„Greyson: Earth One” – fani kręcą cały sezon serialu o pomocniku Batmana. Jest niesamowity
Ciężko doliczyć się wszystkich partnerów, z którymi Batman próbował okiełznać mroczną naturę Gotham. Tym najbardziej wyrazistym jest bez wątpienia Richard Grayson – pierwszy człowiek który założył kostium Robina. Mężczyzna z czasem stał się herosem Nightwingiem, o którym opowiada fanowska, internetowa produkcja „Greyson: Earth One”.
Na sPlay regularnie informujemy o ciekawych, amatorskich i krótkometrażowych produkcjach, które można zobaczyć w sieci. Co innego jednak kilkuminutowy materiał filmowy, co innego cały sezon serialu, który powstał tylko i wyłącznie z inicjatywy fanów komiksów DC. To niesamowite, że dopiero teraz odkrywam coś takiego jak „Greyson: Earth One”.
Produkcja „Greyson: Earth One” ma składać się z sześciu odcinków. Każdy z nich trwa po kilkanaście minut.
Twórcy serialu nie wzięli komiksowej historii i nie odtworzyli jej w skali jeden do jednego. W świecie „Greyson: Earth One” młody mężczyzna nie trafia pod nietoperze skrzydła miliardera Bruce’a Wayne’a. Nie ma tutaj wesołego Robina biegającego w chłopięcych spodenkach. Buntownik Richard Grayson wychowuje się na brudnych i niebezpiecznych ulicach Gotham, codziennie walcząc o przetrwanie.
W takich warunkach główny bohater bardzo szybko poznaje kryminalne środowisko skąpanego w wiecznym deszczu miasta. To właśnie przestępcy i narkomani kształtują charakter Graysona. Czy ten ostatecznie stanie się złodziejem doskonałym? Mordercą? Może bohaterem, jak zostało to pokazane na kartach popularnych komiksów? Aby poznać odpowiedzi na te pytania trzeba zagłębić się w sam serial.
Co niesamowite, pierwszy epizod „Greyson: Earth One” powstał jeszcze w 2013 roku.
Naprawdę żałuję, że dopiero teraz mam okazję zapoznać się z tą produkcją. Kilka tygodni temu pisałem, że rzadko kiedy internetowe, amatorskie seriale robią na mnie olbrzymie wrażenie. „Greyson: Earth One” bez dwóch zdań do takich należy. Oddolnie zrealizowany i sfinansowany serial to nie tylko arcy-ciekawy, bawiący się formami pomysł, ale również bardzo dobre wykonanie.
Spodobała mi się zwłaszcza kreacja postaci. Główny bohater nie posiada efektownego stroju i maski. Walczy jak każdy uliczny wojownik. Jest szary, nie irytuje i z przyjemnością się go ogląda. Duże wrażenie robi również dobór muzyki. Producenci sięgają po sprawdzone, popowe kawałki, a nawet ścieżkę dźwiękową z kinowych Batmanów w reżyserii Nolana.
Mam olbrzymie wyrzuty sumienia, że dopiero teraz dowiedziałem się o tym serialu.
Na całe szczęście naprawiłem ten błąd. Jestem po dwóch epizodach i nie mogę się doczekać, kiedy twórcy wydadzą trzeci odcinek. Co więcej, ci sami producenci planują w przyszłości nakręcić podobne produkcje poświęcone Zielonej Latarni oraz antagoniście Deadshotowi. Serialem „Greyson: Earth One” powinien zainteresować się każdy fan Mrocznego Rycerza. Ten, jakże by inaczej, również się tutaj pojawia. Jak jednak pisałem wcześniej – w „Earth One” nic nie jest podobne do historii z komiksów.