REKLAMA

Wino, kobiety i śpiew. „Gorzkie wino” od Netfliksa to nie są „Druhny” 20 lat później – recenzja

Reżyserski debiut znanej aktorki komediowej Amy Poehler to ciepła, ale też dość zachowawcza i w gruncie rzeczy... nudna komedia z masą refleksji na temat życia i przemijania.

gorzkie wino recenzja netflix
REKLAMA
REKLAMA

Przyznam, że aż trudno mi uwierzyć, że „Gorzkie wino”, napakowane komediowym aktorkami z rodowodem z Saturday Night Live, okazało się być tak powolnym (tempo ma ślamazarne) i mało zabawnym filmem.

Oprócz samej Amy Poehler w „Gorzkim winie” zobaczymy Mayę Rudolph, Rachel Dratch, Paulę Pell, Emily Spivey i Anę Gasteyer. Na drugim planie pojawia się też Tina Fey. Dla ludzi wychowanych na SNL są one komediowym odpowiednikiem Avengersów.

Fabuła opowiada o granych przez nie dojrzałych kobietach, które z okazji 50. urodzin swojej koleżanki postanawiają wybrać się razem do doliny Napa, kalifornijskiej krainy wina. Na miejscu przyjdzie im się bawić w miejscowych knajpach, wspominać stare czasy, zwiedzać malowniczą okolicę oraz rozmyślać nad dotychczasowym i przyszłym życiem.

Brzmi całkiem przyjemnie. I w kategorii filmów do oglądania dla poprawy humoru „Gorzkie wino” radzi sobie niezgorzej. O ile nie planujecie znacznie zaangażować się w opowiadaną historię oraz nie oczekujecie wielkich emocji.

To kolejny już film Netfliksa, który można sobie puścić w tle innych czynności i zerkać co jakiś czas bez obawy, że wiele się przegapiło.

Poehler jako reżyserka ma problem z budowaniem scen, które miałyby większe znaczenie, jak i również z prowadzeniem aktorów oraz złapaniem dobrego tempa. Większość scen jest przegadana, niepotrzebnie rozciągnięta w czasie, a dialogi dość czerstwe, banalne i (o dziwo) mało zabawne. Jak na film powstały rękami gwiazd i scenarzystów gagów z SNL „Gorzkie wino” wydaje się mocno niedopracowane pod kątem skryptu. Panie rozmawiają ze sobą na „życiowe” tematy, ale nie ma w nich ani krzty literackiej i komediowej finezji czy świeżości, jest za to cała masa wtórnych i przestarzałych dowcipów, parę nieudanych nawiązań do popkultury oraz kompletnie położone gagi sytuacyjne.

gorzkie wino netflix

Jeśli więc oczekiwaliście szalonej i bawiącej do łez dojrzalszej odpowiedzi na „Druhny” to srogo się zawiedziecie. Humor jest w „Gorzkim winie” bardzo przytemperowany, tak jakby były to szkice dowcipów, które ktoś zapomniał dopracować.

Już same bohaterki wypadają blado. Poehler gra przemiłą i trochę irytującą kobietę, która szuka w tej wyprawie przestrzeni do tego, by znowu czuć się potrzebną, przez co kontroluje właściwie cały aspekt wycieczki. Spisała nawet dla wszystkich koleżanek rozkład jazdy odnośnie aktywności na wyjeździe, obliczony co do minuty. Jedna z pań jest lesbijką, jeszcze inna pracoholiczką, która nie może przeżyć bez napisania maili i deadline’ów. Kino komediowe ( i nie tylko) widziało już masę tego typu postaci. O wiele lepiej i zgrabniej napisanych. W dodatku aktorki są jakoś przedziwnie anemiczne i nie potrafią z pełnym przekonaniem wypowiadać swoich kwestii.

gorzkie wino film 2019

Niby ogląda się to wszystko bez bólu, wspomniane wcześniej powolne tempo może być dla niektórych widzów przyjemnie kojące, a widoki na dolinę Napa chwilami są naprawdę przepiękne.

REKLAMA

Ale „Gorzkiemu winu” ewidentnie zabrakło solidnego nadzienia. Film ten zdaje się jechać na oparach luźno zarysowanego pomysłu.

„Gorzkie wino” rozczarowuje na pełnej linii. Elementy komediowe są tu zwyczajnie nijakie, a dramaturgia z kolei jest rozwodniona do poziomu przeciętnego odcinka opery mydlanej. Jeśli szukacie filmu o podobnej tematyce, który będzie przyjemny w obyciu, a jednocześnie naprawdę dobrze napisany i sfilmowany, znakomicie zagrany oraz uraczy was podobnymi widokami to szczerze polecam „Bezdroża”. „Gorzkie wino” sobie darujcie, wprawdzie lekkostrawne, ale ze słabej winiarni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA