Nowy film z Tomem Hanksem rozgrzeje wasze serca w jesienny wieczór. Sprawdzamy nowości na HBO Max

Nadeszła jesień, wrzesień dobiega końca, ale streaming nie śpi. Filmowe i serialowe nowości w HBO Max (jak choćby "Mężczyzna imieniem Otto") to odtrutka na spadki temperatury i nadchodzące deszcze. Jak co weekend sprawdzamy listy premier i piszemy, co warto obejrzeć w serwisie Warnera.

Michał Jarecki

AUTOR

23.09.2023

9:11

hbo max filmy seriale mężczyzna imieniem otto nowości jesień wrzesień

REKLAMA

dyskusja

Jesień 2023 oficjalnie wystartowała! Nadszedł czas, w którym streaming wraca do łask, odwracając naszą uwagę od stopniowo pogarszających się warunków za oknem. HBO Max to jeden z serwisów, które warto subskrybować, bowiem dosłownie w każdym tygodniu pojawia się tam co najmniej kilka tytułów filmowych czy serialowych, z którymi warto się zapoznać. Ostatnie dni to m.in. nowe epizody świetnych "Lakersów" (którzy nie będą już kontynuowani), "Rodziców" czy "Billions", a także fenomenalny wojenny "Jarhead" od Sama Mendesa. Na dniach dostaniemy też m.in. kontynuację uwielbianej "Meg" z Jasonem Stathamem oraz serial o... rozstaniu Kanye Westa z Kim Kardashian. Sądzę jednak, że w te pierwsze jesienne dni, które często ciągną za sobą spadki nastroju, warto rozgrzać się czymś ciepłym i pozytywnym.

REKLAMA

Mężczyzna imieniem Otto na HBO Max

Nie twierdzę, że nowy film z Tomem Hanksem w głównej roli - "Mężczyzna imieniem Otto" Marca Forstera ("007 Quantum of Solace", "Zostań", "Marzyciel") to film doskonały czy nawet bardzo dobry. To solidny rzemieślniczy wyrób, który - jako obraz spod szyldu feel good movie - doskonale spełnia swoją rolę.

O nowościach w streamingu piszemy regularnie na łamach Spider's Web:

"Mężczyzna imieniem Otto" to remake szwedzkiego "Mężczyzny imieniem Ove" z 2015 roku - filmu opartego na bestsellerowej powieści Fredrik Backmana. Fabuła skupia się na Otto Andersonie (w tej roli Hanks), który po stracie żony nie widzi już sensu czy celu w swoim życiu. Jest już gotów z tym wszystkim skończyć - jego plany zostają jednak zrujnowane, gdy w sąsiedztwie pojawia się młoda, zadziwiająco pełna życia rodzina. Kontakt z nowymi znajomymi - a zwłaszcza błyskotliwą Marisol - modyfikuje perspektywę bohatera; sprawia, że zaczyna inaczej patrzeć na otaczającą go rzeczywistość. Między postaciami rodzi się przyjaźń, która zmienia świat Otta na lepsze.

Nie będę was oszukiwał - film Forstera nie jest niczym zanadto odkrywczym, oryginalnym czy głębokim. To solidna feelgoodowa, ciepła kluseczka - oferuje dość proste wzruszenia, jest przewidywalna, ale przy okazji jest zupełnie niewymuszenie budująca, poprawiająca nastrój i zabawna. Typowe kino motywacyjne, które wychodzi od depresyjnych tonów, by ostatecznie stać się hołdem, uwielbieniem życia. Nieco przerysowana, a jednak zadziwiająco wiarygodna. Momentami trzeba przełknąć nadmiar ckliwośći (choć jest ona równoważona przez kąśliwe, cyniczne dialogi), ale trudno jest mi sobie wyobrazić, by Otto choć odrobinę nie poprawił komuś dnia. Odrobina przyjemnej otuchy tego typu jest czasem potrzebna każdej i każdemu z nas. Warto o tym pamiętać.