żaden sposób nie bawi się formą. Nie ma tu przesadnej poetyki, mówienia wierszem czy piosenką, cyborgów czy innych wymysłów twórców szukających nowych sposobów na opowiedzenie swoich historii. Godless to tak klasyczny western, jak to tylko możliwe. Efekt jest cholernie satysfakcjonujący.
W westernie najważniejsza jest historia. Godless tu nas nie rozczarowuje.
Serial opowiada historię Roya Goode’a (w tej roli Jack O’Conell), młodego człowieka opuszczonego przez swojego starszego brata, gdy był jeszcze dzieckiem. Goode trafia pod opiekę bandyty Franka Griffina (Jeff Daniels), który uczy go jak przetrwać na tytułowym bezbożnym Zachodzie lat osiemdziesiątych XIX wieku.
Goode nie ma jednak duszy bandyty, więc w końcu decyduje się porzucić swojego wybawcę. Ucieka wraz ze zrabowanym majątkiem Griffina. Mając na karku swojego byłego, nazwijmy to, mentora i jego bandę liczącą 30 watażków, ucieka aż do Nowego Meksyku. Trafia na ranczo należące do owdowiałej Alice Fletcher (Michelle Dockery) i jej syna Truckee’ego (Samuel Marty), na którym mieszka też stara Indianka (Tantoo Cardinal).
Serial składa się z kilku osobnych historii, bardzo zgrabnie prowadzonych, a kolejne odcinki łączone są przez reminiscencje przeszłości Goode’a. Poznajemy historię naszego bohatera, jego traumy z przeszłości i motywacje stojące za jego dalszymi planami. Urzeka również miejsce akcji, a więc miasteczko składające się – po katastrofie w kopalni, która pochłonęła wiele żyć – w większości z kobiet. Drugoplanowe postacie, a więc mieszkańcy tego miasteczka, są równie ciekawi, co główni bohaterowie.
Najważniejszym wątkiem serialu wydaje się jednak być obsesja Griffina na punkcie Goode’a, która nie pozwala mu spać spokojnie. Bandyta wyraźnie nie spocznie, dopóki nie odnajdzie swojego byłego podopiecznego. Niezupełnie z uwagi na skradziony majątek, ale… tu nie będę psuł wam przyjemności, sami się przekonacie bez mojego spoilowania.
Nie ma historii bez odpowiedniej narracji.
Ale i tu serialowi trudno cokolwiek zarzucić. Osoby, które lubią szybką akcję i szybki montaż, mogą się nieco nudzić. Mi jednak bardzo przypadł do gustu to, jak starannie i niespiesznie jesteśmy wprowadzani w kolejne zawiłości przedstawionego w serialu świata. Nigdy, przenigdy nie stwierdzę, że Godless ma dłużyzny. Zrozumiem jednak cudzą, odmienną opinię.
Wspomniane postacie są tu kluczowe. Nie tylko dzięki bezbłędnemu scenariuszowi, klimacie tła budowanym przez świetną scenografię, ujęcia i kostiumy, ale też dzięki samym aktorom. Jeff Daniels powinien zostać obsypany nagrodami za swoją rolę. Choć w zasadzie wszyscy aktorzy zasługują na mniejsze bądź większe wyróżnienie.
Godless to pozycja obowiązkowa. Nie tylko dla fanów gatunku.
W tym serialu wszystko po prostu zostało zrobione jak należy. Bardzo dobra fabuła, pasująca do gatunku? Jest. Scenariusz, montaż i narracja? Dokładnie takie, jak trzeba. Zdjęcia, kostiumy, scenografia? Bezbłędne. Aktorzy? Pierwsza klasa. Szkoda tylko, że to mini serial. Po obejrzeniu pierwszego odcinka szybko będziecie chcieli zobaczyć kolejny. I kolejny. I jeszcze jeden. I szybko te odcinki się wam skończą.
Konserwatyści będą narzekać, że w westernach kobiety nie grały tak istotnych ról i to tak licznie. Proszę, nie słuchajcie ich. Nie tylko jest to uzasadnione fabularnie, ale również i klimatem Godless można przyrównać do wielu klasycznych westernowych produkcji. Wszystko tu jest dokładnie takie, jakie być powinno. Chce się więcej.