REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Grindhouse: Death Proof Wydanie 2DVD

Miniony rok zaskoczył nas wieloma mniej lub bardziej udanymi filmami. Do grona tych lepszych możemy zaliczyć takie tytuły jak Strzelec, Hot Fuzz - Ostre Psy czy trzecia część Piratów z Karaibów. Zdecydowanie na ich tle wybija się duet Tarantino & Rodriguez ze swoim projektem "Grindhouse". Niemalże od razu po premierze kinowej stałem się fanem pierwszej części - "Death Proof". Wreszcie, po kilku miesiącach oczekiwania, w moje ręce trafiło ekskluzywne wydanie na dwóch płytach DVD.

11.03.2010
18:43
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Premiera była kilkukrotnie przekładana, co troszkę mnie zeźliło. Jednak z pewnością warto było czekać. Cena, wynosząca troszkę ponad pół stówy to jak dla mnie dobra stawka za to, co dostajemy. Świetnie zrobione stalowe pudełko ze stylizowanymi "uszkodzeniami" i zadrapaniami oddaje klimat Grindhouse'u. Cieszą też takie drobiazgi jak choćby różne grafiki na płytkach.

REKLAMA

Zanim dojdę do rzeczy najistotniejszej, czyli dodatków, pozwolę sobie przypomnieć na czym w ogóle polegał Death Proof. Jak to film Tarantino, obfituje on w niesamowicie dobre dialogi. Poznajemy kolejno dwie grupki pięknych kobiet. Wszystkie jednak mają tego pecha, że na ich drodze stoi Kaskader Mike (grany przez świetnego Kurta Russella). Ten zaś lubi szybkie, "śmiercioodporne" samochody i polowanie na takie długonogie panny. Historia nieraz zaskakuje, a całość - teksty, akcja i duża dawka humoru sprawiają, że Death Proof bezapelacyjnie zajmuje już na stałe wysokie miejsce w pierwszej trójce mojego prywatnego rankingu kinowego.

Jako że przed premierą wydania DVD sam film parę razy widziałem w kinach, najpierw zabrałem się za dysk z dodatkami. Na pierwszy ogień poszedł krótki, kilkuminutowy wywiad z Quentinem Tarantino i Robertem Rodriguezem, którzy tłumaczą widzom ideę Grindhouse'u i tego, w jaki sposób to oni zdecydowali się nakręcić dwa filmy będące hołdem dla tego staromodnego kina akcji. Dobry sposób na objaśnienie nieświadomym o co w tym wszystkim w ogóle chodzi.

Dalej mamy materiał poświęcony niesamowitym kaskaderom, którzy brali udział w scenach pościgowych i ogólnie każdej akcji związanej z samochodami. Z tego, co obejrzałem, mogę wywnioskować, że do Death Proof zatrudniono naprawdę samych specjalistów i legendy branży. Jestem naprawdę pełen podziwu dla tych ludzi, a ten dość długi dodatek naprawdę ogląda się z wielką przyjemnością - fajnie jest podowiadywać się jak wygląda praca takiego filmowego kierowcy i posłuchać o kilku ciekawostkach z planu (jak np. prośba reżysera o to, aby samochód obrócił się, dachował i sunął do przodu podwoziem do góry aż pod samą kamerę).

Niesamowita Zoe Bell - kaskaderka, która dublowała chociażby Umę Thurman w Kill Billu tu wystąpiła również jako zwykła aktorka. Świetnie jej to idzie, naprawdę, a jak ona sama wypowiada się o swojej roli i jak oceniają ją inni z ekipy można dowiedzieć się z kolejnego materiału, poświęconego właśnie jej samej.

Jedną z wielkich gwiazd kina, która została zatrudniona przy kręceniu filmu jest niewątpliwie Kurt Russell. Znamy go chociażby z produkcji Johna Carpentera takich jak "Coś" czy "Ucieczka z Nowego Jorku". Te i inne tytuły są wielokrotnie wspominane przez Tarantino, gdy opowiada on o tym niewątpliwie wielkim aktorze wcielającym się w rolę kaskadera Mike'a. Aż miło posłuchać.

Kobiety Quentina - ten kawałek niewątpliwie zaciekawi męską część publiczności. Każda z głównych aktorek wypowiada się o swojej postaci. Niesamowite jest to jak bardzo różnią się postaci z filmu od tych rzeczywistych - makijaż potrafi czynić cuda. Widać to zwłaszcza w przypadku Sydney Tamii Poitier, która wcieliła się w rolę Jungle Julii - poza planem jest autentycznie nie do poznania. Potem mamy bliźniaczo podobne wywiady - tym razem dotyczące męskiej części bohaterów.

Jednym ze śmieszniejszych dodatków jest ten o montażu filmu dokonanym przez Quentina i Sally Menke. Reżyser prosił aktorów, żeby w pewnych momentach kręcenia pozdrawiali drugą montażystkę i życzyli jej miłej pracy. Fajnie tak posłuchać "Hi Sally!" w przerwie między siarczystymi bluzgami czy też podczas karkołomnej jazdy na masce samochodu.

Poza tym na dysku bonusowym mamy jeszcze fragment, w którym Mary Elizabeth Winstead (filmowa Lee) śpiewa kawałek zespołu Smith "Baby it's you" oraz trailer do filmu Double Dare (który to jest mocno związany z postacią wspomnianej już Zoe Bell). Poza tym, w dodatkach podobało mi się parę drobnych szczegółów. Tarantino ma świetną koszulkę - stylizowana na tą zespołu AC/DC z płyty Back in black - tylko że zamiast tych napisów widzimy "RR/QT Back to back" - miodzio! Poza tym dostaliśmy naprawdę świetne materiały. Pokazują pracę zespołu, to jak dobrze im się razem współpracuje oraz odkrywają przed nami tajniki filmu.

Myślałem, że na tym koniec. Oj, jak się myliłem. Kiedy wrzuciłem właściwą płytę z zamiarem obejrzenia arcydzieła, znalazłem jeszcze jeden dodatek - Ostra jazda w Death Proof - kolejny wywiad z Quentinem, tym razem na temat scen pościgów. Oprócz tego znajdziemy na pierwszym dysku jeszcze dwa trailery i bonusy od wydawcy. To kolejne ciekawie spędzone minuty (dla fanów). Trochę zdenerwowało mnie za to sporo zapowiedzi do różnych innych produkcji, którzy rzecz jasna nie da się przewinąć. O ile pokazywanie Grindhouse: Planet Terror jest jak najbardziej na miejscu, o tyle za parę lat mogę nie chcieć oglądać trailera np. "1408", który już nie będzie miał statusu "niedługo w kinach".

REKLAMA

Słów parę należy powiedzieć o tłumaczeniu. Wszelkie bonusy są obdarzone jedynie napisami w naszym języku. Mam wrażenie, że z niektórych wypowiedzi tłumacz robił streszczenie. Naprawdę znając dość dobrze angielski i wsłuchując się w wypowiedzi, zwłaszcza Quentina, można czerpać z dodatków dużo większą przyjemność, bo sporo ciekawych zwrotów i żartów zostało pominiętych. Nie mogę się przyczepić do lektora w samym filmie. Niektóre rzeczy dałoby się co prawda przetłumaczyć lepiej, pozostawiono parę oryginalnych nazw ("Butterfly" chyba lepiej brzmiałaby jako "Motylek" a "Jungle Julia" można było zamienić na "Dzika Julia"), ale w ogólnym rozrachunku nie jest źle. Nie bano się przekleństw, często możemy usłyszeć naprawdę rozmaite wiązanki, pozwolę sobie przytoczyć jedną z nich "potem będzie jak chu*nia z grzybnią, z patatajcem". W oryginale oczywiście też jest dużo "(mother)fucków" i szczerze mówiąc cieszę się, że nie zrobione z tego "motyla noga, ty niedobry człowieku!".

Czy warto wydać pieniądze na specjalnie dwupłytowe wydanie DVD w metalowym pudełku? Z całą pewnością tak! Mówię to też dlatego, że Death Proof to w sumie na chwilę obecną mój ulubiony film i każdą ciekawostkę o nim przyjmuję z wielką chęcią, a tu takich bonusów jest cała masa. Polecam każdemu, nie tylko fanom filmów Tarantino!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA