Reżyserski debiut wybitnego scenarzysty, Aarona Sorkina, to świetny film zaglądający za kulisy wielkiego świata i jeszcze większych pieniędzy z kapitalną Jessica Chastain w roli głównej.
OCENA
"Gra o wszystko" oparta jest na prawdziwych wydarzeniach oraz książce, które je opisują. Opowiada niezwykłą historię Molly Bloom, która po nieudanej karierze narciarskiej znalazła dla siebie miejsce w świecie nielegalnych rozgrywek pokera.
Z początku pełniła tylko rolę "recepcjonistki", poznając tajniki tej specyficznej rzeczywistości i budując sobie sieć kontaktów. Następnie sama rozkręciła swój własny pokerowy klub, w którym bywała śmietanka wyższych sfer amerykańskiego przemysłu rozrywkowego i półświatka.
Film, podobnie jak i książka, nie zdradza oczywiście konkretnych nazwisk osób, jakie brały udział w całym przedsięwzięciu. Jednak z licznych przekazów medialnych wiemy, że jednym z pierwszych aktorów, który zasiadł przy stole pokerowym był Tobey Maguire.
On sprowadził za sobą swojego przyjaciela, Leonardo DiCaprio, który z kolei przyciągnął inne sławy, takie jak Ben Affleck. W filmie Sorkina wymieszano te trzy gwiazdy w jedną postać, Gracza X, w którego wciela się… Michael Cera.
Co do innych znanych aktorów i reżyserów możemy się jedynie pobawić w zgadywankę na podstawie tego jak ich wygląd, sposób ubioru bądź zachowanie pokazał w "Grze o wszystko" reżyser.
Film przede wszystkim, poza kapitalnym tempem i mistrzowsko napisanymi dialogami, którymi postaci strzelają niczym pociskami z karabinu, zachwyca od strony aktorskiej.
"Gra o wszystko" to fantastyczny popis gry Jessiki Chastain.
Jej ekranowa charyzma i elokwencja (którymi oczywiście odznaczała się także prawdziwa Molly Bloom), po prostu magnetyzują i sprawiają, że film ten ogląda się z zapartym tchem.
Bloom jest przy tym postacią złożoną i ciekawą. Ma za sobą sportową przeszłość, załamanie kariery, do tego całe życie musiała zmagać się z wyższością mężczyzn wokół niej. Począwszy od braci, którzy byli lepsi w sporcie i nauce, na wymagającym od niej wiele ojcu (w tej roli Kevin Costner) kończąc.
To w ogóle serce całej historii. "Gra o wszystko" to opowieść o ambitnej kobiecie, która próbuje się odnaleźć w męskim świecie.
Styka się z nim zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. To uniwersum pieniędzy, władzy, hazardu, adrenaliny. Molly wie, że to nie jej bajka, że nie stworzy nic nowego, więc stara się jak najlepiej grać wedle wyznaczonych reguł, tak by ugrać z tego jak najwięcej dla siebie.
Sorkin wybornie snuje przed nami tę historię, huśtając się pomiędzy różnymi sferami czasowymi z życia Molly - czasy sportowe, pierwsze kroki i sukcesy w branży pokerowej oraz wydarzenia późniejsze, kiedy to nasza bohaterka została oskarżona o nielegalną działalność i zgłasza się do najlepszego adwokata w mieście (w tej roli Idris Elba).
Wspomniane wcześniej dialogi są istną słowną ekwilibrystyką. Cięte riposty, fascynujące dyskusje, mocne puenty, inteligentne i chwilami zabawne wymiany zdań. Słucha i ogląda się to niemalże jak werbalną wersję kina akcji.
Czy jest to damska wersja "Wilka z Wall Street"? Nie do końca. Sorkin ewidentnie inspiruje się filmem Scorsese, jeśli chodzi o montaż, prowadzenie kamery i ogólne tempo całości. Jednak mimo wszystko jego film jest bardziej stonowany, nie daje aż takiej karuzeli emocji i nie jest aż taką jazdą po bandzie.
Jeśli też liczycie na jakieś mięsko w postaci tajemnic zza kulis Hollywood, to możecie się rozczarować.
Koniec końców, "Gra o wszystko" to, tylko albo aż, solidne kino, z fantastyczną rolą Chastain, i tak naprawdę głównie dla jej kreacji warto go obejrzeć już teraz w kinie.