REKLAMA

Wszystko, czego dotyka Matthew McConaughey, zamienia się w złoto. Gold - recenzja Spider's Web

Gold nie jest filmem łatwym, nie zainteresuje też każdego. Warto jednak dać mu szansę. Bo historię, którą ma do przekazania, opowiada w bardzo inteligentny i wyważony sposób.

Gold recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Widziałem recenzje filmu Gold zanim poszedłem na przedpremierowy pokaz do kina. Dzieło to bowiem pojawia się z opóźnieniem w Europie względem reszty świata. I cóż, te były miażdżące. Od „kiepski” do „średni”. Zupełnie tego nie rozumiem. Bowiem ja wyszedłem z kina zafascynowany. Fakt, nie zachwycony. Ale film był na tyle dobry, by zaintrygować mnie historią, którą opowiada od początku do końca.

A ta historia jest oparta na faktycznych wydarzeniach. A konkretniej jest o jednej z ostatnich „gorączek złota” i gigantycznym przekręcie, w którym uczestniczyli John Felderhof i Michael de Guzman, związani z rzekomymi gigantycznymi złożami złota w Indonezji.

Autorzy Gold niespecjalnie jednak przejmowali się faktami.

Film, częściowo z przyczyn prawnych, a częściowo też z chęci ubarwienia wydarzeń fantazjami scenarzysty, dopisuje wiele do historii, która miała miejsce w rzeczywistości. Nawet nazwiska głównych bohaterów zostały zmienione. John Felderhof w filmie nazywa się Kenny Wells, a de Guzman stał się Michaelem Acostą.

Podstawowe założenia historii jednak się zgadzają, a całość w ciekawy i fascynujący sposób wprowadza nas w świat finansjery ciut innego rodzaju, niż to co widzieliśmy w The Big Short czy w Wilku z Wall Street. Główni bohaterowie to nie cherlawi panowie w garniturkach starający się kantować na akcjach. To podróżnicy, śmiałkowie, którzy by odnaleźć cenne złoża są gotowi ryzykować życiem w tropikalnej dżungli. I to ich film zestawia w walce z garniturami z Wall Street.

Całość wypada bardzo przekonująco, a McConaughey tworzy rewelacyjną kreację Wellsa. Nie polubicie tej postaci, przynajmniej nie na początku. To łysiejący, szczurkowaty choleryk o prostej filozofii życiowej i wybuchowym temperamencie. Bardzo szybko przestajemy zauważać autora, skupiając się na postaci. Reszta obsady wypada równie świetnie.

Właściwie nie wiem, do czego się przyczepić, recenzując film Gold.

Na pewno, z urzędu, można mieć pretensje o zbyt luźne (nie mylić z luzackim) podejście do tematu. Trudno jednak powiedzieć, czy to filmowi szkodzi, czy też jego ubarwienie było niezbędne, bo prawdziwa historia była zbyt nudna.

Film jest jednak bardzo dobrze prowadzony, ma (dla nieznających tej historii) ciekawe i niespodziewane zwroty akcji, jest dobrze zrealizowany od strony technicznej, a aktorsko wręcz wymiata.

REKLAMA

Może recenzenci wystawiający niepochlebne oceny spodziewali się kolejnego dzieła o imprezach i szaleństwie bogaczy, jak w przypadku obsypanego nagrodami Wilka z Wall Street a wyszli rozczarowani otrzymawszy opowieść zupełnie innego rodzaju? Tego wiedzieć nie mogę.

Wiem jednak, że nie żałuję tych dwóch godzin spędzonych w kinie. Gold dostarczył mi ciekawą historię w dobrej oprawie. A to zdecydowanie wpisuje się w definicję dobrego filmu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA