Bitwa bękartów to pikuś. Finałowy sezon Gry o tron zaskoczy widzów sceną batalistyczną, jakiej jeszcze nie było
Przed debiutem każdego kolejnego sezonu Gry o tron twórcy zapewniają, że wszystkiego będzie więcej, że będzie bardziej intensywnie, tak, jak nigdy do tej pory. Cóż, takie wymogi przedpremierowej promocji, ale twórcom należy też oddać, że wywiązują się ze złożonych obietnic. Nauczeni doświadczeniem możemy liczyć na to, że finałowy sezon Gry o tron będzie mógł się pochwalić prawdziwym rozmachem.
Jeszcze w kwietniu 2018 Jonathan Quinlan, asystent reżysera na planie serialu, pisał o tym, że bitewna sekwencja z finałowego sezonu wymagała 55 dni zdjęciowych. Jak informował wymagało to przebywania w zimnie, deszczu, śniegu, błocie i owczych odchodach w Toome i Magheramorne w Irlandii Północnej, gdzie zawędrował plan.
Swoje trzy grosze do budowania napięcia przed ostatnim sezonem serialu i zawartą w nim sekwencją batalistyczną dorzucili także inni zaangażowani w jej powstawanie.
Peter Dinklage obiecuje podwyższony poziom brutalności.
A to już coś, jeżeli mówimy o tym w kontekście Gry o tron. Aktor wcielający się w Tyriona Lannistera w wypowiedzi cytowanej przez Entertainment Weekly dodał także, że przy scenie z 8. sezonu, Bitwa bękartów jawi się jako park rozrywki.
Coś w tym może być, skoro słynna sekwencja z 6. serii serialu HBO wymagała 25 dni zdjęciowych. Tym razem, jak było wspomniane, konieczne było 55 dni, ale tyle zajęło kręcenie w plenerze. Następnie reżyser, Miguel Sapochnik, ten sam, który nakręcił Bitwę bękartów, przeniósł się ze swoją pracą do studia, gdzie kontynuował zdjęcia przez kolejne kilka tygodni.
Na polu bitwy będziemy obserwować wiele kluczowych postaci.
To zaś wymaga przestrzeni. Z tego względu rozbudowano plan wokół Winterfell, powiększając dziedziniec i dodając nowe przestrzenie w zamku i poza nim. Rodowy zamek Starków upodobniono do fortecy. Tak o bitwie mówi Bryan Cogman, producent wykonawczy:
Co zaś o przełomowej walce ma do powiedzenia David Benioff, showrunner Gry o tron?